Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Mt 8,20
Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!»
Jezus spotyka dwóch ludzi. Obaj podejmują z Jezusem dialog, ale tak naprawdę mówią o sobie samych. Pierwszy deklaruje: „Ja pójdę”. Ale nie pyta Jezusa o powód Jego oddalenia, nie zważa na to, że Nauczyciel szukał chwili samotności. Pewnie poczuł się nawet urażony słowami Chrystusa. Drugi człowiek swoją rozmowę z Jezusem rozpoczął od wyjaśnienia swoich pobudek, jakby od złagodzenia warunków wstępnych umowy. A Jezus odparł wprost, bezwarunkowo: „chodź za Mną”. Tacy jesteśmy, skupieni na sobie. A może brakuje nam postawy, która Przyjacielowi należy się przede wszystkim, postawy słuchania, wspólnego przebywania. Uczymy małe dzieci, by przyjęły Jezusa do swojego serca, by pozwoliły Mu w nim zamieszkać. Powinniśmy takie dziecięctwo pielęgnować w sobie do późnej starości, po prostu trwać przy Bogu mimo wszystko, nie zadawać zbyt wielu pytań, nie zasypywać Go lawiną swoich spraw, ale przylgnąć. Stać się Jego schronieniem przed wrogością świata.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska