Wanda Nowicka zabiera głos w sprawie aborcji. To normalne. Ale nie jest normalne, że jednocześnie zachowuje swoją funkcję.
29.04.2014 14:20 GOSC.PL
Jeśli wypowiada się Wanda Nowicka, prawie na pewno jest tam coś o aborcji – że się należy kobietom, że są dyskryminowane, że nie ma odpowiedniej edukacji itede. Nie inaczej jest i tym razem na portalu Tomasza Lisa „Na Temat”. Wanda Nowicka atakuje tam klauzulę sumienia lekarzy i personelu medycznego.
„Polska ustawa antyaborcyjna jest już i tak jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie, a jej stosowanie w praktyce niemal uniemożliwiło legalne przerywanie ciąży” – oburza się wicemarszałek Sejmu, przestrzegając, że konserwatywne środowiska, posługując się klauzulą sumienia, chcą doprowadzić do tego, że „takie zabiegi” nie będą w ogóle wykonywane. I standardowo straszy podziemiem aborcyjnym.
Skoro to takie u Nowickiej standardowe, to ktoś może zapytać, po co w ogóle o tym pisać. A po to, żeby przypomnieć, iż istnieje poważne niebezpieczeństwo, że Wanda Nowicka wykorzystuje swoje ważne służbowe stanowisko do realizacji swoich pozasłużbowych zobowiązań. Tuż po objęciu przez nią fotela wicemarszałka okazało się, że jest na liście płac przemysłu aborcyjnego. Jest na to sądowe orzeczenie, potwierdzone w dwóch instancjach.
To skandal, że po ujawnieniu tego faktu Nowicka zachowała swoje stanowisko. Ale można by to jeszcze zdzierżyć, gdyby ta pani w życiu publicznym zajmowała się teraz czymkolwiek, z wyjątkiem aborcji. Tymczasem jest przeciwnie: właśnie ta kwestia pojawia się u niej nadzwyczaj często. I Nowicka wciąż, w autorytecie swojego wysokiego państwowego urzędu, prowadzi promocję tego, co może jej przysparzać dodatkowych korzyści.
Powtórzmy: Wanda Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjnego. Trzeba o tym pamiętać, gdy tylko ją słyszymy lub czytamy, co pisze. Bo gdy zabiera głos przeciw życiu najmłodszych ludzi (to bez znaczenia, jak ona to nazywa), mamy podstawy podejrzewać, że jej zaangażowanie płynie nie tylko z przesłanek ideowych.
Franciszek Kucharczak