Lepiej, aby pomnika w Smoleńsku nie było, aniżeli budować go w takich okolicznościach.
02.04.2015 07:55 GOSC.PL
Propozycja ministra kultury Federacji Rosji Władimira Medinskiego, aby pomnik upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem stanął dopiero wtedy, kiedy zbudujemy pomnik żołnierzom Armii Czerwonej, którzy jako jeńcy wojny 1920 r. umarli w polskiej niewoli na skutek tyfusu i złych warunków jest nie do przyjęcia z kilku względów.
Przypomnę, że w 2012 r. prezydenci Komorowski i Miedwiediew ustalili, że w Smoleńsku, w miejscu katastrofy stanie pomnik, którego projekt zostanie wyłoniony w międzynarodowym konkursie. Rok później międzynarodowe jury, także z udziałem przedstawicieli strony rosyjskiej wybrało oszczędny w formie, a zarazem sugestywny projekt autorstwa Andrzeja Sołygi, Dariusza Śmiechowskiego i Dariusza Komorka. Monument nawiązywał do symboliki cmentarzy katyńskich. Jego najważniejszą częścią był czarny mur, na którym zamierzano umieścić nazwiska wszystkich ofiar katastrofy. Dopełnieniem całości miała być platforma z granitu. Pomnik miał być odsłonięty w 2013 r.
Szybkiej realizacji pomnika przeszkodziła w pewnym momencie interwencja polskiej prokuratury wojskowej, która uznała, że nie powinno się zaczynać prac budowlanych na terenie katastrofy, przed zakończeniem śledztwa. Później jednak nastąpiła zmiana na stanowisku ministra kultury w Rosji. Życzliwie nastawionego do budowy pomnika ministra Aleksandra Awdiejwa zastąpił w 2012 r. otwarty polonofob i piewca „Russkiego Mira” Władimir Miedinski. Najpierw zakwestionował wymiary wyłonionego z konkursu projektu, później zaczął mówić, że dobrze byłoby, aby jednocześnie stanął pomnik czerwonoarmistów w Krakowie. Teraz do listy pomników, które mają stanąć w Polsce dołączył także restaurację pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Generał zginął walcząc z Niemcami, ale wcześniej brał udział w likwidacji oddziałów Armii Krajowej.
Wszystko są to działania prowokacyjne. Zarówno łamanie ustaleń, poczynionych na poziomie prezydentów obu krajów, jak również traktowanie kwestii uczczenia ofiar katastrofy smoleńskiej, jako towaru wymiennego, za pomniki jeńców z 1920 r. Czerwonoarmistom którzy jako agresorzy wtargnęli na nasze ziemie w 1920 r. należy się cmentarz i tablica informująca o ich losach. W wielu miejscach, gdzie były takie obozy, w taki sposób już utrwalono ich pamięć.
Co ciekawe, strona rosyjska nie upominała się o upamiętnienie żołnierzy tamtej przegranej wojny w czasach PRL, kiedy mogła na terytorium naszego kraju stawiać pomniki, jakie tylko chciała. Sprawa pojawiła się dopiero w latach 90. Od kilku zaś lat jest elementem ideologicznej agresji, gdyż ma zmusić nas do stawiania pomnika najeźdźcom. Podkreślam, co innego cmentarz i oznakowany grób, tego nie odmawiamy nawet wrogowi, a co innego żądanie budowy im pomnika i traktowanie tego jako elementu przetargowego w kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Sądzę, że w obecnej sytuacji będzie lepiej, jeśli pomnik w Smoleńsku nie stanie, aniżeli miałby być owocem takich porozumień, jakie proponuje nam obecnie strona rosyjska. Należy natomiast wreszcie wybudować pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie w miejscu, które nie powinno być z góry narzucone, ale wybrane przy akceptacji rodzin tych, którzy pięć lat temu w Smoleńsku zginęli.
Andrzej Grajewski