Zostanie zbadana całość tragedii smoleńskiej, począwszy od tych wydarzeń, które dotychczas w ogóle nie były badane, a skończywszy na przebiegu działań, "które miały na celu uniemożliwienie dojścia do prawdy" - zapowiedział w czwartek szef MON Antoni Macierewicz.
Minister obrony oraz wiceminister SWiA Jarosław Zieliński, w obecności przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, podpisali nowelizację rozporządzenia ws. organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Podpisane zostały też dwie decyzje: ws. powołania podkomisji do zbadania katastrofy smoleńskiej oraz ws. jej składu.
Dr inż. Wacław Berczyński, który został powołany na przewodniczącego 21-osobowej podkomisji, powiedział, że może przyrzec uczciwość, brak wstępnych hipotez i pracę tak długo, aż "będziemy przekonani, że wyjaśniliśmy przyczyny tej tragedii".
Ewa Błasik, wdowa po dowódcy wojsk lotniczych, który zginął w katastrofie, w imieniu obecnych podczas uroczystości części rodzin ofiar katastrofy powiedziała, że wierzy, iż dzięki nowej komisji "państwo polskie wreszcie wypełni swoją powinność".
Macierewicz podkreślił, że skala katastrofy smoleńskiej była większa niż tylko skala tragedii indywidualnej, narodowej i państwowej; związana była też z tym, jak ówcześni rządzący potraktowali tych, którzy polegli. "Jak się z nich naśmiewali, jak ich wyszydzali, jak ich porzucili w najbardziej dramatycznej chwili państwa polskiego, jak się za nimi nie ujęli, oddając badanie i śledztwo z tym związane w obce ręce" - mówił.
O samej katastrofie smoleńskiej powiedział, że "nazwano ją największą tragedią po drugiej wojnie światowej w dziejach niepodległego Państwa Polskiego". "Trzeba też powiedzieć, że była to największa tragedia lotnicza w ogóle w dziejach lotnictwa światowego. Zginęli wówczas w jednej chwili przedstawiciele całej elity państwowej i narodowej Rzeczpospolitej Polskiej.
"Dzisiaj, po blisko 6 latach, wiemy już bardzo dużo o rzeczywistym przebiegu wydarzeń. Wiemy o tym, że zaniechano nawet powołania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, tak jak to nakazuje prawo, czyli natychmiast po informacji o przebiegu wydarzeń. Pięć dni zwlekano z powołaniem tej komisji po to, by ostatecznie powołać ją nie w oparciu i niezgodnie z przepisami prawa polskiego, lecz pod obce dyktando, przyjmując narzucone warunki, a później nawet tych warunków niedotrzymano" - powiedział Macierewicz.
Jak mówił, skala tych zaniechań była olbrzymia i uniemożliwiała wówczas dojście do prawdy, "bowiem w istocie ci, którzy badali tę tragedię, zostali ubezwłasnowolnieni. To ówcześni rządzący, zarówno w wymiarze publicznych deklaracji, jak i przyjętych zobowiązań prawnych (...), przejęli na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co miało się zdarzyć, oraz za wyniki, jakie opublikowano pod nazwą raportu komisji ministra Millera" - dodał.
Powiedział, że już w trakcie prac komisji Millera wskazywano na liczne nieprawidłowości, błędy, a także fakty, które przesądzały o tym, iż opublikowane wyniki "nie są zgodne z obiektywnym przebiegiem wydarzeń".
Podkreślił, że na podstawie materiałów zgromadzonych przez KBWLLP "trzeba jednoznacznie stwierdzić, iż zostały ukryte podstawowe fakty i podstawowe informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń".
Jak mówił, wśród nich trzeba wymienić: zniszczenie ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego; wskazanie na meldunki instytucji państwowych pokazujących przygotowywanie przez służby specjalne operacji mającej uniemożliwić dojście do prawdy; wskazanie na odnalezienie "posiadanego przez cały czas przez urzędników KBWLLP" pełnego, nieprzerwanego zapisu lotu w zakresie działania przyrządów i parametrów od startu do "rozpadu samolotu w powietrzu mniej więcej 15-18 metrów na ziemią".
Zapowiedział, że nowopowołana podkomisja "na podstawie nowych, ujawnionych okoliczności zbada raz jeszcze całość tragedii smoleńskiej, począwszy od tych wydarzeń, które badane dotychczas w ogóle nie były, związanych z remontem samolotu, skończywszy na badaniu przebiegu działań, które miały na celu uniemożliwienie dojścia do prawdy".
"Jestem głęboko przekonany, że ta decyzja i praca, jaką podkomisja będzie realizowała, oraz stanowisko ostateczne Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pozwoli nam dowiedzieć się, co się zdarzyło, ale także kto za to jest odpowiedzialny. Pozwoli także przywrócić honor i godność państwu polskiemu, które opuściło w najtrudniejszym momencie swoich przywódców. Dotyczy to niestety wielu instytucji państwa polskiego" - powiedział. Dodał, że "dotyczy to także części mediów, dotyczy to także części środowisk politycznych".
