Sieć społecznościowa wprowadza zmiany, w których gubią się nawet niektórzy aktywiści LGBT.
Użytkownicy Facebooka w USA mogą od kilku dni korzystać z nowej opcji: w rubryce dotyczącej płci mogą wybrać jedną z 56 możliwości. Wśród nowych oznaczeń dotyczących płci, pojawiają się między innymi takie określenia jak hermafrodyta, osoba dwupłciowa, osoba, której płeć społeczna zgadza się z płcią biologiczną (czyli cis female lub cis male), transgenderystka lub transseksulaistka, która ma biologiczną płeć żeńską, ale identyfikuje się z męską (FTM, female-to-male), transgenderysta lub transseksualista, który ma biologiczną płeć męską, ale identyfikuje się z żeńską (MTF, male-to-female), pangenderyści, czyli ci, którzy nie chcą identyfikować się z żadną z płci i wszystkie odmiany płci trans– transseksualni mężczyźni, kobiety, osoby, a także transgenderyści.
Docelowo Facebook planuje rozszerzyć zakres wyboru płci także w innych państwach, jednak w każdym z nich wcześniej prowadzone będą konsultacje społeczne na temat tego jaki zestaw będzie najbardziej odpowiedni w danej społeczności. Okazuje się zatem, że w postępowym rozumieniu płci gubią się nawet sami postępowcy, a to co według nich jest płcią w Ameryce, nie musi nią być np. w Niemczech czy w Rosji. Innymi słowy, pomysłodawcy wprowadzonych przez Facebooka zmian uważają, że w USA występuje 56 płci, ale w innych krajach może ich być "tylko" 12 lub np. 120. A podobno mówimy o jednym i tym samym gatunku homo sapiens. I w tej sytuacji wciąż niepodważalnymi płciami pozostają dwie, jakże staroświeckie opcje biologiczne: kobieta i mężczyzna.
A może po prostu Facebook trolluje w ten sposób cały tęczowy ruch?
wt /naTemat.pl