Kryzys migracyjny trzeba rozwiązać, likwidując jego przyczyny, a zatem wojny, chaos polityczny oraz biedę – uważa watykański dyplomata przy genewskich organach ONZ.
Abp Silvano Tomasi uczestniczy w zorganizowanym przez ruch Komunia i Wyzwolenie (Comunione e Liberazione) Mityngu Przyjaźni w Rimini i tam też udzielił wywiadu Radiu Watykańskiemu. Jego zdaniem w dzisiejszym świecie istnieje wola polityczna, aby zachować nierówności między krajami. To skutkuje biedą i ruchem migracyjnym.
Mówiąc o napływie migrantów, papieski dyplomata ostrzega też, że najtrudniejsze jeszcze jest przed nami. Nie wystarczy jedynie przyjąć uchodźców, trzeba też zadbać o ich integrację. Może się to okazać szczególnie trudne w wypadku imigrantów muzułmańskich – uważa abp Tomasi.
„Istnieje obowiązek udzielenia gościny, ale istnieje też prawo do zachowania własnej tożsamości. W tym wypadku przede wszystkim tożsamości chrześcijańskiej. Zwłaszcza w obliczu napływu imigrantów muzułmańskich, którzy mają szczególne problemy z zaakceptowaniem rozdziału religii od polityki. Ma to konsekwencje w ich integracji. Co robić w takiej sytuacji? Musimy powiedzieć, że są pewne podstawowe wartości, które trzeba zaakceptować. Jedną z tych wartości jest poszanowanie pluralizmu społecznego, rozdziału polityki i religii, przyjęcie normalnego procesu demokratycznego, aby umożliwić zgodne i konstruktywne współistnienie” - powiedział watykański hierarcha.
Abp Tomasi zaznaczył ponadto, że współczesny świat zachowuje całkowitą obojętność względem prześladowania chrześcijan, tak jakby ich podstawowe prawa liczyły się mniej niż prawa innych ludzi. Watykański dyplomata bardzo krytycznie ocenia też działalność Organizacji Narodów Zjednoczonych, przy której jest obserwatorem. Zatraciła ona poczucie wspólnej odpowiedzialności i solidarności względem rodziny ludzkiej, a jej główną zasadą stał się bezwzględny indywidualizm, wolność pozbawiona odpowiedzialności. Przejawia się to między innymi w blokowaniu działań, które są niezbędne dla rozwiązania aktualnych problemów.