Dlaczego kilkaset osób - uczestników kursów przedmałżeńskich prowadzonych przez platformę internetową , musi powtórzyć kurs dla narzeczonych? Czy oczekiwania młodych, by do małżeństwa przygotować się szybko, to wyzwanie dla duszpasterstwa? Między innymi o tym w rozmowie z KAI mówi ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.
KAI: Bp Jan Wątroba niedawno rozesłał do polskich diecezji komunikat, w którym informuje, że wydawane przez platformę internetową www.nauki.pl zaświadczenia o odbyciu kursu przedmałżeńskiego nie uprawniają do zawarcia sakramentu małżeństwa. W związku z tym kilkaset osób będzie musiało raz jeszcze odbyć na kurs, tym razem stacjonarny. Dlaczego kościół ma zastrzeżenia do nauk przedmałżeńskich prowadzonych na stronie www.nauki.pl?
Przemysław Drąg: Katechezy przedmałżeńskie przygotowane przez platformę nauki.pl, jeżeli chodzi o ich zawartość merytoryczną czy przygotowanie teologiczne, są naprawdę godne pochwały. Treści tam zawarte są jak najbardziej zgodne z nauką Kościoła. Zresztą autorzy tego projektu wystąpili z prośbą o imprimatur do kard. Stanisława Dziwisza (osoby prowadzące kursy działają na terenie archidiecezji krakowskiej - przyp. red.) i wiem, że takie imprimatur mieli otrzymać.
Problem polega na tym, że takie imprimatur nie wystarczy, aby nauczać w imieniu Kościoła. Potrzeba jest misja kanoniczna. Wszystkie dokumenty Kościoła tak to regulują, że przygotowanie do sakramentu małżeństwa, zarówno dalsze jak i bezpośrednie, powinno odbywać się z towarzyszeniem osób, które otrzymały misję kanoniczną. Są to duszpasterze, którzy otrzymują taką misję od swojego biskupa, a także osoby świeckie, doradcy życia rodzinnego, którzy w poszczególnych diecezjach na podstawie tejże misji prowadzą katechezy czy spotkania dla narzeczonych. Tu jest właśnie błąd tych katechez internetowych - osoby, które je przygotowały nie mają misji nauczania w imieniu Kościoła. Choć, chcę to podkreślić, sama zawartość nauk jest przygotowana dobrze, solidnie i przekonująco. Jest to po prostu dobry warsztat.
W tym momencie te katechezy mogą być traktowane jako coś uzupełniającego dla narzeczonych, którzy pragną poszerzyć swoje horyzonty, odpowiedzieć sobie na pytania na temat ich relacji, komunikacji. I jest to jak najbardziej dobry i godny polecenia warsztat. Natomiast państwo, którzy prowadzą ten kurs, nie otrzymali zgody na to, aby w imieniu Kościoła przygotowywać narzeczonych do sakramentu małżeństwa i wręczać im certyfikaty.
Czy osoby prowadzące kursy przedmałżeńskie na stronie www.nauki.pl kiedykolwiek starały się o misję kanoniczną?
Z tego co wiem, nigdy nie wystąpili z prośbą o to, aby otrzymać misję kanoniczną. Wystąpili natomiast z prośbą o imprimatur, ale to są dwie różne rzeczy.
Te katechezy są naprawdę dobrze zrobione. Jednak osoby prowadzące ten kurs muszą zrozumieć, że nie mogą powiedzieć narzeczonym: zróbcie u nas te katechezy, my wam wystawimy zaświadczenie, pójdziecie do księdza proboszcza i on wam pobłogosławi ślub.
Jak Ksiądz ocenia taką internetową formę przygotowania do małżeństwa? Czy to spełnia warunki kursu przedmałżeńskiego?
