Na posiedzeniu Rady Naczelnej PSL nie doszło do głosowania nad odwołaniem szefa PSL Janusza Piechocińskiego; wniosek o poszerzenie porządku obrad o taki punkt nie uzyskał większości. Piechociński powiedział dziennikarzom, że nie miał wątpliwości, iż nie zostanie odwołany.
Sobotnia Rada, zgodnie z przyjętym wcześniej planem, zajęła się oceną wyniku kandydata PSL Adama Jarubasa w wyborach prezydenckich (1,6 proc.) i przygotowaniami do wyborów parlamentarnych. Jak wynika z relacji uczestników Rady, z którymi rozmawiała PAP, na początku posiedzenia jeden z dolnośląskich działacza PSL złożył wniosek o rozszerzenie porządku obrad o punkt dotyczący odwołania prezesa stronnictwa Janusz Piechocińskiego. Wniosek został odrzucony.
Prezes PSL powiedział dziennikarzom po głosowaniu, że nie miał wątpliwości, iż nie zostanie odwołany. Odnosząc się też do podawanych przez media spekulacji o możliwym zgłoszeniu wiceprezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza jako jego kontrkandydata, ocenił: "niektórzy koledzy, którzy sami nie mają odwagi stanąć do rywalizacji, chcieli wybić mur Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem". "Nie udało się" - dodał. "Jestem dwa i pół roku prezesem PSL i jeszcze co najmniej przez 1,5 roku będę" - zaznaczył Piechociński.
Z informacji PAP wynika, że Kosiniak-Kamysz był jednym z polityków, którzy zagłosowali za poszerzeniem porządku obrad Rady o punktu dotyczący odwołania Piechocińskiego. Pytany przez dziennikarzy czy miał być kontrkandydatem prezesa PSL, Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że nie było głosowania nad odwołaniem szefa PSL, więc - jak podkreślił - nie był "niczyim kontrkandydatem". Dopytywany, czy opozycja wobec lidera ludowców jest duża, odpowiedział: PSL jest jedną z najbardziej demokratycznych partii.
Minister pracy podkreślił, że najważniejszym zadaniem dla partii jest nakreślenie programu, a w przyszłym tygodniu - jak zapowiedział ludowcy złożą projekt ustawy umożliwiającej przejście na emeryturę po 40 latach płacenia składek.
Szef Rady Naczelnej Jarosław Kalinowski powiedział dziennikarzom po posiedzeniu, że głosował za poszerzeniem porządku obrad o odwołanie Piechocińskiego. "Byłem w gronie tych, którzy uważają, że zmiany są potrzebne" - zaznaczył. Dodał, że PSL na tle innych partii wyróżnia się procedurami demokratycznymi. "Przed PSL-em jest dobra przyszłość, za 4 miesiące wybory, prezesem jest Janusz Piechociński" - dodał.
Szerszego komentarza nie chciał udzielić były prezes PSL Waldemar Pawlak, który według informacji PAP, podniósł rękę za dodaniem punktu dotyczącym odwołania prezesa. "Rada Naczelna nie przyjęła zmian w porządku obrad, nie przyjęła tego punktu na dzisiejsze obrady. To wszystko, co mam do powiedzenia" - powiedział Pawlak dziennikarzom.
Z kolei szef klubu PSL Jan Bury, który był uznawany za oponenta prezesa PSL, podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że głosował "przeciwko zmianom". Polityk wyjaśnił, że de facto trwa już kampania przed wyborami parlamentarnymi, więc ludowcy powinni się skupić na przygotowaniu do wyborów. "Dyskusja zastępcza o personaliach jest niepotrzebna" - podkreślił. Dodał, że PSL powinno przygotować program, przygotować sztab wyborczy i wybrać jego szefa.
W podobnym duchu wypowiadał się w przemówieniu na początku rady Janusz Piechociński, który ocenił, że "w Polskim Stronnictwie Ludowym niektórzy proponują zmiany dla samych zmian". "Lepszej Polski nie zbuduje się na skróty, poprzez bunt" - mówił lider ludowców. Zapowiedział, że we wrześniu odbędzie się kongres programowy PSL.
Piechociński zaznaczył, że jego zdaniem Polsce jest obecnie "potrzebna przewidywalność, jest potrzebna racjonalność, Polsce jest potrzebne wielkie, silne, demokratyczne, obywatelskie i praktyczne centrum". "Ono może wyrastać w PSL i wokół PSL" - zapewniał.
"My też myślimy o wyborach, ale w pierwszej kolejności chcemy dobrze dokończyć tę kadencję parlamentu, bo jest w niej jeszcze wiele do zrobienia" - podkreślał Piechociński. Wśród priorytetów na ostatnie miesiące kadencji wymienił: prawo o działalności gospodarczej oraz uchwalenie ustawy, która ma chronić przed wykupem polskiej ziemi przez obcokrajowców. "Nie tylko w naszej symbolice ochrona polskiej ziemi przed spekulacją (...) jest istotna" - mówił. Zapowiedział, że PSL nie wejdzie w przyszłości w koalicję z żadną z partii, która nie będzie głosować "w obronie tego rozwiązania".
Wśród celów PSL do wyborów - jak zaznaczył Piechociński - jest też dokończenie prac nad pakietem społecznym promowanym przez ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza (m.in. ustawa "złotówka za złotówkę" i "1000 zł na jedno dziecko"). Podkreślił, że chce, by dorobkiem PSL w rządzie była "zmiana klimatu dla rodziny, dzietności i rodzicielstwa".
Do porządku obrad Rady włączono wniosek dotyczący debaty nad wystawieniem przez ludowców kandydatury polityka PSL Józefa Zycha na marszałka Sejmu. Ostatecznie jednak rada nie przyjęła takiej uchwały, bo sprzeciwił się sam Zych. Polityk tłumaczył w rozmowie z PAP, że jego prośba była reakcją na wypowiedź szefa partii z części obrad zamkniętej dla mediów, z której się dowiedział, że jego kandydatura "ma być kartą przetargową".
Według źródeł PAP Piechociński sugerował, że PSL może wycofać kandydaturę Zycha w zamian za przyśpieszenie prac nad projektami ustaw uznawanymi przez PSL za priorytetowe.
Zych nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy brak zgody na uchwałę ws. jego kandydatury na marszałka oznacza, że nie zgodzi się też na wystawienie swojej kandydatury podczas posiedzenia Sejmu w przyszłym tygodniu.