Nie bójcie się śmierci

Starano się tłumaczyć że to jest część jakiegoś Bożego planu i że śmierć nie jest końcem - mówi o kazaniach wygłaszanych podczas Powstania Warszawskiego dr Karol Mazur. Zdarzało się, że dowódcy powstańczy zachęcali pary do decyzji o małżeństwie bo zależało im, żeby po paru pogrzebach nastąpił też ślub – zaznacza historyk w rozmowie z KAI. Kierownik Działu Edukacyjnego Muzeum Powstania Warszawskiego opowiada o religijności powstańców, "przypadkowych" kapelanach, którzy zostali męczennikami i o głównych powstańczych dylematach moralnych.

A co, jeśli w ogóle, można powiedzieć o powstańczej religijności, praktykach, stosunku do wiary?

Statystyki są nieznane, a nawet gdyby były, mogłyby być zwodnicze. Różni ludzie mogli mieć podczas powstania różne fazy...

Mówi się: jak trwoga, to do Boga. Karol Ludwik Koniński dywagując nad wojenną religijnością notował w swoim dzienniku: czyż nasza wiara ma zależeć od komunikatów wojennych?

Sam poznałem powstańca, który wtedy stracił wiarę. Mówił tak: przyjąłem Komunię "in articulo mortis" i już później się nie wyspowiadałem. Nie wiem, czy ten pan jeszcze żyje, rozmawiałem z nim kilka lat temu. Nie mógł sobie wytłumaczyć całego ogromu cierpienia i pogodzić istnienie Boga z okrucieństwem, które zobaczył w powstaniu.

Świadectwa ludzi, którzy doświadczyli ekstremalnych sytuacji dowodzą, że może być różnie. W obozach koncentracyjnych byli tacy, którzy wiarę zachowywali, inni ją tracili. W Powstaniu było podobnie?

Tak. Oczywiście, można mówić, że i tu "zadziałał" mechanizm "jak trwoga, to do Boga", ale nie sprowadzałbym całego spektrum zachowań do tego syndromu. Ogromną rolę odegrali właśnie duszpasterze. Wiemy, że było bardzo dużo Mszy świętych. Oczywiście nie odprawiano ich zawsze w kościołach, bo były szczególnie narażone na ataki, ale w mieszkaniach czy przy podwórkach przy kapliczkach. Ciekawe, że te kapliczki powstawały właśnie podczas okupacji. Warszawa nie była bowiem miastem szczególnie religijnym – przed wojną słynęła raczej ze swoich tendencji liberalnych czy nawet libertyńskich.

W czasie okupacji i Powstania nastąpił zwrot ku religijności. Oczywiście, dowództwo Powstania doskonale zdawało sobie sprawę, że to podtrzymuje morale, zarówno wśród ludności cywilnej jak i powstańców. Szły więc dyrektywy, by umożliwiać praktyki duszpasterskie: spowiedź, msze święte, nabożeństwa czy tworzenie adekwatnych do sytuacji, nowych modlitw, które mogły podtrzymywać na duchu.

Mamy też biskupów zaangażowanych w duszpasterstwo powstańcze. Na zrealizowanym ostatnio przez nas filmie "Powstanie Warszawskie" jest bardzo ładna scena z Mszy św. odprawianej przez bp. Stanisława Adamskiego – biskupa katowickiego, który został stamtąd wysiedlony bo nie podpisał volkslisty i w czasie okupacji przebywał w Warszawie. Na podstawie ruchu warg odtworzyliśmy fragmenty jego kazania.

Co mówił?

To było ładne, duszpasterskie kazanie, prawdopodobnie z 15 sierpnia, wielkiego święta Maryjnego. Biskup Adamski próbował wlać w powstańców otuchę, "zamienić" twarde doświadczenie wojennego okrucieństwa w jakąś wizję nadprzyrodzoną; przekonywał, że to ma jakiś sens. Mamy świadectwa mówiące o tym, że w obydwa wielkie święta Maryjne: właśnie 15 sierpnia i w dniu Matki Bożej Jasnogórskiej, 26 sierpnia, na masową skalę odprawiano Msze św. i spowiadano.

Wlewanie otuchy i ukazywanie powstańczego "tu i teraz" w perspektywie metafizycznej było lejtmotywem warszawskiej homiletyki tamtych dni?

Tak. Oczywiście, były dodatkowe niuanse, ale generalnie starano się odnaleźć i ukazać jakiś sens tego, co wokół się dzieje; że to, co nas tu spotyka jest częścią jakiegoś Bożego planu i że śmierć nie jest końcem. Powtarzano: nie bójcie się śmierci, bo w kontekście chrześcijańskim śmierć jest początkiem. Ten motyw widać także w różnych relacjach powstańczych, a zatem to do walczących docierało.