Normalną formą przygotowania do małżeństwa jest spotkanie z duszpasterzem. Chodzi też o to, żeby przyprowadzić tych narzeczonych do Kościoła, na spotkanie z Chrystusem. Wiadomo, że w dzisiejszym świecie relacja z Kościołem i z Chrystusem jest bardzo różna. Tutaj duszpasterz ma za zadanie ocenić, czy ci narzeczeni, którzy zamierzają zawrzeć związek małżeński, należycie się do niego przygotowali. Trzeba podkreślić, że duszpasterz nie może oceniać wiary, bo nie ma takich uprawnień, natomiast może ocenić, czy narzeczeni są dobrze przygotowani do ślubu.
Poza tym pozostaje jeszcze kwestia nauki metod naturalnego planowania rodziny, spotkania i świadectwa innych małżeństw, udania się do poradni diecezjalnej. To zrozumiałe, że te spotkania odbywają się z duszpasterzem i doradcami życia rodzinnego. To normalna praktyka we wszystkich diecezjach w Polsce. Przygotowanie internetowe pozbawia tego kontaktu.
Kilkaset osób skorzystało jednak z tych katechez. Jeszcze więcej bierze udział w weekendowym przygotowaniu do małżeństwa. Patrząc szerzej na ten problem - czy wg Księdza nie jest to problem tak zwanej „duchowości fast foodowej”? Czy jest to wyzwanie dla dzisiejszego duszpasterstwa?
Na pewno jest to wyzwanie duszpasterskie. I tu nie chodzi tylko o oczekiwania tak zwanego „fast foodu”. Myślę, że w wielu przypadkach naprawdę jest to problem tego, że młodzi pracują w różnych miastach, uczą się, w związku z tym mają prawo oczekiwać, że kościół będzie wychodził naprzeciw ich oczekiwaniom i tym warunkom życia i pracy, w których są. Chodzi też o to, żeby nie rozminąć się z nimi po drodze.
Natomiast jeśli chodzi o samą kwestię przygotowania do małżeństwa - była taka sugestia, jeszcze za pontyfikatu Ojca Świętego Benedykta XVI, żeby okres przygotowania narzeczonych wydłużyć do 6 miesięcy. Takie vademecum póki co nie wyszło. Natomiast myślę, że to jest dzisiaj poważny problem dla młodych ludzi, którzy pracują, uczą się, często studiują na dwóch kierunkach. I naprawdę jest im trudno w tym wszystkim się odnaleźć. Jako duszpasterze musimy mieć świadomość, że trzeba z jednej strony wychodzić na przeciwko, a z drugiej zrobić wszystko, żeby robiąc coś szybko, nie stracić esencji katechez przedmałżeńskich.
Z jednej strony są oczekiwania narzeczonych i prośba o to, aby umożliwić im szybkie przygotowanie się do małżeństwa, z drugiej odpowiedzialność Kościoła za rzetelne przygotowanie do małżeństwa. Da się te dwie kwestie pogodzić?
Taką próbą wyjścia naprzeciw są tak zwane weekendowe katechezy przedmałżeńskie, gdzie narzeczeni dostają w pigułce mocną dawkę nauki Kościoła, świadectwa, modlitwy i możliwość spowiedzi. Różnie to jest oceniane nawet przez samych duszpasterzy. Niektórzy twierdzą, że tak krótki czas niestety nie umożliwia dobrego przygotowania się do małżeństwa. Inni twierdzą, że lepsze takie przygotowanie niż żadne.
My też, między duszpasterzami, próbujemy tak to uzgodnić, żeby zastosować optymalne środki. Chcemy, żeby ci narzeczeni naprawdę mogli powiedzieć, że w sposób dobry, spokojny i atrakcyjny usłyszeli to, co jest im potrzebne, aby mogli budować miłość małżeńską. A - myślę, że trzeba to podkreślić - żadne przygotowanie przedmałżeńskie, katechezy, kursy dialogu czy komunikacji, niestety nie wystarczą, żeby mieć szczęśliwe małżeństwo. Trzeba później nad tym małżeństwem pracować i dzień po dniu po prostu się rozwijać.
Ks. Przemysław Drąg jest dyrektorem Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin - instytucji wykonawczej Rady KEP ds. Rodziny. Ośrodek zajmuje się na bieżąco koordynowaniem działań na rzecz rodziny, zwłaszcza w wymiarze duszpasterstwa rodzin.