Czy jego nauczanie o rodzinie uległo przedawnieniu?
Kościelna debata przed synodami o rodzinie przeradza się w spór o Jana Pawła II: czy jego nauczanie o małżeństwie uległo przedawnieniu? W ubiegłym tygodniu wielkim echem odbił się wywiad kard. Caffarry. Był to jak dotąd najważniejszy głos, przestrzegający przed zmianą nauczania i dyscypliny Kościoła w odniesieniu do rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych. Wieloletni doradca Jana Pawła II zapewnił też, że główne problemy, z jakimi boryka się dzisiaj rodzina istniały już przed 30 laty, gdy powstawała adhortacja Familiaris consortio. Nie było owszem ideologii gender, nie było związków homoseksualnych, ale były rozwody, wolne związki... Kto twierdzi, że Familiaris consortio się zdezaktualizowała, nie czytał tego dokumentu – oświadczył kard. Caffarra.
Kwestia aktualności Familiaris consortio powróciła wczoraj na zakończenie międzynarodowego sympozjum poświęconego właśnie nauczaniu Papieża Polaka o małżeństwie. Wziął w nim udział kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów. W rozmowie z Radiem Watykańskim przyznał, że Jana Paweł II wniósł wielki wkład w rozwój nauczania o małżeństwie. „Od czasu Familiaris Consortio minęło jednak wiele lat – dodał kard. Baldisseri – i Papież Franciszek uważa, że trzeba podjąć na nowo ten wielki temat w świetle Ewangelii i, w zmienionej sytuacji zaktualizować nauczanie Kościoła. Wiele tematów, wiele problemów, wiele sytuacji uległo zmianie od tego czasu. Kościół musi umieć odpowiadać na wyzwania”. – powiedział włoski purpurat.
„Przede wszystkim musimy poznać te wyzwania, nie tylko za pośrednictwem mediów – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Baldisseri. – Trzeba sprawić, by ludzie mogli się wypowiedzieć, przedstawić własną historię. Dlatego Synod wysłał kwestionariusz z pytaniami bardzo konkretnymi, aktualnymi. Zrobiło to na ludziach wielkie wrażenie, poczuli, że wreszcie mogą powiedzieć, co myślą, i bez pośredników opowiedzieć o tym, co przeżywają. Dzięki temu kwestionariuszowi otrzymaliśmy świadectwa nie tylko tych osób, które przeżywają swe małżeństwo zgodnie z wiarą, ale również tych, którzy tak go nie przeżywają, doświadczyli różnych tragedii, niepowodzeń. Chcemy poznać również te osoby, ich cierpienia, aby po duszpastersku im pomóc. Przede wszystkim trzeba im towarzyszyć w ich cierpieniu. A następnie, oczywiście, pomóc im znaleźć rozwiązanie, które Kościół uważa za odpowiednie dla konkretnych przypadków, zarazem w prawdzie i w miłości. Dramat polega na tym, że w wielu przypadkach ludzie nie znaleźli rozwiązania, bo nikt im nie pomógł. Można znaleźć jakąś drogę. Najważniejsze, by o tym rozmawiać. Kiedy się o tym rozmawia, od razu poprawia się położenie tych ludzi, już są zadowoleni. To jak z chorym, kiedy jest sam, opuszczony. Wystarczy, że pojawi się obok drugi człowiek, a już można go podnieść na duchu, pocieszyć, dać nadzieję na dalsze życie”.