Kościół nie jest wrogiem lewicy, to lewica chce być wrogiem Kościoła.
18.01.2016 11:30 GOSC.PL
Wszyscy zawsze wiedzieli, że lewica walczy z Kościołem między innymi dlatego, że widzi w Kościele konkurenta. Tyle, że nie zdarza się, aby ktoś z ludzi lewicy tak wprost to powiedział, jak mówi to Sławomir Sierakowski z „Krytyki Politycznej”. Wschodząca od lat gwiazda polskiej lewicy nazwała Kościół „pierwszym politycznym wrogiem lewicy w Polsce i Partii Razem”, i dlatego chce Kościołowi zaszkodzić. Bo to właśnie oznaczają słowa, wypowiedziane w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Nie będzie elektoratu lewicowego bez osłabienia w Polsce roli Kościoła katolickiego. Nie da się wrócić do interesów materialnych ludzi bez osłabienia Kościoła”.
Sierakowski gniewa się za to, że, jego zdaniem, Kościół polski nie spełnia swojej roli, bo „nie wydaje listów pasterskich w sprawach socjalnych, jak bezrobocie czy umowy śmieciowe, nie wspominając o łamaniu konstytucji, na którą tyle razy się powoływał, mówiąc o rodzinie i aborcji. Za to listy pasterskie i komunikaty o gender i in vitro są bardzo konkretne” – stwierdza.
To nieprawda. Kościół nieraz zajmuje stanowisko w kwestiach społecznych, takich jak bezrobocie. Bardzo jednak możliwe, że ostatnimi laty w takich sprawach jak aborcja czy in vitro zabierał głos częściej niż na tamte tematy. I słusznie, bo z bezrobociem walczą wszyscy i choć różnie to wychodzi, nie ma potrzeby ciągle przypominać, że bezrobocie to zła rzecz. Jest natomiast potrzeba ciągłego przypominania, a niektórym nawet uświadamiania, że złą rzeczą jest aborcja, związki partnerskie, in vitro i gender. Tu nie ma powszechnej zgody. Przeciwnie, jest potężny konflikt. Rządząca przez niemal dekadę PO zrobiła dużo, żeby poluzować zasady moralne w tym względzie, a postkomuniści i komuniści wprost domagali się wprowadzenia tych rzeczy. I co sobie wyobraża pan Sierakowski – że Kościół będzie wyważał otwarte drzwi, pisząc o bezrobociu, gdy lewica tylnymi drzwiami chce wprowadzić rzeczy niszczące dusze?
Właśnie to byłoby skandaliczne zaniedbanie, z którego ludzie Kościoła musieliby zdać sprawę przed Bogiem. Bo Kościół, panie Sierakowski, odpowiada przed Bogiem, w którego Pan nie wierzy. I to jest podstawowy powód, dla którego nie rozumie Pan działania Kościoła. Pan sądzi, że Kościół jest jedną z wielu organizacji tego świata, które troszczą się o byt materialny człowieka – i dlatego wychodzi Panu, że Kościół w tej trosce niewłaściwie rozkłada akcenty. Ale jest zupełnie inaczej: Kościół troszczy się o człowieka – z ciałem i duszą. Jego podstawowym zadaniem jest doprowadzić całego człowieka do Chrystusa, a tym samym do trwałego szczęścia, które jest niezależne od kwestii materialnych.
Nie ma wielkiej wartości to, że człowiek ma pracę, dom i dużo pieniędzy, jeśli nie pomaga mu to do zbawienia. Takie jednak rzeczy jak, przykładowo, stosunek do aborcji, in vitro, gender i całej homoideologii, mają bezpośredni związek ze zbawieniem. Kto troszczy się o materialne powodzenie jednych, a jednocześnie zezwala na śmierć drugich (aborcja), daje dowód tragicznej dezorientacji. I tu tkwi podstawowy błąd wszelkiej lewicy, która ma na uwadze tylko tę część człowieczeństwa, która jest skazana na materialną porażkę, nie uwzględnia natomiast tego, co w człowieku nieśmiertelne i z tego powodu dla człowieka najważniejsze.
Kościół nie jest wrogiem lewicy. Przeciwnie – Kościół życzy wszystkim ludziom jak najlepiej, bo chce ich zbawienia. Chce zbawienia także ludzi lewicy i dlatego musi mówić to, co jest istotne dla zbawienia – również wtedy, gdy nie podoba się to panu Sierakowskiemu.
Franciszek Kucharczak