Może ktoś nie zauważył, ale właśnie wybraliśmy (wspólnie!) lektury najmłodszym uczniom. Bardzo oryginalne.
19.02.2015 17:21 GOSC.PL
Ministerstwo Edukacji Narodowej stawia na czytelnictwo wśród najmłodszych. Jak nie w szkole to kiedy, jak nie MEN, to kto? Pomysł ze wszech miar godny pochwały. Aby pochwał było jeszcze więcej, pani minister rzuciła czas jakiś temu hasło „Wybierzmy wspólnie lektury najmłodszym uczniom”. Rzuciła oczywiście na Twitterze, poprawiła na Facebooku. Trzask, prask i wybrali-śmy. MEN na swojej stronie właśnie ogłosił TOP 10 oraz TOP 100 najbardziej pożądanych tytułów dla naszych milusińskich
Okazuje się, że absolutnym hitem jest…. nie „Harry Potter” ani „Mikołajek” lecz „Tosia i Pan Kudełko” Klaudyny Andrijewskiej. Pierwsza wegańska książka dla dzieci zdobyła blisko 20% wszystkich głosów. Na liście jest jeszcze kilka tego typu niespodzianek. Niewiele mniej uczestników zabawy wskazało „Psie Troski” Toma Justyniarskiego. Znakomite wyniki miały także książki Elżbiety Zubrzyckiej i Beaty Andrzejczuk. Choć zgłoszono w sumie 3777 tytułów, to na wymienionych powyżej autorów padła ponad połowa głosów! To się nazywa sukces.
Nie znam żadnej z wybranych książek. Być może są wybitne, wartościowe, albo po prostu ciekawe. Ale z gratulacjami wolałbym się wstrzymać, bo wiem, jak wyglądają internetowe głosowania. Gdyby traktować je poważnie, faworytem wyborów prezydenckich w Polsce byłby Janusz Korwin- Mikke. Przy tej akurat książkowej zabawie dochodzi jeszcze ewidentny cel komercyjny. Sądzę, że kilka wydawnictw oferujących literaturę dziecięcą szczególnie przyłożyło się do udziału w głosowaniu – i trudno mieć im to za złe. Zwłaszcza, że przecież chodzi jedynie o zabawę.
Otóż nie. Ze zdumieniem przeczytałem na stronie MEN następujący komentarz Joanny Kluzik-Rostkowskiej: „Chciałabym, aby lista książek, która powstała dzięki głosom oddanym za pośrednictwem naszej strony, stała się „ściągawką” dla samorządów czy też dyrektorów planujących zakupy do szkolnych bibliotek”.
Szczerze mówiąc wolałbym, aby osoby dysponujące publicznym groszem nie korzystały ze ściągawek, szczególnie tak niechlujnie sporządzonych, ale solidnie przygotowały się do takich zakupów.
Piotr Legutko