W niedzielę weszła w życie ustawa o in vitro. Podczas prac w Sejmie posłowie PiS, będący w opozycji, krytykowali ją i wszyscy zgodnie głosowali przeciw jej uchwaleniu. Rzeczniczka PiS Elżbieta Witek zapowiadała, że jeśli wyborcy zaufają PiS, partia na pewno ustawę zmieni.
Ustawa przygotowana przez ustępujący rząd, pozwala na korzystanie z procedury in vitro małżeństwom oraz osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Korzystanie z tej metody może być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia prowadzonych przez okres co najmniej roku.
Ustawa określa sposób i warunki leczenia niepłodności, jednak finansowanie określane ma być w odrębnych przepisach. Obecnie leczenie procedurą in vitro jest refundowane w ramach rządowego programu. Na początku października premier Ewa Kopacz zapowiedziała przedłużenie go o kolejne trzy lata - do 2019 r. Decyzja ministra zdrowia Mariana Zembali w tej sprawie spodziewana jest w poniedziałek.
"O ile okna życia pozostają rozwiązaniem ratującym życie dziecka, wobec czego utrudnienie (ale niekoniecznie uniemożliwienie) poznania tożsamości jest kwestią drugorzędną, anonimowe dawstwo [komórek rozrodczych - przyp. red] z założenia pozbawia poczęte dziecko prawa do poznania biologicznego rodzica lub rodziców, łamiąc jego prawo do poczęcia we własnej rodzinie. Prezes AOTM pozytywnie zaopiniował finansowanie rozwiązań łamiących właśnie to prawo, nie mówiąc już nawet o kwestiach bardziej fundamentalnych, jak prawo do życia lekceważone podczas tej procedury" - komentuje opinię prezesa AOTM na temat finansowania in vitro dr hab. Andrzej Lewandowicz. "Opiniowany projekt jest jawnie dyskryminujący dla niepłodnych małżeństw, które chciałyby się leczyć metodami moralnie godziwymi, a technik sztucznego rozrodu nie akceptują" - zwraca uwagę.
Przeczytaj całość:
W piątek wicemarszałek Senatu i szef sztabu PiS Stanisław Karczewski zaapelował do szefa MZ, by nie przedłużał programu. "Pan minister doskonale wie i rząd doskonale wie, że te przepisy obowiązują aż do czerwca. Więc ta decyzja pana ministra jest bardzo przedwczesna, niepotrzebna i zła" - mówił.
Politycy PiS nie mówią jednoznacznie, jakie są ich plany wobec ustawy o in vitro, jednak jako opozycja zgodnie ją krytykowali, byli również przeciwni finasowaniu in vitro ze środków publicznych.
W lipcu, po tym, jak ówczesny prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o in vitro, rzeczniczka PiS Elżbieta Witek zapowiadała, że jeśli Polacy zaufają PiS w wyborach parlamentarnych, w przyszłej kadencji Sejmu partia na pewno złoży projekt zmieniający tę ustawę. "Mówiliśmy, że ta ustawa będzie musiała być zmieniona tak, by chronić życie. () Nie chcemy zakazywać in vitro, ale jednocześnie nie możemy się zgodzić na taką ustawę, w której życie nie jest szanowane" - podkreślała.
Podczas kampanii wyborczej kandydatka PiS na premiera Beata Szydło podkreślała, że jej partia nigdy nie mówiła o tym, że metoda in vitro ma być zakazana, opowiadała się natomiast za tym, by uregulować tę kwestię, ponieważ w tej chwili w Polsce "na tym polu jest wolnoamerykanka". "To jest problem bardzo poważny i trzeba o tym rozmawiać" - mówiła, jednak podkreślając, że kampania wyborcza nie jest na to właściwym momentem.
W przeszłości PiS podejmowało próby zakazania in vitro. W kadencji 2007-11 powstały dwa projekty w tej sprawie - jeden autorstwa Bolesława Piechy, który zakazywał stosowania tej metody, ale dopuszczał możliwość tzw. adopcji zarodków, które już powstały i są zamrożone; drugi - Teresy Wargockiej - dalej idący, zakazywał in vitro, manipulacji ludzką informacją genetyczną, wytwarzania i niszczenia embrionów. Ten projekt został na wczesnym etapie odrzucony przez Sejm. Projekt Piechy trafił do prac w komisji, wraz z propozycjami innych klubów, jednak procedowania nie skończono przed końcem kadencji.
W kolejnej kadencji zgłoszone były dwa projekty PiS - znany z poprzedniej projekt Piechy (część zapisów w nim złagodzono w stosunku do pierwotnej wersji) i nowy projekt Jana Dziedziczaka - wprowadzający "zakaz powodowania śmierci embrionu ludzkiego" i zakaz tworzenia embrionów poza organizmem kobiety. Tylko ten pierwszy był rozpatrywany przez Sejm, został jednak odrzucony.
Więcej na ten temat:
jad /PAP