Zakończona wczoraj pięciodniowa wizyta sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolina na Ukrainie była sygnałem, świadczącym o bezpośrednim zaangażowaniu papieża Franciszka w zakończenie wojny na Ukrainie.
Kardynał przyjechał, aby zapoznać się z sytuacją we Wschodniej Ukrainie i przygotować akcję pomocy humanitarnej. W tym kontekście w Zaporożu zaprezentować szczegóły projektu „Papież na Ukrainie”. Jednak program Jego wizyty znacznie wykraczał poza kwestie humanitarne. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej był witany w Kijowie z honorami przysługującymi najwyższym przedstawicielom władzy państwowej. Spotykał się z prezydentem Ukrainy, działaczami państwowymi odpowiedzialnymi za kwestie wyznaniowe oraz duchownymi ze wszystkich największych Kościołów oraz wspólnot religijnych żyjących na Ukrainie. Odwiedził Zaporoże, Kijów oraz Lwów. Przede wszystkim jednak spotkał się z uchodźcami z Donbasu, żyjącymi w Zaporożu i tragedia ludzi, pozbawionych dachu nad głową oraz nadziei na jakąkolwiek zmianę tego stanu rzeczy zrobiła na nim największe wrażenie. Istotne były także rozmowy we Lwowie, gdzie sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej starał się dowartościować zarówno łacinników jak i grekokatolików i wspólnie z nimi rozmawiał o lokalnych problemach, a nie jest tajemnicą, że stosunki między tymi wspólnotami na Zachodniej Ukrainie bywają napięte.
Z przyjazdem kard. Parolina strona ukraińska wiązała nadzieję nie tylko na doraźną pomoc humanitarną. Oczekiwania były znacznie większe, o czym świadczyła prośba prezydenta Poroszenki o pomoc Stolicy Apostolskiej w rozmowach o uwolnieniu zakładników w Donbasie. Także dla Stolicy Apostolskiej wojna na Ukrainie jest wielkim wyzwaniem. Kard. Parolin powiedział o tym wyraźnie w Zaporożu, podkreślając, że ten konflikt nie ma jedynie charakteru regionalnego, ale jest postrzegany jako element czegoś, co papież Franciszek nazywa wojną światową w kawałkach. Co ważne, wizyta kard. Parolina na Ukrainie pokazała, że mediację Stolicy Apostolskiej akceptują także prawosławni należący do Patriarchatu Moskiewskiego. W czasie wizyty w Ławrze Peczerskiej, ostoi wpływów Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej był witany wręcz entuzjastycznie, a na pożegnanie usłyszał, aby tu wrócił razem z papieżem Franciszkiem.
Dlatego przygotowywana akcja pomocy mieć będzie charakter nie tylko humanitarny, ale i ekumeniczny. Pomoc będzie udzielana wszystkim potrzebującym bez względu na wyznanie i narodowość. Już obecnie do biskupa Jana Sobiły z Zaporoża, koordynującego całą akcję, spływają liczne prośby o pomoc ze strony bardzo różnych środowisk. Komisja na Ukrainie będzie dokonywała selekcji wniosków, sprawdzała ich wiarygodność oraz wystawiała rekomendację. Natomiast ostateczne decyzje będą podejmowane w Watykanie, gdzie w centrali Papieskiej Rady „Cor Unum” zgromadzone zostały środki, zebrane w czasie europejskiej kwesty podjętej na apel papieża Franciszka. Wiadomo, że preferowane będą wnioski dotyczące zaopatrzenia w żywność, lekarstwa oraz bieżące remonty, umożliwiające znalezienie uchodźcom dachu nad głową.
Skala potrzeb jest ogromna. Od 2014 r. w wyniku wojny we Wschodniej Ukrainie zginęło 10 tysięcy ludzi, 20 tysięcy zostało rannych, a w związku z rosyjską agresją oraz aneksją Krymu do ucieczki z miejsc zamieszkania zmuszonych było 1,8 mln osób.
Warto dodać, że wizyta sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej na Ukrainie była przygotowywana długo i starannie, z wysłuchaniem wielu stron zaangażowanych w ten konflikt. Przed jego przyjazdem na Wschodnią Ukrainę często jeździł nuncjusz apostolski abp Claudio Gugerotti. Udało mu się nawet dotrzeć do opanowanego przez separatystów Doniecka.
Relacje mediów rosyjskich na podróż kard. Parolina były pozytywne. Podkreślano obiektywizm wypowiedzi przedstawiciela Stolicy Apostolskiej oraz fakt, że w Kijowie i Lwowie spotykał się z biskupami prawosławnymi, należącymi do Patriarchatu Moskiewskiego. Kard. Parolin, dyplomata ukształtowany w czasach kiedy ton watykańskiej Ostpolitik nadawał kard. Agostino Casaroli,w środowiskach ukraińskich nie był dotąd oceniany pozytywnie. Uchodził za osobę działającą według niepisanej zasady, że dla Watykanu na obszarze postsowieckim najważniejsze są relacje z Rosją i Patriarchatem Moskiewskim. W Kijowie i na Zaporożu zaprezentował się jako człowiek wrażliwy na ludzką krzywdę, poprzez działanie na rzecz wspólnego dobra próbujący przywracać minimum zaufania pomiędzy stronami. To ważne w konflikcie, który ma także charakter religijny, gdyż podziały polityczne w Donbasie nakładają się na wyznaniowe. Taką postawę doceniają zarówno w Kijowie jak i Moskwie, postrzegając w dyplomacji Stolicy Apostolskiej partnera, który może pomóc w poszukiwaniu rozwiązań, kiedy zawiodą oficjalne kanały dyplomatyczne.
Andrzej Grajewski