Tusk: Nie ma powodów do dymisji

Premier Donald Tusk powiedział, że w ujawnionym przez tygodnik "Wprost" nagraniu rozmowy szefa NBP Marka Belki i szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza nie znajduje spraw, które kazałyby mu podejmować wobec Sienkiewicza decyzję o dymisji.

"Nie znajduję tam spraw, które kazałyby mi podejmować jakieś decyzje wobec ministra Sienkiewicza. Mówię o takich decyzjach jak np. dymisja" - oświadczył premier w poniedziałek na konferencji prasowej.

Tusk podkreślił, że "pierwsza analiza tych wypowiedzi nie wskazuje na przekroczenie prawa".

Styl rozmowy premier nazwał "dość bulwersującym". "Niezależnie od tego, w jak w paskudny sposób wyrażali swoje opinie i oceny, to raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak zaszkodzić" - dodał.

Donald Tusk zapewnił, że nie wysłał szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza na spotkanie z szefem NBP Markiem Belką. Spotkanie odbyło się z inicjatywy prezesa Narodowego Banku Polskiego - podkreślił Tusk.

"Nie wysyłałem pana ministra Sienkiewicza na spotkanie z prezesem Belką. To spotkanie odbyło się z inicjatywy prezesa Narodowego Banku Polskiego. Po spotkaniu minister Sienkiewicz poinformował, na jaki temat rozmawiano" - mówił premier podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

Tusk odniósł się do upublicznionych przez "Wprost" nagrań, w tym rozmowy, w której szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim rozmawiali m.in. o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, a Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym.

Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 r. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

"Projekt założeń do ustawy jest obecny w Ministerstwie Finansów na długo przed tą rozmową, projekt tej ustawy nie jest owocem tej rozmowy" - mówił premier na konferencji prasowej.

Podkreślił, że projekt, którym we wtorek zajmie się rząd, "był wstępnie zaakceptowany i omówiony przez ówczesnego ministra finansów i Narodowy Bank Polski"

Tusk podkreślał też, że jego intencją było, by Rostowski jak najdłużej był ministrem finansów. Zaznaczył, że w czasie, gdy Sienkiewicz i Belka "wyrażali negatywne oceny" wobec Rostowskiego, on "był po raz kolejny w akcji namawiania ministra Rostowskiego, żeby pozostał na swoim stanowisku".

Premier dodał też, że projekt zmian w ustawie o NBP był jawny i dostępny publicznie, i od dłuższego czasu pracowano nad nim w Ministerstwie Finansów.

"Od początku, od momentu, kiedy NBP wyszedł z tą inicjatywą, w sposób formalny, transparentny i przejrzysty był oceniany i w Ministerstwie Finansów i w procesie konsultacji. Każdy zainteresowany mógł do projektu dołożyć opinie, wnioski czy protesty" - zaznaczył.

"Założenia projektu będą korzystnie wpływały na stabilność finansową państwa, także na niezależność Narodowego Banku Polskiego" - stwierdził premier.

Jak zaznaczył, rozmowa dotyczyła też Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i Mennicy Państwowej. "Tam była kwestia, o której wiedziałem wcześniej od prezesa Narodowego Banku Polskiego, że w jego ocenie dobrze byłoby, aby podobnie jak banknoty, także monety były drukowane przez państwową firmę i że jest problem z ceną usługi, jaką Mennica Państwowa oferuje Narodowemu Bankowi Polskiemu" - powiedział Tusk.

Premier Donald Tusk oświadczył, że rozmawiał z prezesem NBP Markiem Belką o Amber Gold, kiedy sprawą zajmowała się już prokuratura.

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Tusk powiedział, że w ujawnionych przez "Wprost" nagraniach jest krótki wątek dotyczący jego samego, a odnoszący się do sprawy Amber Gold.

"Prezes Belka przy okazji innej rozmowy wspomniał mi, że ocenia tę kwestie jako niepokojącą, niebezpieczną ze względu na charakter Amber Gold jako piramidy finansowej. Było to w czasie, kiedy tą sprawą zajmowała się już prokuratura" - powiedział szef rządu.

Jak mówił, prokuratura dwukrotnie w ubiegłych latach zajmowała się ta kwestią. "Dlatego wspomnienie przez prezesa Belkę nie miało w żadnym wypadku ani charakteru ostrzeżenia, ani jakiejś informacji, tylko potwierdzało to, o czym było już dość powszechnie wiadomo. Sugestia, jakobym - w związku z tym zdaniem prezesa Belki - zapoznał się z jakąś tajemniczą sprawą, jest absurdalna" - zaznaczył Tusk.

W opublikowanych przez "Wprost" nagraniach prezes NBP mówi, że rozmawiał z premierem o sprawie Amber Gold. "Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane... Ja nie wiem, czy on nie pomyślał, że ja wiem. Nie, skąd" - mówił Belka.

Osobiście to dla mnie duże rozczarowanie, niezależnie od tego, że Sławomir Nowak wycofał się z życia publicznego i z PO; nie może być w żadnym wypadku akceptacji, czy tolerancji dla takich zachowań - powiedział premier. - W mojej ocenie kariera polityczna Sławomira Nowaka zakończyła się definitywnie; tak długo, jak ja będę szefem PO, nie będziemy na pewno współpracować - oświadczył Tusk.

Tygodnik "Wprost" upublicznił stenogram z nagrania rozmowy Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony: "Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli krossować tego z moim rachunkiem. Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej".

