Na jednym z obrazów walczącej z białaczką Małgorzaty Ostrowskiej, widać dziewczynę stojącą przed schodami wiodącymi do widocznego przez drzwi nieba. - Ich wysokość zależy od nas – wyjaśniła autorka.
18.01.2016 12:12 GOSC.PL
– Jeśli będziemy szli ze spuszczoną głową, narzekając, że mamy wszystkiego dość, to każdy schód zamiast kilkudziesięciu centymetrów będzie miał 150 metrów – przypomniała znajomą, ale wciąż nie oswojoną przez wielu prawdę.
Warto przypomnieć, że Małgorzata Ostrowska, założycielka Fundacji „Przetrwać cierpienie”, stworzyła ją po szczęśliwym odratowaniu z próby samobójczej. Pomagała innym znajdującym się w kryzysie. Niestety, zachorowała na białaczkę, ale się nie poddała. Walczy z nią pomimo, że chemia ani radioterapia nie przyniosły efektów. Wróciła do malowania obrazów, żeby zarobić na leki sprowadzane ze Stanów Zjednoczonych i stąd ta refleksja nad jednym z nich.
Pisanie reportażu o Małgosi uświadomiło mi po raz kolejny, jak ważna jest perspektywa, z jakiej patrzymy na swoje życie. Można o nim powiedzieć, że jest niezwykłe i wyjątkowe, ale też banalne i sztampowe, przypominające historie innych ludzi. Jedno, co jest pewne, to fakt, że wyróżnia je moje imię i nazwisko, firmujące te wszystkie wydarzenia, składające się na mniej lub bardziej godne życie. To imię i nazwisko jest wpisane w szeregi biblijnych imion, utrwalone na niewidzialnych kartach przez każdego z żyjących.
Każdy kolejny dzień dopisuje nową puentę naszej historii. Jesteśmy jak Mały Książę z książki Antoine de Saint Exupery`ego, który na swojej małej planecie nieustannie uczy się miłości. Nie tylko do ukochanej Róży, ale też do szkodzących kwiatu gąsienic. A ja życzę Wszystkim Czytelnikom jak najczęstszego patrzenia z perspektywy Małego Księcia.
Barbara Gruszka-Zych