Po mowach trzech przyjaciół Hioba – Bibdala, Sofara i Elifaza – głos zabrał Elihu.
Wszyscy starali się przekonać cierpiącego mężczyznę, że jego los musi być pochodną winy. Z kolei on sam w swych mowach starał się dowodzić swej niewinności. Wreszcie głos zabrał sam Bóg. Mówił do bohatera „z wichru”, a więc w okolicznościach, które w wielu miejscach były znakiem potęgi objawiającego się Stwórcy. Tak było na przykład wtedy, gdy Bóg miał przekazać Mojżeszowi tablice Dekalogu: „Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami… Góra Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu… Mojżesz mówił, a Bóg odpowiadał mu wśród grzmotów”. Mowa, a właściwie dwie mowy Boga nie są kolejnymi w mądrościowej debacie – to stanowisko ostateczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski