Francja przekracza normy. Nie tylko publikacją "Charlie Hedbo", ale tym, że nie ma nawet odwagi odpowiedzieć, że Bóg nie jest mordercą.
06.01.2016 12:00 GOSC.PL
Trudno przejść nad tym do porządku dziennego. Trudno mi pojąć, że osoby wierzące, że chrześcijanie w jakimś miejscu świata mogą wykazać się aż taką obojętnością. Że nie mają odwagi stanąć w obronie swojego Boga!
Fakt, że "Charlie Hebdo" przekroczył granice humoru i smaku, że złamał normy społeczne, nie jest nowością. Fakt, że na okładce umieścił Boga chrześcijan, splamionego krwią i z kałasznikowem na plecach, i podpis: "Rok później, morderca wciąż na wolności", jest w stylu tego szmatławca. Tak - to nie gazeta, to szmatławiec. Bo obraża i Boga, i ludzi. Depcze ich.
"Charlie" dopuścił się ewidentnego bluźnierstwa. To mnie osobiście boli i nie mogę milczeć. Ale chyba jeszcze bardziej boli, czy też nie mieści się w granicach przynajmniej mojej wrażliwości, że Francja ma to - mówiąc wprost... w nosie.
Biskupi francuscy reagują na Twitterze (na Twitterze!!!) lakonicznym: nie będziemy polemizować z taką retoryką, bo czy to byłaby polemika, której Francja obecnie potrzebuje?
Tak, takiej polemiki, drodzy francuscy biskupi, właśnie potrzebuje dzisiejsza Francja! Potrzebuje przykładu i reakcji zdecydowanej. Nie słów wzywających do przemocy - to jest jasne. Ale słów wyrazistych, mowy obrony Boga.
Tak, Bóg ma krew na rękach. Pod gwoździami. To jest krew miłości. Przelana za nas, także za Francuzów, także za "satyryków" z "Charlie Hedbo". Oni może tego nie wiedzą i nie rozumieją. Może trzeba im to powiedzieć. No ale biskupi milczą.
"L'Osservatore Romano" wiedziało, jak się zachować. I zagrzmiało: "Bóg nie jest mordercą! Użycie Go do uzasadnienia nienawiści to absolutne bestialstwo!".
Biskupi francuscy tak nie potrafią i tego nie rozumieją?
Na obrazoburczą okładkę zareagowali francuscy muzułmanie. No, przynajmniej oni uratowali tutaj honor Francji. Tak, tu chodzi też o honor.
Milczy Kościół katolicki (do tej pory, a reakcja powinna być natychmiastowa). I nie sądzę by się to zmieniło. Aż krew mi buzuje. Tak jest miałki? Chowa głowę w piasek. Nic tak nie podoba się Jezusowi jak ludzka pokora i skromność. Mówi o nadstawianiu policzka. Ale też nic tak nie irytuje Go jak obojętność i letniość, jak tchórzostwo. "Wasza mowa ma być tak, tak, nie, nie"!!! Jezus nie jest dyplomatą. I nie jest tchórzem. Pyta Piłata: "Czemu mnie bijesz?".
Czy żadnej katolickiej gazety (dziennik "La Croix" o "Charlie Hebdo" pisze niejako "pod spodem", krótki tekst jest schowany, na głównej stronie jest za to całe dossier "Je suis Charlie" w rocznicę zamachu...), czy biskupów nad Sekwaną nie stać na choćby analogiczne do Jezusowego pytanie: Czemu więc obrażacie Boga? Czemu nazywacie Go mordercą?
Wczoraj na Twitterze ks. Pierre-Hervé Grosjean, młodziutki kapłan, chyba jedyny, który ostentacyjnie chodzi po ulicach francuskich miast w sutannie i pojawia się w niej w telewizji, znany z zaangażowania w marsz "Manif pour tous" w obronie rodziny, napisał: "Od żłóbka po sam Krzyż, nasz Bóg jest bezbronny. I pozwala się karykaturować i pluć sobie w twarz, nie ustając w miłości". Niechby przynajmniej Episkopat Francji skopiował to i wrzucił na swoje oficjalne strony. Potrzeba jednak odwagi. A może sama wiara wystarczyłaby...
Joanna Bątkiewicz-Brożek