"Jeśli sformułowania i słowa, które zostały zacytowane przez tygodnik, padły w rozmowie między oboma byłymi ministrami, to bez wątpienia prokuratura ma tutaj co robić. Nie może być w żadnym wypadku akceptacji, czy tolerancji dla takich zachowań. W tej sprawie nie mam już nic do dodania, jeśli chodzi o działania wobec byłych ministrów" - powiedział Tusk w poniedziałek na konferencji prasowej.

"Osobiście, to dla mnie duże rozczarowanie, i nie zmienia tego fakt, że dzisiaj Sławomir Nowak wycofał się z życia publicznego, z Platformy. To rozczarowanie jest głębsze i nie dotyczy tylko naszej współpracy politycznej" - ocenił szef rządu.

"Słowa i sposób prowadzenia rozmowy nie był koniecznie wstępem do jakichś nagannych działań, ale prokuratura w tej sprawie będzie musiała wyjaśnić w najdrobniejszym szczególe tego typu sytuację. Sam fakt takiej rozmowy - jeśli to nagranie jest prawdziwe - próba podjęta przez ministra Nowaka i pozytywna reakcja Parafianowicza (...) to samo w sobie jest dyskwalifikujące, nie ma żadnych wątpliwości" - powiedział Tusk w poniedziałek na konferencji prasowej.

Nie jestem oczywiście prezesem PGNiG, ale w tej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby mógł (Parafianowicz-PAP) kontynuować pracę w tak poważnej spółce" - powiedział Tusk

Premier zwrócił uwagę podczas konferencji prasowej na jeden z aspektów ujawnionych nagrań. "Ten (...) aspekt dotyczy próby takiego zamachu stanu, zamachu na polskie państwo, czy obalenia rządu poprzez nielegalne metody" - podkreślił Tusk. Zaznaczył jednocześnie, że nie chce "w żaden sposób umniejszać negatywnego znaczenia informacji, jakie przedostały się do opinii publicznej poprzez nagrywanie nielegalnym podsłuchem polityków".

"Chcę jednak bardzo mocno podkreślić, że po raz pierwszy w historii po 1989 roku mamy do czynienia z sytuacją nie, że nagrywa rozmówca rozmówcę (...), ale po raz pierwszy mamy do czynienia ze zorganizowanym z zewnątrz - w sensie rozmówców - nielegalnym podsłuchem. Krążą informacje i są podstawy, by sądzić, że ten proceder był dobrze zorganizowany, trwał długo i dotyczył kilku miejsc" - oświadczył Tusk.

Szef rządu ocenił, że "to dobrze zorganizowane przestępstwo miało na celu nie dobro publiczne, tylko (...) permanentne podsłuchiwanie polityków partii rządzącej".

"Zadaniem premiera każdego rządu jest stabilne sprawowanie swojego urzędu, a nie przyłączanie się do obalania tego rządu. (...) Nie będę uczestniczył w tym planie, tym bardziej, że jest to plan, (który) napisał ktoś zupełnie inny" - podkreślił Tusk.

"Przestrzegam tych, którzy zbyt energicznie przystępują do realizacji tego planu, żeby przemyśleli, czy na pewno chcą być wspólnikami tych, którzy zaczęli całą tę sprawę" - dodał szef rządu.

Odnosząc się do zapowiadanego przez PiS wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu, Tusk odparł: "Reguły gry są proste i powinny być bardzo czytelne - rząd obejmuje w Polsce ten, kto wygrywa wybory. Ale możliwa jest także druga reguła, że następuje zmiana rządu w trakcie kadencji, jeśli ci, którzy wygrali tracą większość".

"Jeśli się okaże, że Jarosław Kaczyński będzie przekonujący dla liderów innych partii, w tym partii koalicyjnej, jeśli powstanie nowa większość, to ja znam reguły gry, nie ma tutaj żadnego problemu. Natomiast nie chciałbym być w sytuacji polityka, który organizuje zmianę ekipy rządowej na podstawie przestępczych podsłuchów" - oświadczył premier.

Mamy do czynienia z destabilizacją państwa polskiego przez proceder nielegalnego zakładania podsłuchów i to w sposób prawdopodobnie dobrze zorganizowany - powiedział premier.

Szef rządu przestrzegał liderów opozycji, by "zastanowili się, czy są pewni, że chcą stanąć ramię w ramię z tymi", którzy dali narzędzia do głoszenia postulatu dymisji rządu.

"Słuchając dzisiaj liderów opozycji i rozumiejąc ich, bo opozycja jest od tego, by szukać sposobów i metod, by odwołać rząd, ale proponuję, by panowie, którzy dzisiaj zażądali dymisji rządu zastanowili się, czy są pewni, że chcą stanąć ramię w ramię z tymi, którzy dali im narzędzia do głoszenia tego typu postulatów" - mówił premier na konferencji prasowej. "Służby podjęły działania, by sprawę wyjaśnić, prokuratura także podejmie stosowne czynności" - zapowiedział.

"Nie będę na podstawie dotychczasowych materiałów podejmował decyzji politycznych, koncentruję się na wyjaśnieniu tej sprawy i zapewnieniu elementarnej stabilności" - zapewnił szef rządu.

"Ponieważ Warszawa huczy od pogłosek, że będą następne materiały, będę starał się, tak jak i w tym przypadku, starannie oddzielać to, co jest interpretacją, nadużyciem lub nieuzasadnionym atakiem politycznym od tego, co wymaga działań o charakterze prawnym" - zaznaczył Tusk.

Przeczytaj komentarz: Po nas choćby potop

Nasza sonda: Czy premier przekonał Cię do swego stanowiska podczas konferencji prasowej nt. afery podsłuchowej?

 

« 1 »
TAGI: