Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym jest przygotowywana w złej wierze i zmienia ustrój państwa bez zmiany ustawy zasadniczej - powiedział prezes TK Andrzej Rzepliński z sejmowej trybuny podczas debaty nad projektem.
Sejm debatuje we wtorek nad sprawozdaniem sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która przyjęła projekt nowej ustawy o TK - powstały w oparciu o bazowy projekt autorstwa PiS. Generalnie komisja, a wcześniej podkomisja odrzuciły poprawki opozycji, a przyjęły poprawki PiS do projektu.
Zdaniem Rzeplińskiego akt zawierający - celowo wprowadzane - niekonstytucyjne rozwiązania i naruszający podstawy zachodniej kultury politycznej jest "tylko pozorem ustawy". Wyliczał zapisy projektu, które - jego zdaniem - są niekonstytucyjne. W opinii prezesa Trybunału, projekt generalnie ogranicza uprawnienia TK do kontroli prawa.
Jak mówił, "sumienie nie pozwala mu milczeć, a milczenie byłoby przyzwoleniem na arbitralne rozwiązania z projektu".
W jego opinii parlament jest głosem przedstawicieli suwerena. "Suwerenem jest cały naród polski, a nie jego część, która głosowała na daną partę polityczną" - oświadczył.
Dodał, że chce ostrzec Sejm przed uchwaleniem ustawy, która uzależnia TK od woli innych władz, uniemożliwia mu działanie i faktycznie znosi jego rolę jako "strażnika konstytucji".
Według Rzeplińskiego, zapis projektu dot. zgody prezydenta na usunięcie z TK sędziego - jeśli zostanie w ten sposób ukarany dyscyplinarnie przez Zgromadzenie Ogólne TK - może oznaczać, że sędzia ten ma być "sędzią prezydenta" i głosować tak, by go usatysfakcjonować.
Zdaniem prezesa TK inne zapisy projektu oznaczają, że każda sprawa, nawet mniej doniosła konstytucyjnie, mogłaby być rozpatrywana w pełnym składzie. Za niekonstytucyjny uznał zapis o badaniu spraw w TK według kolejności ich wpływu. Dodał, że sprzeczna z konstytucją będzie możliwość blokowania przez czterech sędziów wydania wyroku, nawet na pół roku. "Czy chodziło o to, by przy pomocy prawa konfliktować sędziów TK?" - pytał.
Dodał, że TK uznał już niekonstytucyjność wymogu większości 2/3 głosów do wydania wyroku. Wprowadzenie tego rozwiązania wymagałoby zmian w konstytucji - zaznaczył.
Rzepliński mówił też o zapisie projektu, który powoduje, że prezes Trybunału nie zarządza ogłoszenia wyroku, lecz kieruje w tej sprawie wniosek do premiera. "Użycie słowa wniosek oznacza, że premier może nie opublikować wyroku; konstytucja nie daje takiej możliwości premierowi" - powiedział.
Podkreślił, że wszystkie sprawy już będące w TK trzeba będzie rozpatrywać według kolejności wpływu, niezależnie na jakim etapie są prace zmierzające do rozstrzygnięcia danej sprawy.
Za niezrozumiały uznał zapis, że nie będzie publikacji wyroku TK z 9 marca, ale tylko tych - zapadłych od 10 marca 2016 r. Dodał, że Komisja Wenecka uznała za konieczną publikację orzeczenia z 9 marca ws. grudniowej nowelizacji ustawy o TK, autorstwa PiS.
Według Rzeplińskiego niekonstytucyjne jest także nieograniczenie liczby kandydatów na prezesa TK, która będzie przedstawiana prezydentowi. "Kandydatem może być sędzia, który dostanie jeden głos" - dodał.
Zdaniem prezesa TK przewidywane w projekcie dopuszczenie trzech sędziów z grudnia ub. roku do orzekania prowadzi do niekonstytucyjnego zniweczenia wyroku z 3 grudnia ub.r. Dodał, że TK uznał wtedy, że wybór trzech sędziów z października jest konstytucyjnie ważny, a prezydent ma obowiązek ich zaprzysiężenia.
Rzepliński oświadczył, że prezes TK nie może dopuścić trzech grudniowych sędziów do orzekania.
"Granice reform wyznacza konstytucja; oznacza to, że władzy nie wolno wszystkiego" - mówił na koniec posłom prezes TK. "Inaczej stworzą państwo nie ustawę, ale jej pozór" - dodał. Podkreślił, że będzie to decyzja, "czy pozostaniemy częścią Zachodu, czy rozpoczniemy powrót na Wschód".
"Prezes Rzepliński bronił tu ustawy, którą sam napisał - mówił poseł PiS Stanisław Piotrowicz, który na koniec debaty ws. projektu nowej ustawy o TK odpowiadał na pytania posłów. "Ja bym się tego wstydził" - dodał.
Według Piotrowicza "dziś problemem TK jest jego prezes". "Czy komuś przyszło do głowy, ze prezes sprzeniewierzy się zasadzie apolityczności i stanie na czele opozycji? - pytał Piotrowicz.
"Nie jest prawdą, by ustawa zawierała mechanizmy paraliżujące" - zapewniał poseł PiS. Dodał, że wymagana będzie zaś rozwaga do orzeczenia niekonstytucyjności jakiegoś aktu - "stąd przerwa w naradzie i możliwość refleksji".
"Wykazaliśmy elastyczność" - tak Piotrowicz ocenił rezygnację PiS z zapisu o wymogu 2/3 większości głosów. Dodał że ważne sprawy w TK wymagają, by pełny skład je rozpoznał, by podnieść rangę orzeczenia.
Nawiązując do słów Borysa Budki (PO), Piotrowicz ocenił, że TK "to ostatni bastion III RP". "Jesteśmy przeciwni instrumentalnemu wykorzystywaniu TK" - dodał. Zarzucił też opozycji personale ataki na siebie, przeprowadzane bez żadnych dowodów.