Prezydenci Polski i USA zapowiadają zwiększenie środków na wojsko.
Prezydenci Polski i USA zapowiedzieli we wtorek w Warszawie zwiększenie środków na obronność. Bronisław Komorowski chce, by poziom finansowania polskich Sił Zbrojnych został podniesiony do 2 proc. PKB, a Barack Obama zapowiada 1 mld dolarów na wsparcie sojuszników Stanów Zjednoczonych.
Na wspólnej konferencji prasowej z Obamą w Belwederze, Komorowski ocenił, że wtorkowe rozmowy z amerykańskim przywódcą oznaczają potwierdzenie gwarancji bezpieczeństwa naszego regionu Europy, a także wspólne dążenie do wzmocnienia roli, znaczenia i siły NATO. Jak podkreślił, to "ogromna satysfakcja i wielka nadzieja gościć prezydenta USA, w sytuacji, gdy z niepokojem obserwujemy zjawiska kryzysowe zachodzące poza wschodnią granicą Polski, poza wschodnią granicą NATO i poza wschodnią granicą UE, na Ukrainie".
"Dlatego cieszę się, że dzisiejsze spotkanie, rozmowy oznaczają także potwierdzenie gwarancji bezpieczeństwa naszego regionu Europy, oznaczają także wspólne dążenie do wzmocnienia roli, znaczenia i siły Sojuszu Północnoatlantyckiego" - mówił Komorowski. Jak dodał, to wielka radość i wielka satysfakcja móc gościć prezydenta USA w 25. rocznicę odzyskania przez nasz kraj wolności.
"Z ogromną satysfakcją odnotowuję to, że we wszystkich praktycznie obszarach, które zostały poruszone w czasie naszej rozmowy, znajdujemy pełne porozumienie i pełne zrozumienie także wzajemnych intencji" - deklarował. Podkreślał też, "polską satysfakcję" z faktu, że "prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki mówi jednoznacznie o potrzebie umocnienia roli artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego, o co Polska konsekwentnie zabiega".
Obama deklarował, że przyjechał do Polski, by "potwierdzić zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w bezpieczeństwo Polski jako sojusznika z NATO". "Mamy obowiązek wynikający z art. 5 (Traktatu Waszyngtońskiego) naszej umowy zbiorowej i jako prezydent mam zamiar zagwarantować, że Stany Zjednoczone go dotrzymają. Kontynuujemy nasz program obrony rakietowej, w tym program obrony przechwytującej, tu w Polsce. Nasz oddział lotniczy tutaj jest pierwszą regularną obecnością sił zbrojnych amerykańskich w Polsce" - mówił Obama.
Prezydent RP zapowiedział podniesienie poziomu finansowania polskich sił zbrojnych do wysokości 2 proc. PKB. "W porozumieniu z rządem przedstawiłem prezydentowi Obamie polską wolę wykonania gestu o wymiernej wartości, jeśli chodzi o podniesienie poziomu własnego zaangażowania w kształtowanie budżetu obronnego, ale również wykonanie gestu, jeśli chodzi o zachęcenie innych krajów członkowskich NATO do pójścia tą samą drogą, jako odpowiedzi na to, że inne kraje w sąsiedztwie Polski podnoszą w sposób bardzo istotny poziom zaangażowania finansowego w budżety obronne" - argumentował. Dotąd siły zbrojne finansowane są na poziomie 1,95 proc. PKB.
"Oznacza wymierne, poważne zaangażowanie na poziomie procentowym nawiązującym do tego, co było na początku lat dwutysięcznych, a co w wyniku wzrostu gospodarczego (...) oznacza dalsze poważne źródło finansowania polskich sił zbrojnych, jako co raz bardziej liczącego się komponentu NATO" - powiedział Komorowski.
Zapewnił też, że z prezydentem Obamą mają "absolutnie wspólny pogląd na potrzebę wzmożonego wysiłku finansowania sił zbrojnych przez państwa członkowskie NATO". "Doceniam także to, że mamy wspólny pogląd na potrzeby aktualizacji i stałego ćwiczenia sił zbrojnych pod kątem wykonania planów ewentualnościowych" - zaznaczył.
Amerykański przywódca zapowiedział natomiast, że będzie prosił Kongres o zatwierdzenie 1 mld dolarów na wsparcie sojuszników Stanów Zjednoczonych. Jak podkreślił, będzie to "mocnym przejawem trwałego zaangażowania w bezpieczeństwo sojuszników w NATO".
