Ameryka nie przeprasza. Nigdy!

Co z tego, że szef FBI oskarżył Polskę i Węgry o współodpowiedzialność za Holocaust. Wystarczy powiedzieć, że nie takie były jego intencje.

Skandal wywołany słowami szefa FBI Jamesa Comeya nabrał rozgłosu. Zareagowały polskie władze, wzywając ambasadora USA na dywanik i żądając wyjaśnień. Zareagowały media. Póki co doczekaliśmy zapewnień ze strony ambasadora Stephena Mulla i rzecznika Departamentu Stanu Marie Harf, że nie takie były intencje Comeya i w sumie to powiedział nie to, co chciał powiedzieć.

Amerykanie nas chyba jednak nie znają. W większości kochamy Amerykę i szybko zapomnimy o tej zniewadze. Nie będziemy strzelać fochów, nie będziemy wypominać, ani żądać dymisji szefa FBI. Jesteśmy w stanie zrozumieć, że dla Amerykanów wojna znaczy coś zupełnie innego niż dla Europejczyków - na Nowy Jork, Los Angeles i Chicago nie spadały bomby, a ich mieszkańcy nie musieli ukrywać się po lasach przed okupacyjnymi wojskami nazistowskich Niemiec i radzieckiej Rosji. Rząd USA nie musiał ewakuować się z kraju, a amerykańscy cywile nie żyli w ciągłym strachu przed lufami niemieckich i rosyjskich karabinów. Pewnie stąd ta nonszalancja w traktowaniu historii. I jesteśmy w stanie to zrozumieć. Chcielibyśmy jednak usłyszeć tylko jedno proste i krótkie zdanie: „I'm sorry". Czekamy jedynie na zwykłe „przepraszam". Bo to po ludzku wypada. Szczególnie gdy obrażono naszych ojców, dziadków, matki i babki.

Ale nie doczekamy się. Na wczorajszej konferencji Marie Harf dopytywana kilkakrotnie, czy Polska usłyszy ze strony USA przeprosiny za słowa Comeya, powiedziała, że „nie ma nic więcej do dodania" poza zapewnieniami, że szef FBI nie chciał powiedzieć tego, co powiedział i opublikował na łamach „The Washington Post".

Ameryka nie przeprasza. Nigdy. Potrafi robić wielkie rzeczy: podbijać kosmos, dokonywać wielkich odkryć naukowych i tworzyć świetne filmy. Ale zdolność do przyznania się do błędu jest widocznie za oceanem jeszcze większym wyzwaniem. Takim, któremu Stany Zjednoczone - młody, nieco ponad 200-letni kraj - nie potrafią jeszcze sprostać. Do prawdziwej wielkości dorasta się długo. 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister