Można zabrać pensje księżom katechetom i kapelanom szpitalnym. Będzie na jeszcze więcej reklam spółek Skarbu Państwa w „Gazecie Wyborczej”.
07.08.2014 13:20 GOSC.PL
Czwartkowa „Gazeta Wyborcza” z pierwszej strony krzyczy tytułem „Droga sutanna”. We wprowadzeniu czytamy: „Na etaty dla księży i zakonnic budżet państwa szacunkowo wydaje rocznie około 700 mln zł. Bo to nie tylko katecheci czy kapelani Ordynariatu Polowego WP – duchowni są zatrudnieni w policji, straży pożarnej, BOR, resorcie finansów czy szpitalach”.
To kolejna próba obrzydzenia ludziom Kościoła sugestią, jakoby duchowni pasożytowali na społeczeństwie. Kolejna – bo poprzednią tego typu przeprowadzono parę lat temu. Skończyła się fiaskiem, bo propagandziści popełnili błąd: zaatakowali tylko kapelanów szpitalnych. Wyliczyli, ile też kosztują budżet księża zatrudnieni w szpitalach, i czekali, aż naród wybuchnie oburzeniem. Nie doczekali się – bo kto jak kto, ale kapelan szpitalny jest w Polsce postrzegany bardzo dobrze. Z obecności księży w szpitalach cieszy się personel, cieszą się chorzy i ich bliscy. Doceniają to, że ksiądz dla chorych jest realnym wsparciem, nawet gdy sami nieszczególnie doceniają Pana Boga. A wielu choćby na wszelki wypadek woli, żeby ksiądz był tam, gdzie oni zapewne kiedyś trafią.
Tak więc tamta akcja kompletnie się nie udała. Zatem teraz trzeba było uderzyć „całościowo”. I oto dowiadujemy się, że 700 mln złotych rocznie płacimy na księży w różnych miejscach: z katechetami i kapelanami wojskowymi wymieszano śladowe liczby księży w straży pożarnej, w policji i jeszcze gdzieś (nie wiadomo, co tam robią) – i czekamy na gniew społeczny.
Możecie się nie doczekać. Tym nie przykryjecie afery podsłuchowej i paru innych. Gros kwoty, którą bije po oczach „Wyborcza”, stanowią pensje księży katechetów. Z tym gazeta ma kłopot, bo społeczeństwo, mimo usilnych starań funkcjonariuszy „postępu”, uparcie nie chce usunięcia religii ze szkół. A tym samym nie domaga się też likwidacji pensji dla duchownych nauczycieli religii. Skoro ktoś świadczy pracę w budżetówce, to też budżetówka mu płaci – to chyba logiczne? O ile wiem, niewolnicza praca jest w Polsce zakazana.
Oczywiście, że można pokasować etaty duchownych i przeznaczyć oszczędności na jeszcze większą liczbę reklam spółek Skarbu Państwa w „Gazecie Wyborczej”. Problem tylko ze społeczeństwem, któremu ciągle jakoś nieszczególnie te księżowskie etaty przeszkadzają. W każdym razie nie tak, jak przeszkadzają ulubionym gazetowym „autorytetom”. Na przykład prof. Januszowi Czapińskiemu, który zapowiada: „Będzie coraz więcej ludzi, którzy mają prawo mieć pretensje do państwa, że wydaje ich pieniądze na religię w szkole albo na kapelana Służby Wywiadu”.
Czy kapelan Służby Wywiadu jest potrzebny, to ja nie wiem. Ale wiem na pewno, że nie o niego tu chodzi – chodzi o to, żeby z pojedynczych kontrowersyjnych etatów duchownych uczynić pretekst do likwidacji tysięcy etatów dla społeczeństwa bezcennych – w szkołach, szpitalach, więzieniach.
Franciszek Kucharczak