Marszałek Sejmu Radosław Sikorski zwołał na środę Konwent Seniorów ws. audytu podróży zagranicznych posłów i zmiany systemu rozliczania.
Jak napisał w poniedziałek na Twitterze Sikorski, Konwent ma podjąć stanowcze decyzje dotyczące systemu rozliczeń podróży zagranicznych posłów.
Inicjatywa Sikorskiego to pokłosie kontrowersji wokół służbowego wyjazdu trzech posłów PiS (Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego) do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Media donosiły w ostatnich dniach, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Madrytu. Media informowały ponadto, że posłowie wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem; w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.
W piątek zostali zawieszeni w prawach członków partii i klubu PiS. W poniedziałek po południu Komitet Polityczny PiS zdecyduje o ich przyszłości w partii. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że będzie domagał się ich usunięcia.
Pomysł audytu dobrze ocenia wiceprezes PiS Mariusz Kamiński. "Nie można tolerować patologii, to się wiąże przecież z publicznymi pieniędzmi i niezależnie od tego, jak duże to są kwoty, to zasada jest zasadą i tyle. Bardzo dobrze, że taki audyt będzie przeprowadzony i niezależnie od tego, kogo to dotknie, miejmy nadzieję, że nie będzie więcej takich posłów, którzy ośmieliliby się nadużywać w tym zakresie pieniędzy publicznych" - mówił Kamiński w poniedziałek dziennikarzom w Sejmie.
Od piątku nie milkną komentarze w tej sprawie wyjazdu posłów PiS. W poniedziałek szef MSZ Grzegorz Schetyna ocenił, że ta sprawa tak bulwersuje, bo odkrywa fatalny mechanizm, nie do zaakceptowania, i potwierdza zły stereotyp o polskiej polityce. Jak podkreślił, rolę do odegrania ma marszałek Sejmu Radosław Sikorski, by "pokazać, że to nie jest reguła w polskim parlamencie" i wydawanie publicznych pieniędzy w taki sposób jest "wyjątkiem, a nie regułą".
Media, które prześwietliły lot do Madrytu, w ciągu ostatnich dni podawały coraz to nowe szczegóły: lot był podróżą służbową, posłowie występowali jako delegacja polskiego parlamentu na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Jak wynika z informacji przesłanej przez sekretarza Zgromadzenia - o czym w poniedziałek mówił w RM Fm szef MAC Andrzej Halicki - politycy PiS trzykrotnie opuścili spotkanie zaraz po podpisaniu listy obecności, odmówili przyjęcia materiałów dotyczących tego spotkania i nawet nie weszli do sali obrad.
Z kolei Radio Zet poinformowało, że gdy posłowie PiS dostali zgodę Sejmu na przejazd samochodami do Madrytu, od dwóch tygodni mieli już zakupione bilety tanich linii lotniczych dla ośmiu osób. Posłowi mówili, że zaliczkę zwrócili.
fk /PAP