Oddziaływał też przykład własny duszpasterzy. Jeśli widzę, że taki kapelan się nie boi, to reaguję inaczej. Taki był np. ks. Stanek, który z pierwszej linii ognia wyciągał rannych powstańców. Widok księdza, który z biało-czerwoną opaską na rękawie sutanny, z krzyżem, nie bojąc się i – czasami sam ranny czy umorusany – służył powstańcom, dodawał otuchy, nadziei, motywując do własnych działań.

Posługa kapelanów powstania mocno związana była ze śmiercią, ale niekiedy wręcz "przeciwnie", bo także błogosławili nowożeńców.

Powstańcze śluby to ciekawe zjawisko, także z uwagi na ich dużą skalę: było ich około 300.

Nadzwyczajne wojenne okoliczności mogły być swoistym "katalizatorem" decyzji o małżeństwie?

Dużo na to wskazuje. Ale ks. Kowalczyk, "Biblia", widział też pewne niebezpieczeństwa. Zalecał więc kapelanom, by badali, czy ci młodzi nie poznali się aby wczoraj (śmiech). Wskazywał, że należy wymagać niezbędnych do zawarcia małżeństwa dokumentów, żeby później nie było jakichś problemów, domagania się orzeczenia nieważności itp. "Monter" wydał nawet oddzielny rozkaz, by dbać o to, żeby powstańcze śluby nie były przypadkowe, by wybadać kandydatów i sporządzić odpowiednie papiery. Część takich dokumentów zachowało się w urzędzie stanu cywilnego. Można np. odnaleźć wpisy, że małżonkowie nie zdążyli podpisać dokumentów, bo akurat był nalot ale ksiądz potwierdził, że ślub jest ważny...

Zdarzało się, że dowódcy powstańczy zachęcali pary do decyzji o małżeństwie. Zależało im, żeby po paru pogrzebach nastąpił też ślub, dlatego mówili młodym: jesteście przecież parą, znacie się, może byście się pobrali. A oni sami zdawali sobie przecież sprawę, że jeżeli mają zginąć, to lepiej ten związek sformalizować.

Ślub podczas powstania zawarł np. Jan Nowak-Jeziorański. Bardzo dobrze udokumentowany, fotograficznie a także w powstańczej kronice filmowej jest ślub państwa Biegów. Żyją do dziś, w Kalifornii.

O Powstaniu Warszawskim wiemy bardzo dużo, ale wiedza o różnych aspektach tego wydarzenia wciąż jest wzbogacana: pojawiają się nowe listy, dokumenty, przedmioty, fotografie...

Tak, ale ze względu na to, że, niestety, przez całe dziesięciolecia Powstaniem nie zajmowano się naukowo, pewne rzeczy zostały nieodwracalnie stracone. Przede wszystkim nie spisano wielu relacji. Dokumenty, zwłaszcza Armii Krajowej, zostały poukrywane. Ci, którzy znali skrytki, przez lata, z oczywistych powodów, nikomu o tym nie wspominali i zabrali te tajemnice do grobu.

A czy jeśli chodzi o szeroko rozumiane zagadnienie religijności czasów Powstania Warszawskiego, jest coś, co pozostaje jakimś wyzwaniem dla historyków czy też wszystko jest już odkryte i wyjaśnione?

Myślę, że przydałoby się jakieś solidne opracowanie zawierające różne zestawienia analityczne. Badając wspomnienia z Powstania można byłoby zapytać o obraz utrwalonej w nich duchowości, tego jak się przejawiała czy też o wątek utraty wiary. Na razie znamy pojedyncze relacje czy świadectwa, ale brakuje opracowań syntetycznych, w których można by pokusić się także o jakieś choćby szacunkowe zestawienia statystyczne. Obawiam się bowiem, że na podstawie pojedynczych relacji historyk Kościołowi przychylny będzie wyciągał swoje wnioski, krytyczny zaś – zupełnie odmienne.

Myślę, że nie mamy jeszcze pełnego obrazu tej sfery powstańczej rzeczywistości. To jest zadanie do wykonania. Inna rzecz czy byłoby to możliwe do zrealizowania na podstawie zachowanych źródeł.

***

Dr Karol Mazur, absolwent Instytutu Historycznego UW, stypendysta Uniwersytetu Notre Dame w USA. Od 2006 r. kieruje Działem Edukacyjnym Muzeum Powstania Warszawskiego. Autor licznych scenariuszy lekcji i innych materiałów dydaktycznych o Powstaniu Warszawskim.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..