Fanatycy

W III RP, podobnie jak w PRL, wyrzuca się z pracy wybitnych lekarzy tylko dlatego, że nie chcą przeprowadzić aborcji.

Zwolnienie byłego już dyrektora Szpitala Specjalistyczny św. Rodziny w Warszawie prof. Bogdana Chazana to bardzo przykra wiadomość. Nie tylko dlatego, że placówka traci dobrego administratora i wybitnego lekarza, ale także dlatego, że jest to dowód na ogromną nieformalną władzę, jaką sprawują w Polsce fanatycy. Wbrew temu, co sądzą antyklerykałowie, nie chodzi o żadnych chrześcijańskich fundamentalistów – ale o fanatyków aborcji.

Szpital św. Rodziny pod kierownictwem prof. Chazana to znana w całej Polsce placówka. Słynie z umiejętności kadry, jeśli chodzi o opiekę nad przypadkami ciąż zagrożonych, dzięki jej kompetencjom w szpitalu do śmierci związanych z porodem dochodzi dwukrotnie rzadziej, niż średnio w Polsce. Lekarze są także znani z wyjątkowo empatycznego podejścia lekarzy i pielęgniarek do rodziców, którzy przeżywają tragedię utraty dziecka. Sam były dyrektor to uznany ekspert w swojej dziedzinie, swego czasu pełniący m.in. funkcję konsultanta krajowego w dziedzinie ginekologii i położnictwa. To wszystko jednak nie ma znaczenia dla fanatycznych zwolenników zabijania dzieci: prof. Chazan musi zniknąć z placówki, ponieważ w Szpitalu św. Rodziny średnio dwa razy do roku nie dokonuje się aborcji (tyle legalnych „zabiegów” przypada w Polsce na jeden szpital). Ponadto jest znany ze swojego przywiązania do katolickiej nauki na temat seksualności.

Dokładnie 40 lat temu komórka PZPR na Akademii Medycznej w Łodzi doprowadziła do zwolnienia z pracy innego wybitnego lekarza i naukowca, prof. Włodzimierza Fijałkowskiego. Stało się to tylko dlatego, że nie chciał przeprowadzać aborcji. Wcześniej komunistom udało się zwolnić go z przychodni, w której pracował. Ów „Ciemnogrodzianin” to twórca polskiej Szkoły Rodzenia – dzięki niemu setki tysięcy, jeśli nie miliony, polskich kobiet od kilkudziesięciu lat podchodzi do porodu, mając o wiele większą wiedzę na jego temat. Feministki powinno zainteresować to, że prof. Fijałkowski zawsze podkreślał istotę wspólnej opieki nad dzieckiem przez matkę i ojca. Był także promotorem porodów rodzinnych – także dzięki niemu ojciec może dziś wspierać kobietę podczas tych trudnych chwil, zamiast - jak to było jeszcze 20 lat temu - być traktowanym na porodówce jak intruz.

Dla aborcyjnych fanatyków to wszystko nie miało i nadal nie ma znaczenia – także to, że wina prof. Chazana jest, delikatnie mówiąc, wątpliwa (pisał o tym w „Gościu Niedzielnym” Tomasz Rożek). Liczy się tylko jedno: pozbawienie pracy lekarzy przeciwnych aborcji. Tracą na tym przede wszystkim pacjentki i ich dzieci. Ale co to obchodzi fanatyków.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stefan Sękowski