Doświadczył doli uchodźcy i tułacza. Był wszędzie tam, gdzie losy rzucały Polaków w czasie II wojny światowej. Przekonywał, że póki są w nich wiara i nadzieja, ojczyzna nie zginęła.
WRzymie 50 lat temu, 21 września 1964 roku, zmarł abp Józef Gawlina, biskup polowy wojska, pochowany później na Monte Cassino. Człowiek niezwykły, wspaniały kaznodzieja, świetny organizator i błyskotliwy stylista, którego wspomnienia są ważną pozycją w polskiej literaturze pamiętnikarskiej. Rozmawiał z najważniejszymi politykami tamtych czasów, po stronie zachodnich aliantów oraz z wieloma dostojnikami sowieckimi. Cieszył się ogromnym zaufaniem Piusa XII, który po wojnie nadał mu godność arcybiskupa i protektora Emigracji Polskiej. Kochany przez żołnierzy, po 1945 r. stał się jednym z najbardziej szanowanych przez wychodźstwo kustoszy polskości na obczyźnie. Organizował życie kościelne i narodowe na wszystkich kontynentach, po których pielgrzymował z niezwykłą wręcz wytrwałością, aż do końca życia.
Pamiętany głównie przez historyków specjalizujących się w dziejach najnowszych, dzisiaj zasługuje na to, aby szerzej i na trwale zagościć w panteonie polskiej pamięci narodowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski