Bóg miłosierny i wszechmogący

Jestem pewien, że facet (ja), który ma na karcie informacyjnej z leczenia szpitalnego w rubryce rozpoznania kliniczne 18 (osiemnaście) jednostek chorobowych, żyje tylko dlatego, że jest nieustannie niesiony na miłosiernych i mocnych rękach Dobrego Boga.

Mimo dwudziestodwuletniej bardzo trudnej i skomplikowanej przeszłości chorobowej, która coraz bardziej wyniszczała mój organizm, w lecie 2013 roku czułem się dobrze. Kondycja fizyczna pozwoliła mi odwiedzić znajomych w Warszawie, uczestniczyć w Pielgrzymce Rodzin do Kalwarii Zebrzydowskiej, a nawet raz zanurkować w jeziorze Orawskim (w kapoku).

Jeszcze w sobotę 21 września 2013 r. funkcjonowałem normalnie, niczego nie przeczuwając, ale niedzieli 22 września już nie pamiętam. Na dwa tygodnie straciłem przytomność. Oto co mnie dopadło: bakteryjne zapalenie opon mózgowo–rdzeniowych, posocznica z towarzyszącym wstrząsem septycznym, ostra niewydolność oddechowa, zapalenie płuc, małopłytkowość, niedokrwistość. Lekarze świadomi tego, że po ludzku moje życie jest nie do uratowania, mówili: „Jeśli Bóg nie zadziała, my sami nie potrafimy nic zrobić.”

W tym czasie na Facebooku i na stronie Gościa Niedzielnego pojawiły się takie apele:

„Stan zdrowia Księdza Adama Kaczora  jest bardzo ciężki. Potrzebny jest szturm modlitewny do nieba!!! Pomóżcie nam modlić się za wstawiennictwem Bł. Jana Pawła II o cud uzdrowienia!!!” (25 września 2013),

„Ksiądz Adam ma w szpitalu przy sobie obrazek z relikwiami Bł. Jana Pawła II. Wierzymy gorąco, że Bł. Jan Paweł II jest przy nim fizycznie obecny i prowadzi go Bożą drogą. I mimo, że Ksiądz nie może przyjmować Komunii Świętej i celebrować Eucharystii, wierzymy, że Jezus jest przy nim i żyje w nim. A każdy z nas może codziennie ofiarować dar Komunii Świętej w jego intencji!” (3 października 2013),

„Stał się cud! Dla nas to jest kolejny wielki cud! 
Ksiądz Adam Kaczor, został dzisiaj przeniesiony z oddziału intensywnej terapii na oddział immunologiczny. Nie potrzebuje już respiratora ani innych urządzeń, których używał na intensywnej terapii. Rozmawia i ma się dobrze. Chwała Panu! Dziękujmy Bogu i módlmy się dalej, aby szybko wracał do zdrowia. 
Dziękujemy Wam wszystkim, Przyjaciele i Czytelnicy Gościa Niedzielnego za wszelkie wsparcie modlitewne i dodawanie otuchy w tych trudnych dla Księdza Adama i dla nas chwilach. Siostry Nazaretanki z Raby Wyżnej” (7 października 2013).

Do domu wróciłem 29 października 2013 r. Już następnego dnia mogłem sprawować Eucharystię!!! Kiedy po rehabilitacji mogłem już poruszać się samodzielnie, napisałem na moim profilu fb:

„Drodzy Przyjaciele, z wielką radością witam się z Wami po długiej nieobecności. 
Bezpośrednią interwencję Pana Boga, dzięki której nadal żyję, porównuję do Kany Galilejskiej (może bardziej pasują cuda uzdrowienia). Tam Matka prosiła Syna o cud. Wy prosiliście: „Panie, ocal życie Adamowi!” Tu i tam prośba została wysłuchana. Opis „Kany” kończy się słowami: „Jezus objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). Dzisiaj Pan posłużył się mną, aby objawić swoją chwałę, byśmy wszyscy na nowo Jemu uwierzyli i przybliżyli się do Niego mówiąc: „Panie, weź mnie w swoje odkupieńcze ramiona.” 

Ojciec Święty Franciszek napisał: „Zapraszam każdego chrześcijanina, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduje, by odnowił dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem” (Evangelii Gaudium n.3).Niech prawdziwy cud, jaki Bóg sprawił, ocalając mi życie (jedna z bliskich mi osób powiedziała: „Jezus nie mógł nic lepszego uczynić na zakończenie Roku Wiary”), pomoże nam wszystkim odpowiedzieć na powyższe zaproszenie.

Jezus żyje i działa w nas i przez nas. Wszędzie głośmy Jego chwałę! Niech serca ludzi otwierają się na Jego Miłość i Miłosierdzie. Niech „Radość Ewangelii napełnia serca oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem” (Evangelii Gaudium n.1).
P.S. Wam wszystkim, tak bliskim mojemu sercu, bardzo dziękuję za modlitwy w mojej intencji” (12 grudnia 2013).

Następnego dnia napisałem:

„WSPANIAŁY DZIEŃ !!!
Po prawie trzymiesięcznej przerwie znowu mogłem adorować Pana Jezusa w naszej kaplicy, być z Nim przez długą chwilę i pozwolić, by napromieniował mnie Sobą, by rozgrzał moje serce, by dotknął mnie nieskończoną miłością swojego Serca - On Najdroższy Zbawiciel.
Dziękowałem Jezusowi za dary: życia, miłości, miłosierdzia, mocy, pokoju, światła i radości jakie od Niego nieustannie otrzymuję.
Prosiłem Go również, aby całym bogactwem swego Serca obdarowywał również Was, Drodzy Przyjaciele.
Gorąco zachęcam Was, adorujcie Jezusa tak często, jak tylko możecie. On jest dla nas wszystkim. Każde, nawet najmniejsze dobro mamy od Niego. Bez niego nic nie możemy uczynić. Osobisty kontakt z Jezusem jest fundamentem całego naszego życia.” (13 grudnia 2013).

Choć mieszkam w Zakładzie Opiekuńczo–Leczniczym, Wieczerzę Wigilijną spożyłem w domu rodzinnym z moimi najbliższymi (przywiózł mnie brat). Było to wielkie nasze pragnienie i wspaniałe przeżycie po tym, czego Mama i Brat doświadczyli w czasie mojej dwutygodniowej agonii.

Jestem pewien, że facet (ja), który ma na karcie informacyjnej z leczenia szpitalnego w rubryce rozpoznania kliniczne 18 (osiemnaście) jednostek chorobowych, żyje tylko dlatego, że jest nieustannie niesiony na miłosiernych i mocnych rękach Dobrego Boga.

NIECH BĘDZIE UWIELBIONY PAN JEZUS W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE OŁTARZA !!!

Ks. Adam Kaczor

Raba Wyżna, 24.01.2014 r.

« 1 »