Zaznaczył, że dzięki wsparciu Kongresu, USA mają zamiar rozmieścić więcej sprzętu w Europie. "Będziemy rozszerzać zakres naszych ćwiczeń i szkoleń z sojusznikami, by zwiększyć gotowość naszych sił. I wiem, że pan prezydent stoi na czele wysiłków zmierzających do modernizacji polskiej armii, jesteśmy bardzo wdzięczni za to, co właśnie powiedział, o jeszcze zwiększeniu tego zaangażowania" - podkreślił amerykański przywódca.
Zapowiedział, że Stany Zjednoczone mają zamiar "zwiększyć ilość personelu amerykańskiego, jednostek wojskowych i powietrznych, cały czas rotującego się w Europie Środkowo-Wschodniej". "Będziemy też zwiększać nasze partnerstwo z przyjaciółmi, takimi jak Ukraina, Mołdawia i Gruzja, którzy muszą troszczyć się o swoje własne bezpieczeństwo" - zadeklarował.
Według prezydenta USA, Polska jest liderem "jeśli mówimy o inwestycje w bezpieczeństwo zbiorowe". Jak podkreślił, każdy z sojuszników musi sam inwestować w zdolności obronne NATO, potrzebne nam w przyszłości.
Komorowski ocenił, że zwiększenie obecności sił zbrojnych USA w Europie Wschodniej jest elementem zniechęcającym do kontynuowania polityki presji i agresji w stosunku do wschodnich sąsiadów Polski. "Dla nas decyzje władz USA o zwiększeniu poziomu obecności w krajach wschodnich NATO są niesłychanie ważne, witamy je z ogromną nadzieją i witamy je jako zapowiedź rzeczywistego powrotu Sojuszu Północnoatlantyckiego do stawiania bardzo mocnego akcentu w sprawach fundamentu Sojuszu, jakim jest artykuł 5. Traktatu Waszyngtońskiego, mówiący o kolektywnej obronie, solidarnej obronie terytoriów państw członkowskich" - mówił.
Jak dodał, jesteśmy absolutnie przekonani, że to jest dobra odpowiedź, ważna dla całego regionu, nie tylko dla Polski. Zdaniem Komorowskiego odpowiedź ta będzie "analizowana i oceniana, jako istotny element zniechęcania do kontynuowania polityki presji i agresji w stosunku do sąsiadów na wschód od naszych granic".
"Jestem jednak przekonany, że elementem bardzo istotnym, uzupełniającym tę wolę wyrażoną przez prezydenta Obamę zwiększenia obecności sił zbrojnych Ameryki w Europie Wschodniej, będzie uzupełniona również o zaangażowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego kwestia rozbudowy infrastruktury NATO-wskiej, niezbędnej dla ewentualnego, skutecznego przyjęcia sił wsparcia. Te dwa elementy tworzą w moim przekonaniu sytuację pełnego potwierdzenia bezpieczeństwa naszego regionu" - zaznaczył prezydent RP.
Podkreślił też, że Polska i USA chcą, by wrześniowy szczyt NATO w Walii potwierdził potrzebę większego angażowania się Sojuszu w budowę infrastruktury umożliwiającej przyjęcie sił wsparcia na wypadek zagrożenia. Dziękował za zaangażowanie USA w działania "zmierzające do potwierdzenia w praktyce deklaracji o znaczeniu Sojuszu i Traktatu Waszyngtońskiego" dla bezpieczeństwa Polski i całego regionu. Wyjaśnił, że ma na myśli inne kraje stanowiące wschodnią flankę Sojuszu Północnoatlantyckiego.
"Dla nas najważniejsze jest to, aby było jasne, że nie ma krajów NATO drugiej kategorii, że nie ma krajów, którym ktoś z zewnątrz - konkretnie Rosja - mówi czy mogą, czy nie mogą tam stacjonować wojska amerykańskie, czy innych krajów sojuszniczych" - oświadczył Komorowski. Jak dodał, dotyczy to także kwestii obecności sił krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego i infrastruktury NAT-owskiej na polskiej ziemi.
Według prezydenta RP decyzja Stanów Zjednoczonych o pobycie żołnierzy amerykańskich w Polsce jest potwierdzeniem, że "nie uznajemy żadnych ograniczeń w zakresie stacjonowania sił zbrojnych krajów NATO w Polsce narzucanych od jakiegoś czasu, sugerowanych przez kraj niebędący członkiem Sojuszu".
"Dla Polski sprawą zasadniczą jest to, by nikt spoza NATO nie rościł sobie prawa do określania, co wolno krajom członkowskim NATO, a czego nie wolno. Dotyczy to także kwestii obecności sił krajów NATO i infrastruktury natowskiej na ziemi polskiej. Dla nas jest najważniejsze, by było jasne, że nie ma sojuszników NATO drugiej kategorii, nie ma krajów, którym ktoś z zewnątrz, konkretnie Rosja, będą mówić czy mogą tam czy nie mogą stacjonować wojska amerykańskie czy innych krajów sojuszniczych" - oświadczył Komorowski.
Jak powiedział, Polska nie uznaje żadnych ograniczeń w zakresie stacjonowania sił zbrojnych krajów NATO w Polsce, "narzucanych od jakiegoś czasu, sugerowanych przez kraj niebędący członkiem Sojuszu". Według niego zachowanie Rosji wobec Ukrainy wymusiła "odpowiednią odpowiedź". "Jest nią realna obecność amerykańskich sił zbrojnych, jak i deklaracja prezydenta Obamy o zwiększeniu tej obecności" - dodał.
Komorowski zadeklarował, że Polska "była i będzie rzecznikiem solidarności wewnątrz NATO".
Obama zwrócił uwagę, że widać stały spadek wydatków na obronność w Europie co - dodał - musi się zmienić. Jak przekonywał, zdolności obronne NATO nie zależą tylko od sposobu rozmieszczenia wojsk amerykańskich w krajach NATO, ale też od współpracy członków paktu.
"Efektywność naszej obrony przeciwko dowolnemu zagrożeniu nie będzie zależeć tylko od tego, ilu żołnierzy mamy, w jakim miejscu. Jest to związane z tym, jak działamy zbiorowo, razem, gwarantując, że jeśli którykolwiek z członków NATO będzie zagrożony, wszyscy będą w stanie odpowiedzieć jak najszybciej" - powiedział Obama. Jak zaznaczył, to będzie wymagało pewnej elastyczności i dodatkowego planowania.
Jak przyznał, musi to być powiązane z tym, gdzie wojska amerykańskie są rozmieszczone i przypomniał, że to jego administracja rozmieściła wojska amerykańskie w Polsce. "Nowy program, który uruchamiamy, daje nam możliwość zwiększenia tych rotacji" - podkreślał.
Prezydent USA zapewniał też, że nigdy nie dzielił członków NATO na "starych" i "nowych", bo "są po prostu członkowie NATO". "Od początku postarałem się zagwarantować, że będziemy mieli plany ewentualnościowe dla każdego z członków NATO i te plany były konsekwentnie rozwijane przez ostatnich kilka lat" - powiedział Obama.
"Nasze nie są tylko papierami, które leżą na półce. Potrzebujemy zasobów, szkoleń i wspólnych ćwiczeń" - zapewnił Obama. W jego opinii, to co wydarzyło się na Ukrainie "tylko doda nam powagi" na kolejnym szczycie NATO w Walii. "Częścią tego, o czym rozmawiałem z byłym i nowym sekretarzem generalnym NATO, jest konieczność zagwarantowania, że wysiłki na rzecz obrony zbiorowej będą dynamiczne. Każdy członek będzie musiał zrobić swoją działkę. W przeciwnym razie będziemy wszyscy mieli inne zdolności" - podkreślił prezydent USA.
Przyznał, że rola USA jest kamieniem węgielnym bezpieczeństwa NATO, ale - dodał - USA nie dadzą rady same. W tej sprawie każdy z członków paktu powinien zrobić wszystko, co możliwe, by "wysiłki na rzecz obrony zbiorowej były dynamiczne, gotowe i miały odpowiednie wyposażenie" - dodał.
"USA, Polska czy Łotwa będą miały zupełnie inne możliwości obrony, ale każdy powinien mieć możliwość wykonania swojej części, w proporcjonalnej ilości, by zagwarantować, że wszyscy będziemy mieli wspólne zasoby" - przekonywał prezydent USA.
Dlatego musi się, jego zdaniem, zmienić polityka niektórych krajów Europy - nie dotyczy to Polski czy krajów bałtyckich - stałego obniżania wydatków na obronność.
Jak mówił amerykański prezydent, Polska w ostatnich miesiącach wykazała się wspaniałym przywództwem. "Zgadzamy się z tym, że dalsze rosyjskie prowokacje będą powodować dalsze koszty dla Rosji, jeżeli będzie to konieczne w tym również dodatkowe sankcje" - oświadczył.
Jak dodał, "Rosja powinna konstruktywnie zacząć rozmawiać z ukraińskim rządem w Kijowie, aby zapobiec napływowi bojowników i broni na Ukrainę wschodnią".
"Rosja powinna też rozpocząć rozmowy z separatystami, aby przestali oni atakować siły pokojowe Ukrainy, wyszli z budynków, złożyli broń i zaczęli uczestniczyć w procesie politycznym. USA i Polska będą wspierać Ukraińców gotowych do reform politycznych i gospodarczych, jak również wspierać dialog pomiędzy rządem ukraińskim, a separatystami w regionach" - powiedział prezydent USA.
Komorowski deklarował z kolei, że Polska i NATO są zainteresowane ułożeniem relacji z Rosją. "W dalszym ciągu cały świat zachodni, także Polska, (...) jest zainteresowany ułożeniem jak najlepiej relacji z Rosją i jak najdalej idącej współpracy, ale konieczna jest jednoznaczna rezygnacja Rosji ze stosowania siły w kontaktach z własnymi sąsiadami, a także "wyrzeczenie się podobnych zamiarów w stosunku do innych krajów sąsiedztwa rosyjskiego", w tym także innych krajów NATO" - mówił. Jak podkreślił, "Polska jest zainteresowana także kontynuacją niełatwego, ale koniecznego procesu pojednania ponad trudną, bolesną, krwawą historią".
"By to pojednanie i ta współpraca mogły funkcjonować - także na poziomie NATO-Rosja - konieczna jest dzisiaj jednoznaczna rezygnacja Rosji ze stosowania siły w kontaktach z własnymi sąsiadami" - zaznaczył Komorowski.
"Oczekujemy więc pełnego potwierdzenia woli współpracy z Ukrainą, niepodległą i wolną, akceptacji i pełnego zrozumienia efektów wyborów prezydenckich i oczekujemy rozmów na temat ułożenia poprawnych relacji między Rosją a Ukrainą" - dodał prezydent RP.
Komorowski zauważył, że ponownie mamy do czynienia "z użyciem elementów sił zbrojnych w stosunku do sąsiada". "Prezydent Putin nie krył tego, że to są elementy rosyjskich sił zbrojnych i to jest fakt, który musimy uwzględnić" - mówił. Zauważył, że Rosja nie kryła, że w ostatnich czterech latach zwiększyła poziom finansowania sił zbrojnych. "To my musimy zadać pytanie w jakim celu i co to oznacza dla krajów NATO" - dodał prezydent RP.
"Wszyscy jesteśmy zainteresowani tym, by Rosja się modernizowała, aby można było z taką Rosją robić interesy, a także tworzyć relacje dobrego sąsiedztwa" - zaznaczył Komorowski. Jak podkreślił, trzeba wspierać modernizację Ukrainy, "bo tędy wiedzie droga do stworzenia mechanizmu dobrego i sugestywnego przykładu dla społeczeństwa rosyjskiego".
Zdaniem Obamy Ukraińcy powinni sami zadecydować o przyszłości swojego kraju, bez zewnętrznych interferencji. Zgodził się z Komorowskim, że "należy dążyć do ułożenia dobrych stosunków z Rosją, ale jednocześnie niepoświęcania podstawowych zasad w imię tychże stosunków".
Rosja jest znaczącym krajem z utalentowanym narodem, z zasobami naturalnymi i ogromną powierzchnią, więc jest ważne, by odgrywali istotną rolę na światowej i regionalnej arenie - przekonywał Obama. "To, czego nauczyła nas historia - a nikt nie rozumie tego lepiej od Polaków - to fakt, że podstawowe zasady integralności terytorialnej, suwerenności i wolności, możliwość tego, aby ludzie sami określali przyszłość swego kraju, są kamieniem węgielnym pokoju i bezpieczeństwa, którymi Europa cieszyła się przez ponad pół wieku" - mówił prezydent USA.
"Teraz zagrażają im działania Rosji na Krymie i na Ukrainie Wschodniej. Mówimy konsekwentnie, że nie tylko chcemy dobrych stosunków z Rosją, ale spodziewamy się, że Rosja będzie miała dobre stosunki z Ukrainą. Nie sądzimy, aby Ukraina miała wybierać pomiędzy dobrymi stosunkami z Rosją a dobrymi stosunkami z Europą" - ocenił Obama.