Małgorzata Wassermann, Joanna Kopcińska, Marek Suski, Jarosław Krajewski i Stanisław Pięta z PiS; Krzysztof Brejza z PO; Paweł Grabowski z Kukiz'15; Witold Zembaczyński z Nowoczesnej i Andżelika Możdżanowska z PSL wejdą w skład komisji śledczej ds. Amber Gold - zdecydował Sejm.
Za powołaniem tych osób w skład sejmowej komisji śledczej opowiedziało się w piątkowym głosowaniu 440 posłów, 2 było przeciwnych, a 2 wstrzymało się od głosu. Komisja liczy 9 osób - 5 przedstawicieli PiS i po 1 z pozostałych klubów sejmowych: PO, Kukiza'15, Nowoczesnej i PSL.
Pierwsze posiedzenie komisji śledczej odbędzie się w piątek po zakończeniu sejmowych głosowań. Ma zostać na nim wybrane prezydium komisji. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki poinformował w czwartek, że prezydium ma być trzyosobowe, złożone z dwóch przedstawicieli PiS i jednego reprezentanta opozycji. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami PiS przewodniczącą komisji śledczej ma być Małgorzata Wassermann.
Przed piątkowym głosowaniem nad wybraniem składu komisji śledczej poseł PO Krzysztof Brejza pytał posłów PiS, dlaczego w komisji śledczej zasiąść ma tylko jeden przedstawiciel Platformy skoro klub ten liczy ponad 130 posłów.
"Jak to się ma do waszego pakietu demokratycznego, po co w ogóle kujecie takie hasła, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości" - mówił Brejza zwracając się do posłów PiS. "Dlaczego jeśli chodzi o reprezentację Platformy tniecie ją do jednego posła. Czego wy się boicie?" - pytał poseł PO.
Brejza powiedział, że komisja śledcza "powinna pracować w sposób merytoryczny, spokojny, w oparciu o ustawę". "A na początku jej działalności dokonujecie jej skażenia niezgodnością uchwały (o powołaniu członków komisji - PAP) z ustawą o sejmowej komisji śledczej" - dodał pod adresem posłów PiS.
Już we wcześniejszych wystąpieniach Brezja przywoływał przepis ustawy o sejmowej komisji śledczej mówiący, że "w skład komisji może wchodzić do 11 członków; skład komisji powinien odzwierciedlać reprezentację w Sejmie klubów i kół poselskich mających swoich przedstawicieli w Konwencie Seniorów, odpowiednio do jej liczebności".
Odpowiadając Brejzie poseł PiS i szef sejmowej komisji finansów Jacek Sasin stwierdził, że większość parlamentarna "ma również większość w komisji". "Większość z dziewięciu to pięć. Jeśli zostają cztery miejsca i w tej komisji mają być reprezentowane wszystkie kluby, to jasnym jest jak ten kolejny podział ma wyglądać" - stwierdził Sasin.
Poseł PiS apelował też do polityków Platformy, aby nie wywoływali "zastępczych awantur" i pozwolili zająć się sprawą Amber Gold. "Dajcie nam zbadać tę sprawę. Dajcie doprowadzić do tego, aby obywatele dowiedzieli się, jak to się stało, że zostali w majestacie prawa oszukani, że instytucje państwa, które znajdowały się pod waszą kontrolą nie reagowały wtedy, gdy odbywał się wielki przekręt" - mówił.
"Zrobimy to, jesteśmy zdeterminowani, by tę sprawę zbadać i wyjaśnić. Żadne awantury z waszej strony nam w tym nie przeszkodzą" - oświadczył Sasin zwracając się do posłów PO.
O powołaniu komisji śledczej do sprawy Amber Gold Sejm zdecydował we wtorek na wniosek PiS. Podczas wtorkowej debaty nad uchwałą Wassermann zapowiedziała, że prace komisji rozpoczną się we wrześniu i nie zakończą się szybko.
W uchwale dotyczącej powołania komisji śledczej zapisano, że ma ona zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.
Komisja ma zbadać też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma również zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
W maju 2012 r. Bank Gospodarki Żywnościowej zawiadomił ABW o podejrzeniu "prania pieniędzy" przez Amber Gold. W połowie czerwca zawiadomienie to ABW przekazała Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku. Głośno o Amber Gold zrobiło się w lipcu 2012 r., kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem była Amber Gold - zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika, a po jakimś czasie spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze.
13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Od 21 marca przed gdańskim sądem trwa proces b. prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P.