Mnie ten problem zaprowadził do próby samobójczej. Wszedłem pod koła rozpędzonego samochodu, oczywiście specjalnie. Zdziwienie moje było wielkie, jak kierowca zahamował.
Grzech samogwałtu jest potężny i ciężko z nim walczyć. Masturbacja jest nałogiem takim samym jak nałogowe palenie, narkomania czy alkoholizm. Walka jest podobnie ciężka. Sam osobiście doświadczyłem tego straszliwego nałogu. Niszczy on nie tylko duszę ale również ciało i umysł. Utrudnia nam relacje z bliskimi. Wykrzywia światopogląd i przeszkadza nawet w zasypianiu. Powoduje że czujemy się źle. Sam osobiście czułem się jak szmata, czułem się nic niewart. Podświadomie wiedziałem, że mam z tym problem, ale czym dłużej on trwał, tym bardziej tłumaczyłem sobie, że to nic złego. Utwierdzały mnie w tym media i prasa.
Jak zacząłem walkę o swoją wolność? Po pierwsze uświadomiłem sobie, że tylko w Bogu jestem wolny, bez Niego jestem we władzy szatana. Drugim punktem była spowiedź. Pomaga mi także codzienna Msza święta i modlitwa. Zegarek na prawej ręce jest mi symbolem czasu, który upływa, co motywuje mnie do walki o moją wolność. Jak przychodzą do mnie myśli o masturbacji, staram się skierować myśli na coś innego. Pomaga mi w tym muzyka - zgrałem sobie na mp4 kilka piosenek religijnych, które pocieszają mnie w walce o siebie samego. Ważne jest też, żeby przez jakiś czas unikać tematu „seks”. Ja nie oglądam filmów i uważam na to, co czytam - obecnie czytam „Jezus ośmieszony”. Dużo robi modlitwa. Polecam też zakup różańca na palec (pierścionka), by przypominał nam o walce i by Maryja dawała nam siły.
Myślenie. Warto starać się myśleć o wszystkim, tylko nie o seksie. Ja myślę o Jezusie i jego walce o mnie. Jak nie daję rady, zaczynam czytać książkę. Jeśli nawet to wszystko zawodzi, idę do kościoła. 30 minut czyni cuda. Proszę tam o siłę do dalszej walki. Warto także chodzić na adorację - bardzo ona pomaga. Jest to czas, w którym możemy pomyśleć na spokojnie o swoich troskach i odnaleźć ukojenie w modlitwie.
Masturbacja otwiera wrota do wielu innych grzechów. Oszukując się, że czuję się dobrze z masturbacją i z niewolą, która się z nią wiąże, pozwalamy sobie na kłamanie. Skoro okłamujemy siebie, to i innych będziemy. Masturbacja to styl życia, ludzie od niej uzależnieni i pozwalający sobie na nią, myślą bardzo często o niej. Przeszkadza to w skupieniu się. Buduje w nas lenistwo i niechęć do walki o zmiany. Pokazuje nam ona, że tak, jak jest, tak jest dobrze. Co nie jest prawdą. Sam osobiście straciłem szacunek do siebie - traciłem go latami i ukrywałem to za wieloma maskami. Zasłaniałem ten brak szacunku pieniędzmi i przyjemnościami. Problem ten zbuntował mnie przeciwko Kościołowi. Miałem taki tryb myślenia: a co ten klecha wie. Hmm, sporo wie, tak, sporo. Jeśli masz problem z czymś takim jak seks, idź do księdza, wyżal się, on wysłucha, doradzi i pokaże ci, że dla Boga jesteś cenny/cenna.
Mnie ten problem zaprowadził do próby samobójczej. Wszedłem pod koła rozpędzonego samochodu, oczywiście specjalnie. Zdziwienie moje było wielkie, jak kierowca zahamował. Jechał na tyle szybko, że powinien mnie zabić. Masturbacja namieszała mi tak w głowie, że przestałem szanować nie tylko siebie, ale i dar życia.
W wojnie tej Bóg dał mi przyjaciół, którzy mnie wspierają. Wiem, że nie jestem w tej walce sam.
Z Bogiem, Krzysztof K.