Gdyby Bóg chciał, żeby Kościół był zbudowany inaczej niż jest, nie czekałby tyle wieków na opinię kilku zakonnic.
16.05.2016 13:54 GOSC.PL
Ciekawa rzecz z tymi zakonnicami, które – jak słychać – chcą „przyznania” im diakonatu. Mniejsza o to, czy to możliwe – Kościół to rozstrzygnie. Jest jednak, jak na mój gust, coś niepokojącego w tym „chceniu” niektórych żeńskich środowisk zakonnych. Nie przypominam sobie, żeby w czasach apostolskich ktokolwiek domagał się dla siebie funkcji i urzędów kościelnych. Nie z własnej inicjatywy Maciej dołączył do grona apostołów. Nie z własnej woli Paweł stał się Apostołem Narodów – a nawet stało się to kompletnie wbrew jego planom i scenariuszom. Podobnie było z diakonami. To apostołowie uświadomili sobie potrzebę powołania takiego urzędu i wybrali odpowiednich „mężów” po konsultacjach z Duchem Świętym.
Ani diakoni, ani jacykolwiek inni ludzie pełniący urzędy opisane w Nowym Testamencie nie byli wyłaniani na zasadzie „ja chcę, ja chcę!”. Do takich rzeczy jak diakonat, prezbiterat i biskupstwo powołuje Pan Bóg. „Nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron” – mówi autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 5,4).
Osobiste ambicje nigdy nie były właściwym motywem podejmowania służby w Kościele, bo to jest właśnie służba.
Śmiem twierdzić, że to mentalność tego świata wdziera się do myślenia niektórych środowisk katolickich, również zakonnych, i skutkuje postawami roszczeniowymi. Co to – parytety rządzą Kościołem czy Duch Święty? Jeśli Bóg zechce, to kobiety będą diakonami, ale nie dlatego, że się tego domagają, lecz dlatego, że On uzna to za dobre dla Kościoła. A jeśli przez całe minione wieki nie było w Kościele diakonatu kobiet, to nie dlatego, że Bóg zapomniał albo że Mu się nie udało tego przeforsować, lecz dlatego, że po prostu nie chciał. Bo gdyby chciał, natchnąłby odpowiednich ludzi – i by było.
Znamienna jest wypowiedź matki Carmen Sammut, przewodniczącej Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych Zakonów Żeńskich, dla dziennika „La Repubblica”, która zasugerowała, że miało być inaczej, że Jezus to jakoś inaczej pomyślał. „Potem jednak, niestety, Kościół rozdzielił mężczyzny i kobiety, i jest to podział katastrofalny” – powiedziała.
Katastrofalne to jest, moim zdaniem, przedstawianie Kościoła jako wybrakowanego, funkcjonującego nie tak, jak Duch Święty zamierzył, i to na przestrzeni tysiącleci. I oto wreszcie my, najmądrzejsi, doznaliśmy oświecenia i naprawimy Kościół tak, żeby był zgodny z wizją Jezusa.
Jak można mówić takie rzeczy! Struktura Kościoła jest taka, jak trzeba. To ludzkie grzechy ją naruszają, a nie brak jakichś elementów budowli. Kościół buduje świętość jego członków, a nie polityka „równościowa i antydyskryminacyjna”. Cóż to za żale, że na Ostatniej Wieczerzy Jezus jest przedstawiany wyłącznie w gronie mężczyzn? Tak jest napisane w Ewangelii, wie siostra?
Siostrze nie podoba się wizja Kościoła, w którym funkcje kierownicze mają mężczyźni. „Myślę, że nadszedł czas, aby się od niej wyzwolić i przywiązywać należytą wagę do obecności kobiet w Kościele” – czytamy.
No dobrze, załóżmy, że kobiety podejmą przy ołtarzu funkcje diakońskie. I co by to miało naprawić? Statystki pokazują, że to nie kobiet brakuje w kościołach, lecz mężczyzn. Czy jakaś siostra wyobraża sobie, że faceci rzucą się do kościoła, gdy ona stanie przy ołtarzu? Bo kobiet nie przybędzie na pewno. Więc o co chodzi z tym diakonatem?
Siostry służą Kościołowi, bo służą Jezusowi. Gdy domagają się urzędów w Kościele, mam wrażenie, że chcą służyć sobie.
PS. Gdy na naszej stronie pojawił się tekst „ Rzym: Zakonnice obstają przy diakonacie”, był zilustrowany zdjęciem idących zakonnic w szarych habitach. Rozpoznały się na nim siostry z jednego ze zgromadzeń i wyraziły sprzeciw „wobec wykorzystania wizerunku naszych Sióstr. Konkretne osoby rozpoznały się. Nie utożsamiają się z treścią” – napisały na Twitterze. Jak widać, parcie zakonnic na diakonat to chyba nie jest zjawisko w zakonach powszechne. Zdjęcie, oczywiście, zmieniliśmy.
Franciszek Kucharczak