Trzy osoby nie żyją, dwie są ranne - to nowy bilans strzelaniny w sądzie w Mediolanie. Jej sprawca to 57-letni mężczyzna sądzony za umyślne doprowadzenie do bankructwa swej firmy. Zatrzymano go, gdy uciekał na motorze. Wśród jego ofiar są sędzia i adwokat.
Zdementowano informację o śmierci czwartej osoby na zawał w sali rozpraw.
Trzy osoby zostały zastrzelone w czwartek przez przedsiębiorcę, który nazywa się Claudio Giardiello - podały media.
Według najnowszej rekonstrukcji zdarzeń, na sali rozpraw, gdzie trwał w czwartek proces przedsiębiorcy z branży budowlanej, oddał on strzały do swego adwokata i dwóch współoskarżonych. Jeden z nich zmarł w rezultacie ciężkich ran. Następnie morderca pobiegł do pokoju sędziowskiego i tam zastrzelił sędziego orzekającego w sprawach upadłości. Zdołał uciec z gmachu sądu i odjechać na motorze. Został zatrzymany przez karabinierów podczas ucieczki.
Przedsiębiorca pogrążony w kłopotach finansowych ma kilka spraw sądowych. Jego były adwokat w wywiadzie telewizyjnym powiedział, że zrezygnował z reprezentowania go, ponieważ był bardzo trudnym klientem; nazwał go wręcz "paranoikiem".
Media cytują wypowiedź mordercy, który powiedział po zatrzymaniu: "Chciałem zemścić się na tych, którzy mnie zniszczyli".
Natychmiast po strzelaninie budynek został ewakuowany.
Nie ma wciąż jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że mężczyzna wszedł do sądu i na salę rozpraw z bronią.
Ansa twierdzi, że wykrywacz metali przy wejściu do gmachu jest zepsuty. Z kolei źródła sądowe zapewniają, że urządzenie jest sprawne.
Premier Matteo Renzi oświadczył, że doszło do ewidentnych zaniedbań w systemie bezpieczeństwa. "Trzeba ustalić kto, jak i dlaczego się pomylił. Coś nie zadziałało" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.
Media podają, że już wcześniej w mediolańskim sądzie były problemy z systemem bezpieczeństwa. Dochodziło tam w ostatnich latach do incydentów, choć nie tak tragicznych. Ludzie wchodzili tam z bronią, a jedna z osób dostała się tam z nożem.
W reakcji na te wydarzenia we Włoszech natychmiast rozgorzała dyskusja na temat błędów w ochronie budynków o strategicznym znaczeniu, i to w sytuacji wysokiego poziomu zagrożenia terrorystycznego.