- Cóż może więcej kobieta, poza słowem „proszę”? - pyta Ewa Kopacz. Może jeszcze… być mężczyzną.
26.08.2015 13:29 GOSC.PL
A to hultaj, z tego Dudy, łotr i łobuz niewychowany. Ewa Kopacz prosi go o zwołanie Rady Gabinetowej, a ten, bezczelnie, nie chce tego zrobić. A powinien - bo Ewa Kopacz to kobieta. I do tego premier, a, jak mówiła Ewa Wachowicz, premierowi się nie odmawia.
Sytuacja byłaby inna, gdyby Ewa Kopacz była mężczyzną. Wtedy Duda mógłby jej odmówić, a ona mogłaby znacznie więcej, niż poprosić. Przyszłaby do niego do Pałacu Prezydenckiego i powiedziała: „Słuchaj Andrzej, nie wygłupiaj się. Porozmawiajmy, jest tyle spraw do obgadania. Choćby zaraz, czekaj, zadzwonię po chłopaków i dziewczyny z rządu, będzie fajnie. Tomek, przynieś ten koniak, który mieliśmy z Bronkiem otworzyć na pierwszej gabinetówce po wyborach. Bronka nie ma, ale niech się nie zmarnuje”. Tak by wręcz musiała zrobić, w końcu już od Joanny Muchy wiemy, że polityka robiona przez facetów bez ciężkiego alkoholu obejść się nie może.
Niestety, Ewa Kopacz lubi tylko słodkie nalewki, a przy nich mężczyźni nie rozmawiają o wojnie na Ukrainie, masowej imigracji do Europy czy sytuacji gospodarczej Grecji. Pani premier jako kobieta zwiewa do domu i chowa się w kącie, gdy pojawia się agresor, a prezydenta może tylko prosić. Dlatego Ewka, chociaż jesteś baba, bądź mężczyzną! Nie maż się, tylko przyjmij na klatę to, że Andrzej nie chce z Tobą gadać. Inaczej to białe tango nigdy się nie skończy. Chyba, że właśnie o to chodzi.
Stefan Sękowski