Śmiało, przecież dla Boga wszystko jest możliwe!
04.07.2014 12:22 GOSC.PL
Znamy już logo ŚDM. Monika Rybczyńska, autorka projektu, zapytana o to jak wyglądały prace nad nim, powiedziała wprost, że logo zostało wymodlone przy grobie św. Jana Pawła. I dodała, że nie obyło się też bez modlitwy do Ducha Świętego. Prosiła o wenę i dostała konkretną pomoc. Akcja, reakcja. Ot, klucz do sukcesu. Najpierw świadomość, że moje własne możliwości są ograniczone, a potem zdanie się na Boga.
W Polsce od kilku tygodni głoszą rekolekcje założyciele wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, ojcowie Enrique Porcu i Antonello Cadeddu. Sypią świadectwami jak z rękawa. Uzdrowienia, niezwykłe interwencje Boga, cuda, jakich świadkami byli apostołowie. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy.
Na jednym ze spotkań opowiadali, jak to mówili o Bogu w fawelach. Były z nimi dwie dziewczyny, które miały przypilnować przybyłych z rodzicami dzieci. Dziewczyny powiedziały im, że mają ze sobą 10 czekolad i każde z dzieci dostanie po połowie, jeśli tylko nie będą przeszkadzać rodzicom. Spotkanie rozpoczęło się. I pojawił się problem, bo drzwi do budynku nie zamykały się. Przychodziły kolejne dzieci. W końcu było ich 40.
Co tu zrobić? Dziewczyny myślą, kombinują. Prawdziwa ekwilibrystyka ma miejsce, a tymczasem dzieci z naprawdę biednych rodzin czekają na obiecaną czekoladę. Pomyślały, że będą udawać, że zapomniały. Nic z tego. Po chwili jakieś dziecko powiedziało: Ciociu, a gdzie ta czekolada? Były pod ścianą. Jedna z nich położyła 20 kawałków na talerzu, przykryła serwetką i zaczęła się modlić.
„Jezu, ja nie wiem co mam zrobić. Nie możemy rozczarować tych dzieci. One są biedne. Uczyń cud. Rozmnożyłeś przecież chleb i ryby.”
Po modlitwie zaczęła częstować dzieci. Sięgała po czekoladę, wyjmowała kawałek spod serwetki i częstowała dzieci czekoladą. Musiała rozpływać się w ustach, bo każde dziecko wracało po kolejny kawałek. A ona stała i drżącymi dłońmi wyjmowała pachnące czekoladowe sztabki. A co jeśli ten kawałek będzie ostatni? Napięcie prawie jak u Hitchcocka. Ale czekolada się nie kończyła. Dzieci wyszły, każde z nich ze swoimi dwoma kawałkami, a ona zdjęła serwetkę z talerza. Zostało jeszcze 10 kawałków. I rozpłakała się, bo zobaczyła, że Jezus jest żywy. Mało tego, jest bardzo blisko ubogich.
Niemożliwe? No właśnie, że możliwe.
Przeczytaj też tekst Młodzież i iskra Bożego Miłosierdzia
Weronika Pomierna