"Jak wytłumaczyć islamskim radykałom, że oni nie reprezentują islamu?" - pytała francuska prezenterka telewizyjna imama z Paryża. Kiedy zaprzeczył postawionej w jej pytaniu tezie, od razu skończyła rozmowę. Takie małe niepozorne zdarzonko, ale pokazuje, jak bardzo Francja nie chce słyszeć prawdy o islamie. Nawet od jego wyznawców.
18.11.2015 13:30 GOSC.PL
Jeśli ktoś się łudzi, że 13 listopada zmienił Francję, to już może się czuć rozczarowany. Sygnały, jakie stamtąd płyną, tylko mnie w tym utwierdzają. W telewizji jak mantrę niemal powtarza się, że imigranci są źle asymilowani, niedopieszczeni. Czyżby? Jeden dostał mieszkanie i pracę jako kierowca największej sieci komunikacji miejskiej w Paryżu, po czym z okrzykiem: "Allah Akbar" urządził rzeź nad Sekwaną. Czy to zła asymilacja?
W doniesieniach prasowych pojawiają się krótkie deklaracje niektórych reprezentantów wspólnot muzułmańskich i potępienie dla ISIS. I komentatorzy życia publicznego nad Sekwaną z lubością używają ich jako argumentów, jakoby islam był religią tylko pokoju i nie miał nic wspólnego z zamachami. Takie zresztą też komentarze słychać w niektórych środowiskach w Polsce. Ale to zostawmy.
Nie myślałam jednak, że to myślenie zabrnęło aż tak daleko nad Sekwaną. I wczoraj wieczorem aż usiadłam z wrażenia, kiedy prezenterka France24 zapytała swojego gościa: "Jak wytłumaczyć islamskim radykałom, że oni nie reprezentują islamu?". Imam obecny w studiu spojrzał na nią i odpowiedział: "Kłopot w tym, że oni reprezentują islam, ale w innym wydaniu i...". I prezenterka rozmowę natychmiast przerwała. Program szedł na żywo.
Chwilę później internet obiegły obrazy z towarzyskiego meczu Turcja - Grecja w Stambule. Kiedy zarządzono tam minutę ciszy w hołdzie ofiarom zamachu z 13 listopada, pół stadionu wstało i zaczęło krzyczeć "Allah Akbar". Dzisiaj turecka prasa pisze o wstydzie. Prasa - tak, ale tłum zgromadzony na stadionie wstydu nie czuł.
I tak można powiedzieć, że kibice nie są grupą reprezentatywną dla całego państwa, a tym bardziej dla islamu. Można. Nie widziałam i nie słyszałam jednak nigdzie, ani z Paryża, ani z żadnego innego zakątka świata, obrazu rzesz muzułmanów protestujących przeciw zachowaniu ISIS. Oświadczenie imamów jest ważne, ale nie wystarcza. Wierni milczą. A milczenie oznacza… co?
Ciekawy jest jeszcze inny szczegół. Wieczorem na pasku France24 pokazała się wypowiedź prezydenta Francji. I leciało tak: "Hollande: apeluję do Europy, by powstrzymała się z deklaracjami dalszego przyjmowania imigrantów". Wypowiedź rewolucyjna, ale nie przecisnęła się dzisiaj nigdzie. "Poleciała" na pasku tylko raz. Potem ją zdjęli. Głuchota Francuzów sięga już zenitu. Obawiam się, że nawet morze krwi tego nie zmieni.
Joanna Bątkiewicz-Brożek