Moja praca to „chrześcijański terroryzm”. Ja za każdym razem wysadzam bomby – bomby słowa Bożego i Ducha Świętego – opowiada o. James Manjackal, który od lat głosi Ewangelię muzułmanom.
Nie ukrywam, to była prawdziwa bomba. Gdy przed miesiącem Polskę odwiedził o. James Manjackal, misjonarz św. Franciszka Salezego, na jednym ze spotkań opowiadał o swej działalności misyjnej w krajach islamu. – Zacząłem odwiedzać wszystkie kraje Zatoki Perskiej – opowiadał. – Ewangelizowałem muzułmanów, którzy otwierali swe serca na Słowo Życia i przyjęli Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Ojciec Manjackal opisuje w swej najnowszej książce „Widziałem wieczność”: „W grudniu 2012 r. udałem się do Bahrajnu, aby spotkać się z kilkoma tysiącami Arabów. W przeszłości chrzciłem już nawet grupy kilkusetosobowe (tylko w poprzednim roku w Nepalu ochrzciłem około 500 muzułmanów). Wcześniej, w roku 2005, grupa 200 osób przybyła do New Delhi w Indiach, aby przyjąć chrzest. W dniach od 7 do 10 grudnia 2012 roku ponad 5 tysięcy muzułmanów przybyło na pustynię w Bahrajnie, aby słuchać Słowa Bożego i przyjąć chrzest. Wówczas to ochrzciłem 3636 z nich, przyjmując ich do Kościoła katolickiego. Udzieliłem im też sakramentu bierzmowania. Czułem ogromną radość. W ostatnim dniu zgromadziło się o kilka tysięcy więcej osób z całej Zatoki. Moje serce przepełniał też lęk o własne bezpieczeństwo, gdyż w tym tłumie mogli znaleźć się również zdrajcy czy szpiedzy”.
– Nie mogę ujawnić wielu „logistycznych” informacji na temat swej misji w krajach Zatoki Perskiej, ponieważ jest to zbyt niebezpieczne dla ochrzczonych muzułmanów i osób zaangażowanych w organizację podobnych spotkań – opowiada „Gościowi Niedzielnemu” o. James. – Przez kilkanaście lat głoszenia rekolekcji w krajach Zatoki Perskiej został już wypracowany pewien system. Takie spotkania zawsze odbywają się za zgodą władz kościelnych. Osoby przyjmujące chrzest są dobrze przygotowane, znają katechizm Kościoła oraz Biblię (często lepiej niż niejeden katolik z Europy Zachodniej). W udzielaniu chrztu pomagają mi często inni kapłani. Jak udało się ochrzcić jednego dnia 3636 muzułmanów? Odpowiem pytaniem na pytanie. A w jaki sposób terroryści mogli zabić tyle osób w Paryżu, skoro jest on ściśle kontrolowany i strzeżony? Moja praca to „chrześcijański terroryzm” z wielkim ryzykiem i wydatkami. Ja za każdym razem wysadzam bomby – bomby słowa Bożego i Ducha Świętego, w konsekwencji czego wielu osiąga zbawienie. Mam na to błogosławieństwo samego Ojca Świętego. Jan Paweł II udzielił mi specjalnego błogosławieństwa na to, „bym był gotów oddać życie za głoszenie Jezusa wśród muzułmanów”. W jaki sposób udaje się ochrzcić jednego dnia tysiące osób? Żyjemy w czasach nowej Pięćdziesiątnicy: nie mam wątpliwości – kontynuuje o. James. – Po pierwszym przemówieniu św. Piotra co najmniej trzy tysiące ludzi przyłączyło się do wierzących (Dz 2,41), a potem przyłączyło się kolejne pięć tysięcy (Dz 4,4). Wielkie zbiory rozpoczęte w dniu Pięćdziesiątnicy trwają i będą kontynuowane aż do końca czasów.
Wolno ich nawracać?