"Jestem głęboko przekonany, że bez względu na to jakie będą wyniki - a żadna teza nie jest z góry przyjęta poza faktami, które są znane - że wyniki badania Komisji Badania Wypadków lotniczych Lotnictwa Państwowego pozwolą nas zbliżyć do prawdy, dostarczyć materiał prokuratorze wojskowej i sprawiedliwie osądzić odpowiedzialnych za tę straszliwą tragedię" - dodał.
Wdowa po generale Błasiku mówiła, że dla rodzin nastał dzień wielkiej nadziei. "Wierzę, że na nowo powołani eksperci, przy pełnym wsparciu rządu i wszystkich instytucji, już jako urzędnicy państwowi, zaczną bezinteresowne i rzetelne wyjaśnianie przyczyn naszego narodowego dramatu" - zaznaczyła.
"Jeśli chcemy być państwem suwerennym, jeśli podtrzymujemy wartości, które nasz naród przez wieki podtrzymywały, jeśli chcemy zajmować należne nam miejsce w społeczności międzynarodowej, musimy ukazać całą prawdę o tragicznej kwietniowej sobocie z 2010 roku" - podkreśliła Błasik.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński przywołał zdanie Sofoklesa: "Kto mówi prawdę, w prawdzie ma obronę". "To zdanie Sofoklesa przyjmujemy jako swój drogowskaz. Musimy tak postępować, żeby dotrzeć do pełnej prawdy o tej katastrofie, która zdarzyła się 10 kwietnia 2010 r. Kto mówi prawdę, w prawdzie ma obronę, to znaczy, że kto nie mówi prawdy, kto mówi nieprawdę, kto kłamie, nie ma tak naprawdę nic na swoją obronę" - zaznaczył.
Podkreślił, że chodzi m.in. o to, by wyjaśnić, czy uczyniono wszystko, "żeby do katastrofy nie doszło i czy zrobiono wszystko, by ją wyjaśnić". "My oczywiście wiemy, że nie zrobiono wszystkiego ani w jednym, ani w drugim. To musi być na nowo zbadane, przeanalizowane, wyświetlone do spodu i przedstawione rodzinom i całej opinii publicznej polskiej i światowej" - podkreślił Zieliński.
Berczyński podziękował za powołanie na członka tej komisji. "Jestem naukowcem i inżynierem, jako naukowiec muszę szukać prawdy - tak przyrzekałem po otrzymaniu doktoratu prawie 40 lat temu. Jako inżynier chcę być pragmatyczny. Podchodzę to tego zaszczytu i zadania bez żadnych założeń" - powiedział.
"To tylko państwu mogę przyrzec: uczciwość, brak wstępnych hipotez i pracę tak długo, aż będziemy przekonani, że wyjaśniliśmy przyczyny tej tragedii" - dodał.
Zapowiedział, że w pracach wykorzysta nowe materiały. "Wiem na pewno, że prace komisji MAK-u, powtórzone w dużej mierze przez komisję Millera, ominęły bardzo dużo fragmentów, czasami posuwając się do fałszerstwa. Wszystkie te dane będziemy analizowali, wykorzystamy również nowe materiały, które mamy od czasu zamknięcia prac komisji ministra Jerzego Millera" - podkreślił przewodniczący.
Podkomisja liczy 21 członków. Jej szefem został Berczyński, I zastępcą dr Kazimierz Nowaczyk, a sekretarzem Marcin Gugulski. Podkomisji doradzać będą też osoby z zagranicy.
Minister obrony dziękował m.in. autorce filmu "Anatomia upadku" Anicie Gargas, której - jak mówił - filmy spełniły olbrzymią funkcję informacyjną. "Takich ludzi jak pani Anita jest wśród państwa bardzo wielu. A więc nie lękajcie się, nie lękajcie się mówić prawdę" - powiedział minister.
Wymienił też czterech zagranicznych doradców podkomisji: prof. Michaela Badena (specjalista medycyny sądowej z USA), Franka Taylora (inżynier lotniczy z Wielkiej Brytanii, były szef Centrum Bezpieczeństwa Lotnictwa Cranfield College of Aeronautics, konsultant ds. bezpieczeństwa lotniczego), Glenna Joergenssena (inżynier, pilot, biznesmen i wynalazca z Danii, do tej pory współpracownik parlamentarnego zespołu smoleńskiego) i Andrieja Iłłarionowa (ekonomista z Rosji, były doradca prezydenta Władimira Putina).
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu154-M zginęło 96 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną Marią; zginął też ostatni prezydent RP na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski. Pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.