W czasie powstania po jednej stronie stali okupanci, po drugiej - ludzie, którzy pragnęli wolności. Młodzież szuka w tej opowieści inspiracji, ponieważ tęskni za światem, który był czarno-biały - mówi PAP dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
PAP: Jaką rolę w stolicy pełni Muzeum Powstania Warszawskiego? Czy jest to miejsce, które buduje tożsamość współczesnej Warszawy?
Jan Ołdakowski: Przed rozpoczęciem budowy Muzeum Powstania Warszawskiego pojechaliśmy do Stanów Zjednoczonych, aby dowiedzieć się, jak się robi nowoczesne muzea narracyjne - takie, które mają do opowiedzenia pewną historię. Amerykanie powiedzieli nam, że w dzisiejszych czasach muzeum nie może być tylko samą ekspozycją, że - choć jest ona bardzo ważna - stanowi tylko część działalności placówek muzealnych. Równie ważne są rzeczy, które dzieją się wokół budynku muzeum - wydarzenia edukacyjne, kulturalne, społeczne.
Nasze muzeum stara się być właśnie taką placówką. Chcemy opowiadać historię powstania warszawskiego, a także dzieje stolicy w szerszym kontekście. Nie tylko poprzez ekspozycję muzealną, ale poprzez wychodzenie poza mury placówki, działanie w przestrzeni miasta. Stąd częste sięganie po język artystyczny.
Bez wiedzy o powstaniu nie da się zrozumieć historii współczesnej Warszawy. To miasto jest obecnie chaotyczne urbanistycznie, niespójne socjologicznie, ale za to żywiołowo rozbudowywane. Przyciąga wielu ludzi, którzy się z nim utożsamiają.
Jak zainteresowanie muzeum przekłada się na statystyki?
Kiedy dwa lata temu prowadzono badania nad marką Warszawy, okazało się, że dla 41 proc. Polaków Muzeum Powstania Warszawskiego jest najważniejszego atrakcją turystyczną stolicy.
Odwiedza nas ponad 0,5 mln osób rocznie. W tym roku także jesteśmy spokojni o frekwencję, będzie ona wyższa niż przed laty ze względu na okrągłą rocznicę powstania. Fakt, że frekwencja w muzeum utrzymuje się na pewnym poziomie, a nawet rośnie, udowadnia, że Polacy i turyści od wielu lat doceniają nasze działania. Gdyby do muzeów nikt nie przychodził, byłyby one niepotrzebne.
Do muzeum przychodzą zarówno starsi, jak i młodsi, często całe rodziny. Jak zatem opowiadać o tragicznym wydarzeniu sprzed 70 lat odbiorcom tak zróżnicowanym wiekowo?
Musimy opowiadać naszą historię tak, aby była dobrze zrozumiana. Dlatego też prowadzimy działania adresowane do osób w różnym wieku. Powstanie warszawskie jest wydarzeniem bardzo dramatycznym, ale składa się ono z różnych elementów; nie da się zinterpretować w jeden jedyny sposób. Dlatego też muzeum prowadzi różnorodne działania. Jeżeli robimy zajęcia dla dzieci, to nie straszymy ich powstaniem. Opowiadamy im specjalną historię - wykorzystując teorię ról społecznych mówimy o powstaniu przez pryzmat zadań ludzi, którzy w nim uczestniczyli.
Dla każdego z odbiorców mamy trochę inną opowieść - jest ona rozpięta między dramatem powstania a wymiarem moralnym polskiego oporu przeciw totalitarnemu złu. Opowiadamy o tym, że okupacja niemiecka była złem i przeciwstawienie się jej, zaprotestowanie przeciw rozstrzeliwaniu ludzi na ulicach, było czymś dobrym. Mówimy o tym, że powstańcy mieli rację, stali po dobrej stronie. Oni po prostu chcieli żyć w wolnym kraju.
Jak młodzież reaguje na zetknięcie się z historią walk o stolicę?
W czasie powstania po jednej stronie stali okupanci, po drugiej - ludzie, którzy pragnęli wolności. Młodzież szuka w tej opowieści inspiracji, ponieważ tęskni za światem, który był czarno-biały, za wartościami, za które wiele ryzykowano.
Na obchody powstania warszawskiego mamy prawie 500 wolontariuszy, w większości młodych osób. Dla nich z pewnością powstanie jest czymś wyjątkowym.
Jan Ołdakowski: młodzież tęskni za światem, który był czarno-biały
Polska Agencja Prasowa