"Jedynki" na listach PO zajmują ludzie, którzy dostali jedynkę z życia politycznego. Dlaczego?
03.08.2015 16:30 GOSC.PL
Platforma Obywatelska, w obliczu katastrofalnych notowań, miała dokonać rachunku sumienia i wyciągnąć wnioski. Jak to wygląda w praktyce, pokazują listy wyborcze, sporządzone przez regionalne struktury PO. Kogo my tam mamy. Ano, na pierwszych miejscach paru istotnych list mamy amatorów ośmiorniczek z pluskwami w roli przystawek do blatu. I tak: Bartosz Arłukowicz – jedynka ze Szczecina, Andrzej Biernat – jedynka z Sieradza, Stanisław Gawłowski – jedynka z Koszalina i Tomasz Tomczykiewicz – jedynka z Katowic. Jak widać, oczyszczenie po aferze podsłuchowej nie trwa długo.
Mamy też byłego ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka, który odszedł ze stanowiska po ujawnieniu faktu, że załatwił lewe pozwolenie na broń. Za karę – jedynka w Łodzi. Jest i Jacek Protasiewicz – kompromitująca awantura na frankfurckim lotnisku miała zakończyć jego karierę w polityce. Ma jedynkę we Wrocławiu.
O co tu chodzi? Dlaczego Platforma zachowuje się jak samobójca? Cóż, odpowiedzią jest chyba nieoczekiwanie szczera wypowiedź Bożenny Bukiewicz, szefowej lubuskiej Platformy i jednocześnie wiceprzewodniczącej klubu parlamentarnego PO. Otóż ta pani, wobec zarzutów, że na liście PO z województwa lubuskiego nie znaleźli się trzej obecni posłowie, wśród nich prawnik uznawany za eksperta, wypaliła: „Po co nam eksperci na liście, skoro i tak przegramy wybory?”.
No tak, to dużo tłumaczy. Oni przecież nie są głupi i wiedzą, co się szykuje. Widzą, że mimo zachwytów wiernych mediów, Ewa Kopacz topi resztki poparcia dla partii w odmętach obciachu. Rozumieją, że takie głosowania, jak to mające małolatom umożliwić zmianę płci na życzenie, nie są tym, co Polacy lubią najbardziej. Pojmują, że odznaczanie „za zasługi” faceta od „Biedronki” nie wzbudzi entuzjazmu w narodzie. Wiedzą wreszcie, że skompromitowani politycy na czele list jeszcze zmniejszą ochotę wyborców do ich poparcia. Ale wiedzą jednocześnie, że jedynki raczej przejdą. Skoro nie będą w Parlamencie statkiem, to załapią się na chociaż na szalupę. Oni – jedynki. I jakoś będzie.
Przypomina to działanie „nieuczciwego rządcy”, o którym opowiadał Jezus w Ewangelii. Gdy wyszły przekręty rządcy i wiadomo było, że to jego koniec na stanowisku, wezwał dłużników swego pana i „zmniejszył” im dług, żeby pozyskać sobie ich życzliwość, gdy już straci pracę.
Zdaje się, że decydenci Platformy postanowili przypodobać się innym panom, skoro maski spadły i nie mogą już liczyć na dotychczasowego, którego do tej pory równo kantował.
Jezus w kontekście tamtej przypowieści powiedział, że „synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości” (Łk 16,8). Ale chyba nie było to smutne stwierdzenie faktu, lecz raczej wezwanie, żebyśmy też byli obrotni – tyle że uczciwymi metodami. A podziękowanie komuś w wyborach to uczciwa metoda.
Franciszek Kucharczak