Minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską niepokoi idea Deklaracji Wiary nauczycieli - podobnej do tej, którą podpisywali lekarze.
29.07.2014 13:41 GOSC.PL
Twierdzi, że może ona doprowadzić do wojny religijnej. Że zgodnie z prawem, szkoła publiczna ma być neutralna światopoglądowo, a podpisanie i postępowanie według takiej deklaracji będzie złamaniem Karty Nauczyciela, skutkującym wszczęciem postępowania dyscyplinarnego.
Otóż czytam art. 6 Karty Nauczyciela. Jest on katalogiem obowiązków, których uchybienia są podstawą postępowań dyscyplinarnych. Jakoś nie widzę w nim wzmianki o neutralności światopoglądowej szkoły. Karta Nauczyciela w ogóle o takiej neutralności nie mówi. Ustawa o systemie oświaty też nie. Przeciwnie - są przepisy, mówiące o tym, że szkoła i poszczególni nauczyciele powinni wychowywać i wspomagać wychowawczą rolę rodziny (art. 6 Karty Nauczyciela i art. 1 Ustawy o systemie oświaty). Jak niby mieliby to zrobić, gdyby mieli obowiązek zachowania światopoglądowej neutralności? Do jakich wartości mieliby wychowywać? Do nijakości? Do jakiegoś wszystko-mi-jedno?
Pani minister straszy nauczycieli, nie mając do tego żadnych podstaw prawnych. A ponieważ straszy jako funkcjonariuszka państwa, łamie zasadę bezstronności (neutralności) tegoż państwa w sprawach religijnych (art. 25 ust. 2 konstytucji).
Ale gorsze jest co innego - logika min. Kluzik-Rostkowskiej, która jest równie prosta, co przerażająca: jeśli zabronimy ludziom uzewnętrzniać ich przekonania, to nie będzie konfliktów na ich tle. No to od razu zlikwidujmy też cały futbol - żeby się kibice nie bili. Odbierzmy rodzicom dzieci i zlikwidujmy instytucje małżeństwa i rodziny - to nie będzie przemocy domowej.
Absurd? Tak, ale w tym szaleństwie może być metoda. Nie od dziś odnoszę wrażenie, że są tacy, którym zależy na kształtowaniu człowieka bez właściwości. Bezkrytycznego, bo pozbawionego kryteriów oceny dobra i zła odbiorcy komunikatów politycznej socjotechniki. Konsumenta podatnego na obietnice reklamy. Patrioty - ale tylko tej czy owej marki. "Bateryjki" z "Matriksa". Szarego robola bez świadomości własnej godności. Bez jakichkolwiek głębszych przekonań. Kierującego się doraźnym zyskiem. Takiego, który w głębi serca pochwala postawy polityków podobnych do Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która najpierw kierowała kampanią wyborczą kandydata PiS na prezydenta, potem stanęła na czele ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, a zaraz potem opuściła swych politycznych towarzyszy i przeszła do Platformy Obywatelskiej. I to wszystko w ciągu zaledwie roku.
Są tacy, którzy - jak John Lennon („Imagine”) - chcą, żeby nie tylko nie było za co zabijać, ale też nie było za co umierać. Ja nie chciałbym, żeby tak było. Bo wtedy nie byłoby też po co żyć.
Jarosław Dudała
Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.
Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały