Na szczycie NATO przy ostatnim "family photo" (zdjęciu grupowym) stało się coś spontanicznego, komicznego i trochę zabawnie obnażającego naszą podwórkową wojenkę, przeniesioną na granatowe stopnie podestu Paktu Północnoatlantyckiego.
Godzinę przed wejściem przywódców państw, ustawiono dziennikarzy naprzeciw miejsca przeznaczonego do zdjęcia grupowego. Klasyka - czekamy, wchodzą najważniejsi ludzie na świecie, robimy ich razem i mamy zdjęcie, pokazujące kto i co. Oczywiście, wszystko jest wcześniej ustalone, każdy przywódca wie, gdzie ma stanąć - jest to określone, zgodnie z protokołem - z przodu gospodarz i głowy najważniejszych krajów oraz Unii Europejskiej, dalej kolejni reprezentanci. My jako dziennikarze otrzymaliśmy karteczki ze schematem, kto gdzie będzie stał. Tak, żeby wiedzieć, gdzie kierować obiektywy i jak najlepiej się ustawić.
Do sali wchodzą kolejni politycy. Prezydenci, premierzy, komisarze. Kiedy prawie wszyscy byli już na swoich miejscach, po prawej stronie pojawia się zakłopotany Donald Tusk. Podchodzi do Davida Camerona. Zagadując i starając się obrócić sytuację w żart, stara się wcisnąć się na samą górę... Premier UK jest trochę zaskoczony, ostatecznie ustępując miejsca. Tymczasem - wszyscy dziennikarze na to czekali - miał stanąć obok prezydenta Andrzeja Dudy. Jednak Tusk, usilnie balansując na stopniach podestu, brnął na samą górę, będąc usilnie przekonywanym przez kolejnych polityków, że jego miejsce jest koło prezydenta RP. Dwie panie mocniej się zaangażowały, wskazując zagubionemu przedstawicielowi Unii Europejskiej jego miejsce. No cóż... nie udało się wymigać. Przesuwany Donald Tusk, trochę jakby siłą, został doprowadzony na wyznaczone miejsce....
Czasem warto zostawać do ostatniego wydarzenia, bo takie kwiatki nadają tej pracy sens. Wreszcie po całym dniu stało się coś emocjonalnego, spontanicznego i pokazującego, jak jest naprawdę. Panowie nie poklepali się po plecach, więc było ostatecznie autentycznie - bo jak wiadomo, nie przepadają za sobą ;)
A oto ta sytuacja, kadr po kadrze:
Jakub Szymczuk, fotoreporter GN