Czy wolno nawracać wyznawców islamu? Coraz częściej słyszy się argument: „wszystkie religie są sobie równe”. – Oczywiście, że wolno. Papież Franciszek powiedział niedawno, że każdy chrześcijanin powinien być misjonarzem, by nieść zbawienie tym, którzy nie wierzą w Jezusa, jedynego Zbawiciela, ponieważ Jezus nakazał nam iść w świat i głosić Ewangelię – odpowiada misjonarz św. Franciszka Salezego. – Hasło „wszystkie religie są sobie równe” nie jest prawdziwe. Zobaczmy: Sobór Watykański II, który zachęcał do szacunku względem innych religii, wskazywał też na zbawcze pośrednictwo Jezusa Chrystusa. Co to znaczy? Obowiązkiem każdego z nas jest głoszenie Dobrej Nowiny niewierzącym. Czy inne religie zbliżają się do tego samego Boga? Bogiem jest Jezus. Jedynie On za nas umarł, jedynie On dał nam zbawienie. Wierzymy w Boga Ojca, od którego wszystko pochodzi, i Jezusa Chrystusa, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy (1 Kor 8,5-6). Zbawienie jest dane tylko w Chrystusie. „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Jezus nakazał uczniom, by głosili Ewangelię wszystkim stworzeniom (Mk 16,15).
Jak to się zaczęło?
„W 1996 roku zostałem zaproszony, aby głosić rekolekcje do chrześcijańskich imigrantów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich” – opisuje w swej książce „Eureka” pochodzący z Indii misjonarz. „W jednych z takich rekolekcji wzięło udział trzydziestu trzech arabskich muzułmanów, mimo że prawo zabrania im udziału w chrześcijańskich programach. W tych krajach chrześcijanie nie mogą nawet mówić muzułmanom o chrześcijaństwie ani też ofiarować im żadnej literatury chrześcijańskiej. W czwartym dniu rekolekcji muzułmanie ci przyszli do mnie i poprosili, bym poprowadził specjalny program biblijny dla nich, gdyż chcieli dowiedzieć się więcej o Chrystusie. Przystałem na ich prośbę. Kiedy podczas mojej poprzedniej wizyty odwiedziłem sułtanat Omanu, modliłem się przy grobie w Salalah, który wedle jednej z tradycji jest miejscem pochówku Anny i Joachima. Wówczas przez Niepokalane Serce Maryi poświęciłem wszystkich muzułmanów Najświętszemu Sercu Jezusa. Odwiedziłem to miejsce z zainteresowaniem, ponieważ nawet nie wiedziałem, że taki nagrobek istnieje. Kiedy tam przybyłem, zobaczyłem około pięćdziesięciu modlących się muzułmanów. Jeden z nich powiedział mi o uzdrowieniach, które miały tam miejsce. Mieli tam księgę, w której wypisane były wszystkie fragmenty Koranu mówiące o Maryi i proroku Issie (Jezusie). Człowiek ten powiedział, że kiedy modlili się cytatami z tej księgi, miały miejsce uzdrowienia, gdyż Anna i Joachim byli rodzicami Maryi, najczystszej Dziewicy, jaka kiedykolwiek żyła na ziemi.
Gdy to usłyszałem z ust muzułmanina, byłem zdumiony. To wtedy w modlitwie oddałem Jezusowi cały świat muzułmański. Gdy po raz pierwszy głosiłem Ewangelię wyznawcom islamu, na pustyni czekało 256 arabskich muzułmanów. Przyszli, by słuchać nauki o Jezusie. Rozpocząłem od Koranu i na podstawie ich własnej księgi wyjaśniłem, że kara i przekleństwo idą za tymi, którzy nie przestrzegają Dziesięciorga Przykazań. Gdy spytałem ich o rozwiązanie sprawy grzechu, nie mieli odpowiedzi. Według nich Allah jest najwyższym sędzią, który sprawiedliwych kieruje do nieba; złych natomiast skazuje na piekło. Dlatego każdy powinien prowadzić życie prawe, zgodne z poleceniami Koranu, a szczególnie dawać hojne jałmużny. Nie potrafili oni jednak dać wyczerpującej odpowiedzi na pytanie o możliwość znalezienia przez grzesznika drogi do nieba poprzez przyjęcie odpuszczenia grzechów. Bóg miłosierny szukający grzesznika jest niewyobrażalny dla muzułmanów, ponieważ normą islamu jest dewiza »Oko za oko, ząb za ząb«. Wyjaśniłem im, że łamanie przykazań było nieskończoną obrazą wobec »Allaha« i że tylko On może odkupić nasze grzechy. Żaden człowiek przez prawe życie czy jałmużny nie może odkupić grzechów własnym wysiłkiem. »Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści. On był przebity za nasze grzechy zdruzgotany za nasze winy« – zacząłem czytać.
Marcin Jakimowicz