Post, modlitwa, jałmużna. Ktoś powie: wyświechtane trio. W tym roku, z powodu napiętej sytuacji na Ukrainie, słowa te nabierają jednak nowego znaczenia. Zyskują na świeżości.
08.03.2014 09:28 GOSC.PL
O tym, że warto modlić się o pokój w tak bliskiej nam geograficznie Ukrainie, przekonywać nie trzeba. Ludzie to czują. Na Facebook’u już od paru miesięcy widoczne są profile, zachęcające do takiej aktywności. Profile mówiące de facto o walce duchowej.
Przyzwyczailiśmy się, że Polacy w sytuacjach kryzysowych jednoczą się. Okazują solidarność. Potrafią wykrzesać z siebie niezwykłe pokłady dobra. Bądźmy szczerzy. Gdy Polak stoi w kolejce o 6 rano, żeby zarejestrować się do specjalisty, to miewa pewne trudności z uśmiechem wobec starszej pani utrzymującej, że „pan tu nie stał”. Ale jak przyjdzie fala powodziowa, odetnie przysiółki i miasta, to ten sam Polak nie dość, że zrobi zbiórkę żywności, to jeszcze zaangażuje w to sąsiadów, po czym zdobyte trofea dostarczy własnoręcznie na pontonie. I jeszcze pomoże przy remoncie mieszkania. I dobrze.
O Ukrainie myśli teraz wielu ludzi, wierzących, poszukujących. Ludzi, którym zależy na dobru innych. To cieszy jeszcze bardziej. Potrzeba takiej mobilizacji. Miło, że nie brakuje kreatywności w tej kwestii. Pomysł chrześcijan ze Szwecji – rozpoczynać każdy wielkopostny lunch od 3 minut modlitwy za Ukrainę. Krótka modlitwa, ale codziennie. Kropla drąży skałę.
Patrik Sandberg, jeden z inicjatorów tej akcji, zwrócił uwagę na mało znany fakt. Upadek muru berlińskiego. Ilu ludzi modliło się w tej intencji! Ponoć miejsce, w którym rozpoczęto demontaż muru, było tym samym miejscem, w którym co tydzień modliła się grupa chrześcijan, prosząc Boga o pojednanie między ludźmi.
- Wszystko co dzieje się w świecie widzialnym, dzieje się również na płaszczyźnie duchowej. Wojny nie wybuchają dlatego, że ktoś stwierdza pewnego dnia: „No to pobawmy się w wojnę” – przypomina Patrik, na co dzień koordynujący akcję modlitwy za Szwecję. - Nieraz udawało się zapobiec wojnie na świecie właśnie dzięki temu, że ludzie modlili się w tej intencji.
- Musimy upokorzyć się i prosić Boga o wybaczenie. Trzeba uklęknąć i modlić się. Być może pobrudzę się, klęcząc tutaj na chodniku, ale myślę, że to pomoże. To słowa Tjebbo van den Eijkhof’ena, Holendra, jednego z pomysłodawców Jesusmanifestationen (Marszu dla Jezusa), corocznego spotkania ekumenicznego w Szwecji. Spotkania, które od kilku lat gromadzi ok. 18-25 tysięcy chrześcijan, którzy po koncertach i uwielbieniu, w samym centrum miasta klęczą na twardym betonie i modlą się w ciszy za swój kraj. Przepraszają za to, co złe.
Przyzwyczailiśmy się, że Boga można o coś prosić. Można też dziękować, naprawdę jest za co. Ale może warto zapytać siebie, kiedy ostatnio rzeczywiście żałowaliśmy za to, co jest złego w naszym życiu? Pytam o to sama siebie…I nie chodzi tu o odklepaną pobieżnie pokutę, ale szczery żal…Przecież Ktoś poniósł konsekwencje naszych błędów. Wziął na siebie każdy grzech…I to bardzo bolało.
Wyświechtane trio ma potencjał. Warto mu się przyjrzeć teraz, gdy każdy wysiłek na rzecz pokoju na Ukrainie jest w cenie.
Weronika Pomierna