FEMENistki twierdzą teraz, że odniesiono się do nich zbyt agresywnie. Ale czy ich celem nie było właśnie sprowokowanie chrześcijan?
10.02.2014 16:00 GOSC.PL
Aktywistki z grupy Femen po raz kolejny krzykliwie przypomniały mieszkańcom Sztokholmu o swoim istnieniu. Gdy w czerwcu 2013 roku ruszyły na meczet, miały na sobie zakrywające ciało tuniki przypominające burki. Zanim zademonstrowały modlącym się w meczecie ludziom wymalowane na swoich ciałach napisy, zgodnie z panującym zwyczajem, zdjęły buty. Wybrały nawet porę, gdy meczet nie był szczególnie oblegany. Cóż za takt.
Gdy 30 stycznia tego roku trzy półnagie kobiety wbiegły do kościoła katolickiego w dzielnicy Södermalm w Sztokholmie, miały na sobie szorty i poplamione sztuczną krwią rajstopy. Ich wtargnięcie zbiegło się z kulminacyjnym momentem Eucharystii. Agresywne okrzyki, hasła wymalowane na piersiach. Ich obecności nie dało się nie zauważyć. Ludzie zgromadzeni na Mszy (większość z nich to imigranci) byli zbulwersowani, że ktoś atakuje miejsce, które jest dla nich święte. Wielu z nich miało ogromne trudności, gdy przyjechało do Szwecji z targanych wojną Bałkanów, bombardowanej Syrii, zmagającej się z walkami karteli narkotykowych Kolumbii lub komunistycznej Polski. Z trudem uczyli się nowego języka, leczyli traumy po wojnie. To m.in. dzięki Kościołowi lub ludziom Kościoła wielu z nich uzyskało pomoc i nawiązało kontakty, które były kluczowe dla asymilacji w nowym kraju.
Nic dziwnego, że gdy aktywistki z Femenu wtargnęły do kościoła, zgromadzeni tam ludzie poczuli, że ktoś atakuje ich dom. Kobiety próbowano wyprowadzić, aby zapobiec profanacji kościoła. Było to sporym wyzwaniem. Teraz twierdzą, że odniesiono się do nich zbyt agresywnie.
Ale chwileczkę…Czy celem aktywistek Femenu, które wbiegły do kościoła w czasie trwającego tam nabożeństwa, nie było właśnie sprowokowanie chrześcijan? Wchodząc do świątyni, półnagie, z transparentami i z krzykiem na ustach, tylko podkręciły i tak gorącą atmosferę wokół tematu aborcji.
Przeciętny człowiek ma wewnętrzne poczucie, że miejsce kultu religijnego to szczególna przestrzeń. Elementarna kultura osobista nakazuje, aby z szacunku dla drugiego człowieka, zachowywać się tam godnie.
Jestem przekonana, że większość ludzi, niezależnie od tego czy są wierzący, czy nie, dążą do szczęścia i odczuwają satysfakcję z czynienia dobra. Czy nie lepiej zamiast krzyczeć i biegać półnago, usiąść i wspólnie porozmawiać, w jaki sposób możemy razem odnaleźć te wartości? Rozmawiać o tym, co nas dzieli.
Właśnie takie rozwiązanie zarekomendował biskup Kościoła katolickiego w Szwecji Anders Arborelius. Dodał też, że aby ludzie stanowiący mniejszości religijne w Szwecji czuli się bezpiecznie, muszą być traktowani w sposób cywilizowany.
Społeczeństwa Europy stają się coraz bardziej zróżnicowane. Mozaika kolorów skóry, wyznań, poglądów, istny tygiel. Konfrontacja z ludźmi z innych kultur może nas niesamowicie ubogacić. Doświadczył tego każdy, kto spędził choć parę tygodni za granicą, pracował w międzynarodowej korporacji lub uczestniczył w programie wymian studenckich Erasmus. Jedynym warunkiem jest, abyśmy umieli wysłuchać siebie nawzajem i chcieli ze sobą rozmawiać. Czy jest na to szansa?
W Europie, która ulega coraz większej polaryzacji, istnieją wbrew pozorom przestrzenie, gdzie można spotkać się z ludźmi o innych poglądach i, mimo różnic, wspólnie szukać porozumienia. Chociażby wioska Taize, do której przyjeżdżają co roku tysiące młodych ludzi z całego świata. Zeszłego lata sama doświadczyłam w założonej przez brata Rogera wspólnocie, jak wygląda takie mozolne szukanie tego, co nas łączy.
Wysłuchanie racji drugiej strony wymaga cierpliwości i pokory. Niełatwo o to, bo każdy z nas jest emocjonalnie związany z własnymi poglądami na świat i chce ich bronić do upadłego. Gdy jednak wsłuchamy się w drugiego człowieka możemy odkryć, że mimo różnic mamy ze sobą naprawdę wiele wspólnego.
Akcję Femenu skrytykowała sekretarz generalny Szwedzkiej Rady Chrześcijan pastor Karin Wiborn. „Modlimy się za Waszą parafię” – dodała w liście oficjalnym do biskupa Arboreliusa. Nie pozwolić, aby obrażano i atakowano naszych braci w wierze. Ująć się za nimi, bo przecież łączy nas osoba Jezusa. To również wymaga pokory.
Weronika Pomierna