Świętość jest czymś niezwykłym. A to, co działo się wokół kanonizacji Jana Pawła II, jeszcze raz pokazało jej siłę.
27.04.2014 22:32 GOSC.PL
Przez ostatnie dni przed kanonizacją, śledząc media, przecierałem oczy z niedowierzania. Jeszcze w ostatniej chwili, niejako rzutem na taśmę, udało się wyświetlić kilka odcinków kolejnego sezonu serialu "Jasienica". A tu nagle, jak gdyby nigdy nic, nastąpiło niemal płynne przejście do zachwytu nad postacią Jana Pawła II.
Transmisje z samego centrum ciemnogrodu przeprowadzały nawet najbardziej oświecone stacje telewizyjne. Niektórzy obrońcy ludu przed klerem, prześcigali się w zachwytach nad jednym z jego przedstawicieli. Inni przynajmniej zamilkli.
Choć święty papież dla wielu jest jedynie produktem przyciągającym widownię przed ekran, to jednak nikt, nawet z największych "miłośników" Kościoła, nie śmiał zakwestionować wielkości Jana Pawła II. Jeśli już, to z pewną taką nieśmiałością. Owszem, słynna uchwała w Sejmie nie przeszła, ale nawet posłowie pewnego Ruchu, swą odmowę głosowania "za" argumentowali nad wyraz ostrożnie. Dobrze wiedzą, że otwarty atak na Jana Pawła II równa się klęska wyborcza - przynajmniej na razie.
To wszystko jeszcze raz uświadomiło mi jedno: jak ogromną siłę potrafi mieć autentyczne świadectwo. U tych, dla których sprawy wiary są naprawdę ważne, wywołuje ono zachwyt, który jest oznaką prawdziwego zdumienia. U innych, przynajmniej bezradności. Wyśmiać, zakpić, zakwestionować? Po prostu się nie da, a przynajmniej nie opłaca się.
Oczywiście jest jeszcze kilka innych odcieni tego zachwytu, jak choćby zwykła ciekawość, czy skrywana gdzieś wewnątrz tęsknota za pięknym życiem, która budzi się pewnie nawet w najtwardszych sercach.
Być kimś, kto budzi zachwyt, od zdumienia po bezradność... bezcenne! Deo gratias.
ks. Wojciech Parfianowicz