Jeśli katolicy w Polsce potrzebują lepszych kazań, to na pewno nie z łamów "Wyborczej".
03.09.2014 08:34 GOSC.PL
„Kielecki biskup – przepraszam, ale muszę to powiedzieć – w tonacji Władysława Gomułki stawia zarzut, że Europejskie Centrum Solidarności zorganizowane jest przez cudzoziemców”. To o kazaniu biskupa Kazimierza Ryczana z okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w 1980 r. Gdzie te słowa padły? Łatwo się domyślić – jak jest źle o biskupach, to w „Gazecie Wyborczej”. A kto to napisał? No, to już większa niespodzianka – o. Tomasz Dostatni, dominikanin.
Pozwolę sobie zauważyć, iż niepotrzebnie ojciec przeprasza, że musi to powiedzieć. Bo to nieprawda – wcale nie musiał tego ojciec mówić. Mało tego – nie powinien był ojciec tego mówić. Zwłaszcza w „Wyborczej”. A co to, oni już tam nie mają własnych ludzi, co lubią dokopać biskupom?
Tu nawet nie chodzi o merytoryczną zawartość argumentów – bo oczywiście biskup może się mylić, a krytykujący go może mieć rację. Chodzi o komunikat, jaki płynie z faktu, że kapłan, i to zakonny, poucza biskupa z łamów obsesyjnie antykościelnej gazety, która stoi na czele frontu walki o zlikwidowanie śladów chrześcijaństwa i o wywrócenie moralności na lewą stronę.
Domyślam się, że o. Tomaszowi Dostatniemu chodziło o dotarcie do czytelników „Wyborczej” z sugestią, że nie muszą się przerażać zaangażowanymi społecznie kazaniami konkretnych biskupów, bo nie wszyscy katolicy tak myślą, jak ci biskupi. I że katolik w ogóle tak myśleć nie musi.
Tylko że te środowiska doskonale to wiedzą. Wielokrotnie piszą im o tym ich właśni publicyści. Zawsze też gotowi takie rzeczy, a i mocniejsze, powiedzieć panowie Obirek, Bartoś, Polak i inni byli duchowni. Pewnie, że lepszy jest do tego aktualny duchowny, bo gdy taki się wypowie, zwykły Kowalski rozumuje: „No, skoro tak traktować biskupów mogą nawet zakonnicy, to tym bardziej ja”. I Kowalski nie będzie już bawił się w rozróżnianie między rzeczami ważnymi a nieistotnymi: biskupów kontestować wolno i należy w każdej sprawie, która mi nie leży. No bo skoro oni podobni do komunistycznych aparatczyków (a zakonnik to powiedział!), to przecież tacy ludzie nie będą mi mówić o in vitro czy antykoncepcji.
Na koniec o. Dostatni zwraca się do kieleckiego ordynariusza: „Księże Biskupie, proszę już takich kazań nie wygłaszać, bo one nie budują mojej wiary. A często po prostu ludzi wyprowadzają za bramy Kościoła”.
Skoro zakonnik drogą medialną apeluje do biskupa, to i ja ośmielę się zaapelować do zakonnika: Ojcze, jeśli kazania biskupa Ryczana nie budują ojca wiary, to proszę zająć się swoją wiarą, a nie osłabianiem autorytetu Kościoła w sercach wiernych. Ojciec ma dość sposobów, żeby przekazać swoją krytykę biskupowi, a jeśli to uważa ojciec za nieskuteczne, to proszę się poskarżyć Panu Jezusowi. To On rządzi Kościołem i On ma wpływ na biskupów. A nie gazeta.
Franciszek Kucharczak