Zdjęcia zaginionych w czasie II wojny światowej dzieł sztuki znalazły się na uruchomionym przez ministerstwo kultury portalu Dzielautracone.gov.pl. Resort liczy, że witryna pomoże w upowszechnianiu wizerunku poszukiwanych polskich dóbr kultury.
W serwisie znajduje się m.in. ogólnopolska baza strat wojennych z fotografiami utraconych obiektów. Ministerstwo kultury stawia na upowszechnianie wizerunku dzieł sztuki, ponieważ w poszukiwaniach ważną rolę odgrywają zgłoszenia osób prywatnych. W następstwie doniesień anonimowych ludzi do kraju powróciły m.in. obrazy "Praczka" Gabriela Metsu i "Portret Karola Podlewskiego" Jana Matejki.
Aby ułatwić przekazywanie informacji o miejscu przechowywania poszukiwanego dzieła, resort uruchomił w nowej witrynie zakładkę "informacje".
Do tej pory ministerstwu udało się zgromadzić informacje o ponad 63 tys. obiektach utraconych podczas II wojny światowej w wyniku grabieży, rekwizycji i zniszczeń. Obok zdjęć samych obiektów w bazie można znaleźć podstawowe informacje pozwalające na identyfikację dzieł.
Baza, którą prowadzi Wydział ds. Strat Wojennych w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, umożliwia szybkie zgromadzenie materiału bibliograficznego, archiwalnego i ikonograficznego, co pozwala z kolei na szybkie przygotowanie wniosków restytucyjnych - pierwszego kroku do odzyskania utraconego obiektu.
Wiceminister kultury Małgorzata Omilanowska tłumaczy, że procedura odzyskiwania dzieł sztuki różni się w zależności od tego, czy dane dzieło znajduje się w zbiorach publicznych jakiegoś kraju, czy w rękach prywatnego właściciela. Jeżeli dzieło znajduje się są w zbiorach publicznych - procedura jest wysoce sformalizowana, a decyzję o zwrocie dzieła mogą wtedy podjąć tylko jednostki rządowe danego kraju. Procedura zaczyna się od przygotowania przez Polskę wniosku restytucyjnego i - za pośrednictwem MSZ i ambasady - złożenia go na ręce władz danego kraju.
W sytuacji, w której poszukiwane dzieło sztuki zostaje odnalezione w rękach prywatnych zagranicznego kolekcjonera, wszystko zależy od tego, jaki ma ono status prawny. - Jeśli właściciel nie jest w stanie udowodnić legalności pochodzenia tego dzieła, to nasza sytuacja jest łatwiejsza - możemy się wtedy domagać zwrotu zrabowanego obrazu. Ale w 70 lat po wojnie sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana niż to może się wydawać, bo ci, którzy dzisiaj są właścicielami nie są tymi, którzy kradli. To ich spadkobiercy albo osoby, które kiedyś, w legalnym obrocie dzieł sztuki na rynku światowym, kupili to dzieło - mówi wiceminister Omilanowska.
Według niej zdarzają się przypadki dobrowolnego zwrotu dzieła przez prywatnych właścicieli, ale część z nich, ze względu na rynkową wartość obiektów, nie chce ich zwrócić. - Wówczas zaczynamy negocjować, próbując uświadomić temu człowiekowi, że nie będzie mógł obrazu sprzedać ani wystawić - tłumaczy. Kiedy ministerstwo kultury zawrze ugodę, na mocy której posiadaczowi ma zostać wypłacona rekompensata, resort kultury zaczyna szukać sponsora.
Z kolei prof. Wojciech Kowalski z MSZ przekonuje, że zgodnie z prawem międzynarodowym Polska może odzyskać wszystkie zagrabione dobra kultury, a za ich zwrot nie musi płacić. Według niego, obowiązek restytucji nie jest ograniczony czasem, możemy więc dochodzić praw do cennych obiektów, które zrabowano podczas drugiej wojny światowej i wcześniej.
Wciąż działa w prawie międzynarodowym konwencja haska z 1907 r. dotycząca praw i zwyczajów wojny lądowej. Zgodnie z nią własność gmin, instytucji kościelnych, dobroczynnych i naukowych, chociażby należących do państwa, ma być traktowana jak własność prywatna, co oznacza, że wszelkie zajęcie, zniszczenie lub rozmyślna profanacja instytucji tego rodzaju, pomników historycznych, dzieł sztuki i nauki, są zabronione i powinny być karane. Choć prawo międzynarodowe cały czas działa, odzyskanie dzieła sztuki bywa jednak w praktyce nieraz bardzo skomplikowane z powodu prawa wewnętrznego, odmiennego w każdym państwie.
Najłatwiej - według prof. Kowalskiego - obiekty wracają z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Tam nabywca dzieła sztuki pozostaje jego posiadaczem, a nie właścicielem, co znaczy, że jeżeli jego poprzednikowi odebrano dzieło bezprawnie, ma on do niego niezbywalne prawo. Przepisy w innych państwach, jak Niemcy, Polska czy Austria, chronią nabywcę w dobrej wierze.