To, że ktoś trzyma widelec nie w tej ręce, co trzeba, nie jest śmieszne. Posiadanie domu też nie. Ale nie zrażaj się, próbuj dalej - list do początkującego hejtera z PO.
08.06.2015 08:54 GOSC.PL
Drogi Twórco Antyopozycyjnych Memów,
Partyjna Wyższa Szkoła Trollingu i Hejterki im. gen. Leminga już rozpoczęła nauczanie, a wykładowcy nawet zażyczyli sobie pierwszych prac zaliczeniowych. Na pierwszy ogień poszedł u Ciebie Andrzej Duda, u którego wyśmiałeś nieumiejętność jedzenia kiełbasy – nóż miał nieregulaminowo trzymać w lewej, a widelec w prawej ręce. Dostałeś, na zachętę, trójkę: ćwiczeniowiec pokazał ci, że za jednym kliknięciem myszki prawa ręka może stać się lewą i lewa prawą, co rozbraja mem i czyni pośmiewisko z jego autora. Do dyskusji wtrącił się także rektor uczelni, prof. Niesiołowski, który z wyjątkową dla siebie trzeźwością oceny stwierdził, że szczawiu i mirabelek w ogóle nie je się sztućcami i być może, choć nie jest tego do końca pewien, tego typu sprawy w ogóle młodych ludzi nie ruszają.
Jesteś studentem ambitnym, więc nie dałeś za wygraną. Stwierdziwszy, że Bronisław Komorowski jest już tematem wyeksploatowanym, zająłeś się ośmieszaniem Pawła Kukiza. Z Internetu ściągnąłeś zdjęcie jego domu z ogrodem, a nawet ogrodzeniem i dodałeś błyskotliwy wpis sugerujący, że człowiek dysponujący takim majątkiem nie może być antysystemowcem. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że w ten sposób uderzasz we wszystkich, którzy czegoś się dorobili i aspiracje wielu innych.
Możesz nie wiedzieć, jak dorobił się Paweł Kukiz. W końcu pierwszą kasetę Piersi kupiłeś od pirata na straganie – gdy ty piłeś z kumplami tanie wino przy dźwiękach „Lombardino”, Kukiz nie ujrzał za nią nawet pięćdziesiątki ze Świerczewskim. „Maryna” leciała już z oryginalnego nośnika, który nabyłeś po tym, jak na pierwszą w swoim życiu randkę zabrałeś dziewczynę do kina na „Girl Guide”. Kilka lat później ty bawiłeś się na Juwenaliach przy oldskulowych przebojach takich, jak „Zośka”, a Twój Stary katował w samochodzie piosenki jej autora napisane z Janem Borysewiczem.
Zżymałeś się wtedy na to, że Kukiz poszedł w „komerchę” i że to już nie jest to samo, co kiedyś. A przecież to, co łączy całą twórczość tegorocznego kandydata na prezydenta, to umiejętność tworzenia łatwo wpadających w ucho piosenek, których ludzie chętnie słuchają. Często, a wręcz zazwyczaj na pograniczu kiczu – bo przecież „klasyczne” kawałki Piersi to nic innego, jak pastisz piosenek z wiejskich potańcówek, tyle że na elektrycznym dopalaczu. Takie punkowe disco polo. Na początku XXI wieku mający już swoje lata piosenkarz potrafił też nawiązać więź pokoleniową ze swoimi rówieśnikami, którzy dobrze o tym wiedzą, że tutaj jest jak jest. Po prostu.
Dziś łączy go z jego młodymi wyborcami nie zawiść wobec tych, którzy coś mają, ale wkurzenie na tych, którzy będąc od dawna w polityce oderwali się od rzeczywistości i regularnie robią w konia własny elektorat. Problemem nie jest to, że Kukiz, który potrafi zarobić pieniądze na aktorstwie i śpiewaniu piosenek, które ludzie lubią słuchać, ale to, że facet, który karierę zawodowo-polityczną zawdzięcza partyjnym układzikom, świeci zegarkiem za 50 tys. zł i jeszcze nie wykazuje go w swoim oświadczeniu majątkowym.
Czy widzisz różnicę? Jeśli nawet nie, to się nie zrażaj: nad swoją błyskotliwością i poczuciem humoru warto pracować. Zwłaszcza, że za parę miesięcy władza może się zmienić, ci, co dziś są w opozycji wobec niej i systemu, mogą zostać premierami i ministrami. Przyda im się otrzeźwiająca dawka satyry z nimi w roli głównej. Jeśli jednak chcesz teraz wziąć na warsztat eucharystyczne combo Dudy, odradzam: to przemówi jedynie do czytelników "Nie" i zatwardziałych wyborców Palikota.
Stefan Sękowski