O Synu, który sam wybiera sobie Matkę, i ogromnej mocy Różańca - rozmowa z o. Augustynem Pelanowskim.
Dlaczego Maryja się ukrywa? Pozostaje w cieniu? Mam wielu szczerze oddanych Jezusowi znajomych, którzy Jej nie zauważają, nie doceniają…
Pierwszy powód jest bardzo osobisty: Ona nie lubi stać w świetle reflektorów. Zawsze była skryta, nie manifestowała swej obecności, a nasz ziemski charakter zostaje uszlachetniony w niebie. Więc już taka została. (śmiech) Nie lubi się popisywać. A z drugiej strony przez to Jej ukrywanie się każdy z nas ma wolność wyboru. Ona nie zmusza do niczego. Możesz wejść w chrześcijaństwo, ale nie musisz, Bóg daje ci absolutną wolność. W Apokalipsie czytamy: „A Zasiadający był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu, podobna z wyglądu do szmaragdu”. Jaspis jest koloru zakrzepłej krwi, ale ma zielone inkluzje, żyłki. Są z tej samej substancji, ale innego koloru. A krwawnik jest zielonym kamieniem, który ma czerwone inkluzje. Jedna rzeczywistość, która ma dwie natury. Jak Jezus: jedna osoba, ale dwie natury. Kościół widział w symbolu tęczy samą Maryję. Ta tęcza w oryginale to berakot (od słowa hebrajskiego barak – piorun). To skręcone pioruny, które już nie rażą, nie są już karą.
Ona jest tęczą? Czy nie jest kpiną Złego, który nie mając mocy stwórczej, małpuje, kradnie, odwraca znaczenie symboli, że tęczę widzimy na zadymach, w czasie których manifestuje się grzech?
Zły ma potrzebę ironizowania, wyszydzenia świętej rzeczywistości, ośmieszenia jej, bluźnienia. Czy to przypadek, że niektórzy transwestyci przybierają sobie imię Miriam?
Wrócę do Różańca. Tajemnica Znalezienia. Jezus po bar micwie znika na trzy dni. Nie powinien robić takich rzeczy matce…
Ale powinien je zrobić Ojcu. Jezus daje priorytet Ojcu niebieskiemu. Ten dwunastolatek wie, że Józef nie jest jego ojcem, i nie szlocha, nie rozpacza, nie szuka w innych tatusia. Z wypowiedzi Jezusa wynika jedno: „to nie ja się zgubiłem, ale wy!”. Na darmo szukali Go wśród kuzynów. To ciekawe, że wśród bliskich nie znajdziesz Tego, który jest najbliższy. (śmiech) Znajdziesz go szybciej wśród dalekich (w psalmach czytamy o zbawieniu „na krańcach ziemi”). Najbliższa ci osoba często zasłania Jezusa. Trzy dni poszukiwań to zapowiedź trzech dni Jezusa w grobie. To projekt, który Miriam znakomicie odczytała. Dlatego przy grobie Jezusa Jej nie widzimy. Ona nie musi Go szukać jak Maria Magdalena. Wie, że wstanie ze śmierci.
„Zachowywała wszystkie sprawy w swym sercu”. Co to znaczy? Nie opowiadała koleżankom: wiecie, ten mój Syn jest wyjątkowy, jakiś inny?
Żyła z tajemnicą tak potężną, że nie można jej było zrozumieć w jednej chwili. Trzeba było ją składać po kawałku. Jak puzzle. Z wydarzeń, słów, obrazów. Miriam składała w sercu te fragmenty w całość.
W Kanie Jezus mówi: „To nie moja godzina”, a Maryja: „Twoja. Już czas”. Rozeznawała znaki czasu lepiej niż Mesjasz?
Zobaczmy relację, jaka ich łączyła. Jezus był jedynakiem (szczególny związek z matką). Józef szybko znika, umiera (a może, jak chce wschodnie chrześcijaństwo, zostaje wzięty do nieba?). Przez to, że Jezus nie ma biologicznego ojca, Jego więź z matką jest bardzo szczególna: niezwykle ścisła, ale nie uzależniająca. To absolutna jedność, nie symbioza. W historii świata nie było takiej relacji. Oni się rozumieli bez słów. Dialog w Kanie trwał krótko. Nie kłócili się przez pół godziny. Jedno zdanie Maryi, jedno Jezusa i wszystko jest jasne.
Zżymam się, gdy słyszę wywody w stylu: modlę się Różańcem, bo Mama wyprosi ci rzeczy, których normalnie nie dostaniesz. Czyli w domyśle jest taki scenariusz: zły Syn i dobra Mama, która załatwia biznesy. To nie bałwochwalstwo?
Też słyszę podobne rzeczy. Z czego wynikają? Pewnie z tego, że ci, którzy tak mówią, mieli tatusia, który nie chciał dawać, i wszystkie domowe interesy załatwiali przez mamusię. Przenosimy ten schemat na relacje duchowe. To nie jest tak, że u Niej wyprosisz rzeczy niedostępne u Syna. Pomyśl: kto wymyślił Maryję? (śmiech) Przecież sam jednorodzony Syn i przedwieczny Ojciec! On wymyślił Mojżesza po to, by wstawiał się za Izraelem. Jedynie udawał przed nim, że chce wyniszczyć lud, by w Mojżeszu rozbudzić troskę o Izrael. To Syn „wymyślił” swą Matkę. Po co? Może po to, byśmy mieli z Nim lepszy kontakt? Przecież przewidywał, że wielu ludzi (zwłaszcza mężczyzn) będzie miało lepsze relacje z biologiczną matką, więc ułatwił nam dostęp do nieba.
Marcin Jakimowicz