Kuriozalny wyrok krakowskiego sądu: aborcja jest… dobrem osobistym.
23.09.2015 16:10 GOSC.PL
– Prawo decydowania o tym, czy kobieta jest w stanie podjąć się wychowywania głęboko niepełnosprawnego dziecka, jest dobrem osobistym najwyższego rzędu i wymaga podjęcia decyzji trudnej pod wieloma względami – stwierdził jakiś czas temu Sąd Okręgowy w Krakowie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sąd rozumiał przez to… prawo do aborcji.
Wyrok potwierdzony, jak donosi „Rzeczpospolita”, właśnie przez krakowski Sąd Apelacyjny, dotyczył bowiem sprawy kobiety, która urodziła dziecko z wodogłowiem. Podczas badania USG lekarz nie zauważył choroby, w związku z czym matka nie mogła podjąć decyzji o aborcji. Ostatecznie sąd zasądził 250 tys. złotych odszkodowania dla kobiety.
Informacja o tym, że dziecko, które nosi się pod sercem, jest chore, jest dla kobiety ciężkim przeżyciem, a opieka nad osobą niepełnosprawną wiąże się z ogromnym wysiłkiem. Maria T. (jak określiła ją gazeta) powołując się na prawną możliwość przeprowadzenia aborcji, wywalczyła pieniądze, które pomogą jej w opiece nad dzieckiem – i mam nadzieję, że właśnie taki był cel jej działania, że tak naprawdę nie brała pod uwagę możliwości zabicia własnego, chorego dziecka.
Ale inaczej ma się sprawa z sędziami, którzy wcale nie musieli uznawać aborcji za jedyne wyjście z sytuacji. Kobieta, rezygnując z „wychowywania głęboko niepełnosprawnego dziecka”, nie musiała wcale decydować się na aborcję: mogła urodzić je i oddać do domu dziecka. Niestety w głowie sędziów zwyciężyła mentalność eugeniczna, która przyznaje prawo do podjęcia decyzji o zabiciu chorego człowieka, a w życiu osoby niepełnosprawnej nie widzi dobra osobistego najwyższego rzędu.
Stefan Sękowski