Szpital, którego dyrektorem jest prof. Bogdan Chazan, ma zapłacić ok. 70 tys. zł kary - poinformował w czwartek na briefingu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. To efekt kontroli przeprowadzonej przez NFZ.
W szpitalu zakończyły się kontrole: konsultanta krajowego, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Rzecznika Praw Pacjenta. Wnioski z kontroli przekazano m.in. prokuraturze i właścicielowi szpitala, którym jest miasto.
Prof. Chazan nie chce wypowiadać się na temat tych wyników, bo - jak powiedział PAP - nie otrzymał ich dotąd i nie miał okazji zapoznać się z uzasadnieniem. "Wyrażam ubolewanie, że MZ i konsultant krajowy przekazują wyniki kontroli do wiadomości publicznej zanim ja je otrzymałem. To jest nie w porządku" - podkreślił.
Prof. Chazan odmówił wykonania aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. Nie wskazał też innej placówki, która dokonałaby aborcji.
Jak poinformował minister, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa prof. Stanisław Radowicki uznał, że w szpitalu doszło do naruszenia prawa. Natomiast NFZ, który w wyniku własnej kontroli stwierdził nieprawidłowości, nałożył na szpital karę finansową "w wysokości bliskiej 70 tys. zł".
Jak wyjaśnił Arłukowicz, NFZ może wyciągać konsekwencje wobec szpitala, bo to z nim zawiera umowę. "Dyrektor jest zobowiązany do prawidłowego zarządzania szpitalem i powinien nim zarządzać tak, żeby do takich sytuacji nie dochodziło" - dodał.
Zaznaczył, że NFZ jest po to, żeby pilnować przestrzegania prawa i wykonywania warunków umowy. "I to się stało" - powiedział.
Przypomniał, że NFZ ma cały wachlarz kar - od finansowych po zerwanie umowy. Podkreślił przy tym, że kary muszą być adekwatne do przewinienia. "To nie jest tak, że w szpitalu prof. Chazana lekarze zajmują się wyłącznie tego typu przypadkami - nie, tam się leczy mnóstwo bardzo ciężko chorych ludzi i leczy się ich z dobrym efektem. Trzeba patrzeć na to obiektywnie, spokojnie i bez emocji" - powiedział.
Podkreślił, że każdy szpital ma swego zarządzającego i ten zarządzający musi podejmować decyzje zgodne z prawem i zgodne z umową, którą zawiera z NFZ. "Każdy szpital musi wykonywać umowę w pełnym zakresie. I klauzula sumienia dotyczy tylko i wyłącznie lekarza, nie ma możliwości, aby klauzula sumienia dotyczyła szpitala" - zaznaczył minister.
Przypomniał, że klauzulę sumienia zgodnie z ustawą może stosować tylko lekarz i musi spełnić przy tym kilka warunków. "Jest to prawem opisane, a my jesteśmy od tego, żeby prawa przestrzegać. I z całą pewnością będziemy przestrzegać prawa ludzkiego (...) i każdy kto je łamie, musi się liczyć z konsekwencjami" - podkreślił Arłukowicz.
Minister poinformował, że kontrola prof. Radowickiego wykazała, że "odraczanie przez prof. Chazana terminu konsultacji ciąży uniemożliwiło przeprowadzenie zabiegu przerwania ciąży", a "odmowa wskazania przez prof. Chazana ośrodka lub lekarza, gdzie pacjentka mogłaby otrzymać pomoc, jest niezgodna z obowiązującymi regulacjami prawnymi".
Konsultant krajowy uznał również, że w szpitalu prof. Chazana pacjentce nie zaproponowano i nie wykonano u niej badań prenatalnych, a także, że "u pacjentki z ciążą wysokiego ryzyka nie wykazano należytej staranności w zakresie oceny badań usg".
"Konsultant krajowy stwierdził także, że przedłużające się konsultacje przyczyniły się do znacznego wydłużenia postępowania diagnostycznego" - powiedział minister.
Zapewnił, że stanowisko resortu zdrowia w tej sprawie jest zgodne ze stanowiskiem konsultanta krajowego.
Arłukowicz poinformował, że wnioski z kontroli przekazano organowi założycielskiemu szpitala, prokuraturze, NFZ, Rzecznikowi Praw Pacjenta oraz Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej przy Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Minister podkreślił, że nie może rekomendować żadnego postępowania organowi założycielskiemu szpitala, jedynie przekazuje wnioski z kontroli wszystkim tym, którzy powinni je otrzymać.
Rzecznik mazowieckiego oddziału NFZ Andrzej Troszyński powiedział PAP, że do szpitala im. Świętej Rodziny skierowano już wystąpienie pokontrolne z "zaleceniami i uwagami". "Szpital ma siedem dni na odniesienie się do tego dokumentu" - powiedział Troszyński.
Z kolei rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska poinformowała PAP, że rozszerzone zostało postępowanie wyjaśniające. "W celu całościowego i rzetelnego rozpatrzenia sprawy niezbędna jest analiza ogółu udzielonych świadczeń zdrowotnych pacjentce w okresie ciąży. Rozszerzenie przez rzecznika postępowania wyjaśniającego ma na celu ustalenie, czy zarówno pacjentce, jak i nienarodzonemu dziecku zostały udzielone wszystkie zgodne z aktualną wiedzą medyczną świadczenia medyczne, które mogły wpłynąć na poprawę stanu zdrowia płodu" - poinformowała Kozłowska.
Dodała, że postępowanie wyjaśniające znajduje się w tej chwili "na etapie gromadzenia materiału dowodowego". "Po zebraniu materiału oraz jego wnikliwej analizie zostanie wydane merytoryczne rozstrzygnięcie" - poinformowała.
Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza może się on powstrzymać od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem (z zastrzeżeniem art. 30.) z tym, że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Art. 30. mówi o obowiązku udzielenia pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.
W zeszłym tygodniu, po tym jak pojawiły się pierwsze wnioski z kontroli prowadzonej w szpitalu przez Rzecznika Praw Pacjenta, który stwierdził naruszenie prawa pacjentki do informacji oraz prawa do zgłoszenia sprzeciwu wobec orzeczenia lub opinii lekarskiej, prof. Chazan w rozmowie z PAP tłumaczył powody swojej decyzji.
Mówił m.in., że nawet gdyby chciał poinformować pacjentkę, gdzie może być przeprowadzona procedura aborcji, nie mógłby tego zrobić, ponieważ nie zna listy lekarzy ani instytucji, które wykonują tego typu procedury. Zaznaczył, że wykonanie aborcji byłoby sprzeczne z jego sumieniem, a także skierowanie pacjentki do innego lekarza lub placówki w celu wykonania tego zabiegu byłoby objęte klauzulą sumienia.
PAP/kab