Moja wielka spowiedź, czyli jak pornografia (prawie) zniszczyła moje małżeństwo.

Myślałem, że grzech zostaje we mnie, że nie rozprzestrzenia się. Nieprawda.

Pewien Rabin siedział na szczycie góry. Całą ziemię wokół pokrywały wody. Ich poziom ciągle się zaś podnosił. Pobożny Żyd modlił się do Jahwe. Mijały godziny a sytuacja stawała się coraz to bardziej tragiczna. Mniej też wiary zostawało Rabinowi. W końcu nastąpił przełom. Głos Boga dociera jasno i wyraźnie: Jeszcze dziś wyciągnę do Ciebie pomocną dłoń. Żyd zamienił modlitwę błagalną na dziękczynną i trwał w niej cierpliwie. W ich trakcie podpłynęła łódź. Znajdujący się w niej rybacy zaproponowali Rabbiemu pomoc. Ten podziękował grzecznie lecz stanowczo odmówił, tłumacząc, że Pan Bóg przemówił i obiecał mu pomoc. Łódź odpłynęła – w ciągu godziny pojawiły się jednak jeszcze dwie. I tym razem, Rabbi odmówił. Wody zaś ciągle się podnosiły w błyskawicznym tempie, tak iż w końcu zatopiły brodatego Żyda. Kiedy ów stal u bram Szeolu, krzyczał wniebogłosy: Boże, czemuś mnie oszukał?! Czemuś mnie nie uratował?! Głos znów objął Rabiego jak niegdyś na górze: Czy trzy łodzie to za mało?

Mnie Pan Bóg zesłał Anioła. Moją łódź ratunkową. I pozwolił się z nim ożenić. Ale i „anioły” mają ograniczoną cierpliwość. I je także grzech przygniata. Moim grzechem głównym była pornografia. Wpierw w połączeniu z masturbacją, później sama. Nie mogę powiedzieć, że z nią nie walczyłem, albo nie widziałem w niej nic złego. Nie. Wręcz przeciwnie. Zawsze był wstyd i pustka. Ale myślałem, że grzech zostaje we mnie, że nie rozprzestrzenia się. Nieprawda. To atakuje wszystko i wszystkich. Nie pozostawia jeńców. Po pierwsze naciera z ogromną agresją na współżycie małżeńskie. Dodaje mu egoizmu. I tu się właściwie wszystko dopiero zaczyna: egocentryzm – to synonim pornografii. Prawdziwe jej imię. W imię chwilowej i w gruncie rzeczy wątpliwej przyjemności, niszczy się siebie, najbliższych, osoby związane z branżą pornograficzną, na którą coraz to większy popyt dostarcza jej kobiet i mężczyzn. Czyni z seksu nie dopełnienie miłości, ale, o zgrozo, zastępuje ją.

Chyba od zawsze walczyłem z tym nałogiem, ale milczenie i wstyd rozmowy o pornografii to jej najwięksi sprzymierzeńcy. Tak samo jak bagatelizowanie problemu lub wyszydzanie go. Ciekawe, że kiedy zamiast chodzenia do kościoła w kratkę, zaczęło się chodzenie co niedziela, problem zaczął słabnąć. W końcu zanikł. Bez rozmowy. Myślałem, że to koniec. Ale szybko okazało się, że tylko zewnętrzne objawy ustały (i to nie w stu procentach). Egoizm i pycha zostały. One zaś powodowały lenistwo i samozadowolenie. Człowiek chciał się rozwijać ale brakowało … no właśnie czego nie bardzo wiadomo …
Któregoś razu, bodajże w pracy, zdając sobie sprawę ze swojego niestety ciągle dość powierzchownego chrześcijaństwa, poprosiłem, trochę niechlujnie, Pana Boga, aby dal mi „coś” na odwagę (ducha męstwa?). Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to wszystko musiało być w planach...

„Nie jestem szczęśliwa w naszym małżeństwie. Z Tobą” – to brzmiało jak wyrok dożywocia w kazamatach. Od zawsze uważałem sakrament małżeństwa za rzecz świętą, jeśli nie najświętszą. Tak zostałem wychowany i ukształtowany. Nie wiedziałem tylko, iż traktuję swoje przekonania powierzchownie i płytko. Możliwość utraty osoby, która była całym moim światem, słońcem, wokół którego kręci się galaktyka, stało się tym, czym krawędź dla samobójcy. Tak, jak osoba chcąca odebrać sobie życie, kiedy już stanie na skraju dachu wieżowca lub stromej skały, ma szansę na zrozumienie, że jednak chce żyć. Tylko ja nie wiedziałem na początku czy już spadam, czy jeszcze stoję.

„Nic nie jest stracone, gdy trwa życie” usłyszałem na jednym z kazań. Dawno temu. Niektóre wszak słowa pozostają w nas na bardzo długo. Na szczęście.

Weryfikacja życia okazała się bardzo bolesna i oczyszczająca zarazem. Lecz wszak nie ma róży bez kolców. Lekarstwo musi być gorzkie.

Pornografia czyni ślepym. Zamyka oczy na prawdziwe piękno. Oczywiście, pod wieloma względami niczym nie różni się od teledysków muzycznych, wielu reklam czy filmów akcji. One wszystkie pokazują coś sztucznego i mówią: taka jest prawda.

Otóż nie jest! Każde ciało jest inne, a każda niedoskonałość podkreśla, nie przekreśla, nasze piękno. Ciało to wszak świątynia, w której mieszka sam Bóg. Mnie zamknęła oczy tak strasznie, że nie widziałem zupełnie cierpienia i całkowitego poświęcenia się dla mnie najbliższej mi w życiu osoby.

Na końcu rada do wszystkich uzależnionych od pornografii: MUSICIE O TYM ROZMAWIAĆ! Szczerze, bez ogródek, może to być mąż, żona, brat siostra, mama, tata, przyjaciel, przyjaciółka, ksiądz lub nauczyciel. Musicie tylko mówić szczerze, używać właściwych słów, takich jak pornografia czy masturbacja. Nie jakieś zamienniki słowne. Tak samo przy spowiedzi świętej. Mówcie głośno o swoich problemach. Inaczej NIE ma szans na ich pokonanie.

Polecam także stronę dla anglojęzycznych www.xxxchurch.com.

Walka trwa. Z różańcem w ręku oraz oddechem i łzami mojego Anioła.

 

« 1 »