Zadaniem mediów jest stałe prześwietlenia władzy – mówi Krzysztof Skowroński, prezes SDP oraz Radia Wnet.
Jednym z głównych zadań mediów jest informowanie opinii publicznej o wszystkim, co nas dotyczy, a także stałe prześwietlanie władzy. - Dobrze się więc stało, że materiały z podsłuchów zostały opublikowane, nawet biorąc pod uwagę, że pochodziły one z nielegalnych podsłuchów - mówi Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Radia Wnet, pytany o ocenę ujawnienia materiału z nielegalnych podsłuchów przez tygodnik „Wprost”.
– Te materiały pozwalają nam ocenić, kto i w jakim stylu rządzi dzisiaj Polską. Osoby podsłuchane nie tylko pełnią funkcje publiczne, ale także rozmawiały o sprawach publicznych i płacili swoje rachunki publicznymi kartami. Więc w żaden sposób nie można twierdzić, że podsłuchane zostały ich prywatne rozmowy. Przypomnę, że nagrań Lwa Rywina czy rozmowy Renaty Beger z Adamem Lipińskim także dokonano nielegalnie, ale wówczas jednak koncentrowano się wyłącznie na ich treści. Elementem dodatkowo ich kompromitującym jest fakt, że osoby odpowiedzialne za nasze wspólne bezpieczeństwo nie były w stanie nawet zabezpieczyć siebie samych. Nie najmniejszą kwestią jest także język, jakim się posługiwali politycy, gdyż w gruncie rzeczy ich słowa pokazują, jakie jest ich myślenie. To wszystko było w najwyższym stopniu żenujące i zawstydzające. Nie chcę żyć w świecie, który jest opisywany w sposób, jak usłyszeliśmy to na opublikowanych przez „Wprost” nagraniach. Władza, które co innego mówi publicznie, a co innego podczas spotkań w restauracjach, jest niewiarygodna i zasługuje na zmianę.
Nie bez znaczenia są także międzynarodowe konsekwencje tej afery dla państwa polskiego, a szereg negatywnych reakcji słyszmy nie tylko z Zachodu, ale także z Pragi czy Budapesztu.
Sama kwestia publikacji takich nagrań może jednak budzić różne wątpliwości. Niewątpliwie więc ostatnie wydarzenia powinny być także okazją do wypracowania przez środowiska dziennikarskiego wspólnego, zawodowego kodeksu etycznego, regulującego zachowanie redakcji przy okazji publikacji podobnych materiałów. Nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, że rozwój środków technicznych będzie powodował, że z takimi przypadkami będziemy mieli do czynienia także w przyszłości.
Andrzej Grajewski