Są sygnały potwierdzające, że nowa propozycja ws. rozdziału uchodźców będzie bardziej przyjazna dla Polski - stwierdził we wtorek minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.
We wtorek po południu w Brukseli zbierają się ministrowie spraw wewnętrznych, by spróbować osiągnąć konsensus w sprawie rozmieszczenia w krajach Unii Europejskiej 120 tys. uchodźców. W środę w Brukseli odbędzie szczyt UE z udziałem szefów państw i rządów na temat kryzysu migracyjnego.
"Sygnały się potwierdzają ze wszystkich stron, że liczby, że ta oferta będzie bardziej przyjazna dla nas, dla wszystkich państw członkowskich, ale także, czy - może przede wszystkim - dla Polski" - powiedział szef MSZ na wtorkowej konferencji prasowej.
Schetyna był też pytany o pojawiające się informacje dotyczące nowej propozycji co do liczby uchodźców, którzy mieliby zostać przyjęci przez poszczególne kraje. Po wielogodzinnych negocjacjach ambasadorów państw unijnych w Brukseli, unijni dyplomaci nie wykluczają, że na razie zostanie podzielona mniejsza liczba uchodźców, a Polska przyjmie ok. 5000 osób.
"Jeżeli porównamy to do 12 tys. które były jako oferta, to oczywiście jest dużo, dużo mniej" - powiedział Schetyna.
Podkreślał, że dla Polski bardzo ważna jest - i było to cały czas podnoszone w rozmowach z europejskimi partnerami - zasada dobrowolności w przyjmowaniu uchodźców. "Żeby nie było automatyzmu, tzn. żeby te decyzje, które będą, nie były jakby prawem unijnym, i żeby nie były powielane w przyszłości z automatu. Na tym nam bardzo zależało, i cały czas podkreślaliśmy to w rozmowach" - powiedział Schetyna.
Kolejną ważną dla Polski kwestią jest kwestia bezpieczeństwa granic UE. "To znaczy natychmiastowe inwestycje we FRONTEX, w straż graniczną, która będzie chronić południowe granice" - mówił szef MSZ.
Następna kwestia podnoszona przez Polskę w rozmowach to sprawa ośrodków recepcyjnych. "Czyli rejestracja wszystkich uchodźców - nie tylko w Grecji czy Włoszech, czyli pierwszych państwach UE, gdzie przybywają uchodźcy - ale także poważna rozmowa z krajami Bałkanów Zachodnich, żeby tam umieścić te obozy" - powiedział Schetyna.
Kolejna ważna kwestia to - mówił szef polskiej dyplomacji - inwestycje w ośrodki dla uchodźców w Turcji, Libanie i Jordanii, tak "żeby pomóc tym uchodźcom, którzy tam przebywają, żeby żyli w godnych warunkach".
Następna, podnoszona przez stronę polską w rozmowach sprawa, to rozróżnienie uchodźców i imigrantów ekonomicznych. "To bardzo ważne. Uprzedzałem naszych europejskich partnerów, że taka informacja, w której podane będą liczby podzielonych uchodźców, wywoła być może następną falę nielegalnej emigracji i trzeba być gotowym, i zrobić wszystko, żeby ona nie była przeprowadzona jak w lipcu i sierpniu, bo to okazało się być czymś pokazującym kompletną bezradność Europy. Nie mogliśmy tego zatrzymać, i jesteśmy dziś zakładnikami tej sytuacji - braku przewidzenia konsekwencji pewnych zdarzeń. To czego nie zrobiliśmy w lipcu i na początku sierpnia, musimy zrobić teraz" - powiedział Schetyna.
Według źródeł dyplomatycznych początkowe plany Komisji Europejskiej ws. rozdziału uchodźców muszą ulec zmianie wskutek decyzji Węgier, które nie chcą korzystać z programu relokacji. Propozycja KE zakładała rozmieszczenie w UE 120 tysięcy uchodźców docierających do Włoch, do Grecji i właśnie na Węgry. Według źródeł dyplomatycznych prawdopodobnie przyjęte zostanie rozwiązanie zakładające, że liczba 54 tysięcy osób, które miały zostać przesiedlone z Węgier, zostanie zachowana "w rezerwie". Gdyby w ciągu półtora roku jakiś kraj poprosił o pomoc w obliczu presji migracyjnej, UE mogłaby sięgnąć do tej rezerwy i rozdzielić pewną liczbę uchodźców. Z tego rozwiązania mogłaby np. skorzystać Chorwacja, która po uszczelnieniu przez Węgry granicy z Serbią stała się krajem tranzytowym dla tysięcy imigrantów i uchodźców.
Jak tłumaczył jeden z dyplomatów, przyjęcie tej propozycji, przedstawionej przez przewodniczący UE Luksemburg, oznaczałoby, że na razie kraje UE podzielą między siebie 66 tysięcy uchodźców docierających do Włoch i do Grecji. Gdyby zachować wyliczenia KE, to na Polskę przypadałoby na razie 5 108 osób; od Węgier Polska miała przejąć 4 179 uchodźców i ta liczba byłaby w rezerwie.